Żeby Człowiek nie zginął sam za tym wszystkimTłumaczenie: Wojtek Tracewski
Jest jedna rzecz,
która rzeczywiście bardzo mnie
cieszy: to fakt że kursy które
organizujemy o najwyższej
mądrości Buddy, o jego całkowitym
wglądzie, naprawdę się udają. Że wszyscy
wyjeżdżają z nich z większą ilością
powietrza w płucach i później w życiu
częściej są w stanie mówić: "zarówno
to, jak też tamto", zamiast być ograniczonym
jedynie do "albo - albo". A to jest
coś naprawdę dobrego, na tym polega
cały sens. Umysł sam w sobie jest wolny, ale jakoś
tak się dzieje, że musimy sobie o tym ciągle
od nowa przypominać. Jest również
tak, że po tych wszystkich doświadczeniach,
które pojawiają się w umyśle, chcemy
podzielić się ze światem całym tym dobrem,
które przeżyliśmy, chcemy je
wykorzystać na co dzień, dzięki obietnicy
bodhisattwy, którą składamy
zawsze ostatniego dnia i która ma bardzo
głębokie znaczenie. Sprawia ona, że cała
ta siła, którą nagromadziliśmy
na kursie medytacyjnym, na poła,
kursie o Wielkiej Pieczęci, takim jak ten,
czy na kursie nyndro, zaczyna przynosić
pożytek wszystkim. Naprawdę staje się
wielka i dociera wszędzie.
I jeżeli już
przy tym jesteśmy, muszę powiedzieć wam
kilka rzeczy, ponieważ nie chodzi tu tylko
o poziom duchowy, lecz również o
praktyczny. Nie jestem tutaj najlepszym
sędzią czy też obserwatorem zjawisk,
jak być może zauważyliście, znajduję
się nieustannie na różowym obłoku
najwyższego poglądu, gdzie wszystko
jest piękne itd. Można to również wyrazić
inaczej - dostrzegam wasz rozwój, to
jak wspaniali się stajecie, ale nie zawsze
biorę poważnie etapy, przez które
musicie przejść na ścieżce. I jeżeli o to
chodzi, jak już wam o tym wspomniałem wczoraj,
istnieje kilka rzeczy, na które
musimy zwrócić uwagę. Teraz, przede
wszystkim dzięki pracy Caty, która
skończyła uniwersytet 20 lat później
niż my, i nauczyła się myślenia w sposób
zorganizowany, podczas gdy my na
studiach bujaliśmy raczej wśród
kwiatów, mamy wielką ilość grup i
organizacji, które są bardzo
aktywne. Nie możemy jednak dopuścić
do tego, żeby za tym wszystkim zginął sam
człowiek. Nigdy nie możemy się stać tak
perfekcyjni, "gładcy" i doskonale
zorganizowani, żebyśmy przestali
dostrzegać i potrzebować się nawzajem,
żeby każdy po prostu robił to, co ma do
zrobienia i szedł dalej. Musimy utrzymywać
wielki pogląd, lecz także umieć zachować
otwartość na siebie nawzajem. To jest naprawdę
ważny punkt. Sam jako Duńczyk jestem urodzonym
demokratą. Po prostu tacy jesteśmy,
wszyscy jednakowo głupi, w małym kraju
na górze, na północy. Nie mamy tam
tego hierarchicznego sposobu
myślenia, z którym można się zetknąć
w innych miejscach, mających starsze, mocniej
zakorzenione kultury, wiele miast
i klasztorów. Po prostu tego nie mamy.
Ale wy musicie uważać, musicie uważać,
żebyście nie zaczęli się kłócić,
żeby nagle nie pojawili się wśród was
papieże, którzy wszystko wiedzą
lepiej, żeby nagle pozycje i formy nie
stały się zbyt ważne. Jeżeli kłócimy
się z naszymi siostrami i braćmi w
Diamentowej Drodze, wówczas
wyrzucamy błogosławieństwo
łopatami, czy raczej koparkami
przez okno, wyrzucamy je bez końca.
Istnieją trzy
związki, które powinno się utrzymywać.
Pierwszy to związek z nauczycielem,
ponieważ to właśnie on jest zwierciadłem, w
którym możemy zobaczyć swoją
prawdziwą twarz. W przypadkach takich jak
Karmapa myślimy, że nauczyciel jest
Buddą, a w przypadkach takich jak Ole myślimy,
że przynajmniej ciężko pracuje, starając
się robić wszystko najlepiej jak potrafi.
Niezależnie od tego, co się dzieje,
utrzymujemy więc tak dobrze jak tylko
potrafimy związek z nauczycielem.
Ale to nie wszystko. Powinniśmy utrzymywać
również związek z naukami. Nie oznacza
to, że musimy w głębokim wzruszeniu
padać na kolana przed każdym mnisim
ślubowaniem, przed wszystkim, co ludzie
żyjący w klasztorach mogą robić i
czego nie mogą robić, ponieważ te rzeczy
nie mają z nami wiele wspólnego.
Powinniśmy raczej myśleć, że to wszystko,
co jest dobre dla nas, jest przeznaczone dla nas,
natomiast jeżeli chodzi o inne nauki,
powinniśmy się cieszyć, że Budda podał tak
wiele wskazówek dla ludzi, którym
głowy zamontowano na karku zupełnie
inaczej niż nam. Zamiast myśleć: "Dziwne
nauki", myślimy "Dobre nauki dla
kogoś innego i gdzie indziej, dla kogoś kto
jest zupełnie inny niż ja". Możemy
powiedzieć nawet "Wspaniale, co za
ulga, nie muszę się troszczyć o te wszystkie
przypadki, Budda już to załatwił". Ważne
jest, żebyśmy w ten sposób utrzymywali
związek z nauczycielem, istotne jest także,
żebyśmy utrzymywali związek z
naukami, byśmy rozumieli, że
zawierają głęboką mądrość i
poznawali ją.
Jednocześnie
bardzo, bardzo ważne jest to, żebyśmy dbali
o nasze związki z przyjaciółmi na
drodze. Jesteśmy ze sobą bardzo mocno
"zespawani", określone poziomy
podświadomości wszystkich nas są ze sobą
niezwykle silnie połączone. Dopóki
dobrze odnosimy się do siebie nawzajem,
dopóki utrzymujemy swoje
związki, dopóki jesteśmy
przyjaciółmi i stanowimy dla
siebie nawzajem oparcie, może zachodzić
pomiędzy nami pełna wymiana. Widzicie
jak to jest, nie widzimy się przez cały rok, a potem
w jakiś sposób nasze "linie
równoległe" jednak się spotykają
i okazuje się, że jesteśmy sobie jeszcze
bliżsi, wszystko, co dobre wyłania się
nagle na powierzchnię. Dzieje się tak ponieważ
jesteśmy ze sobą nieustannie połączeni
na wielu bardzo głębokich poziomach
świadomości. Dzielimy ze sobą
wszystko, co się dzieje. Wszystko przepływa
we wszystkie strony i mamy pewien wybór.
Większość z nas ma torbę ziemi w jednej ręce
i torbę złota w drugiej. Coś w nas jest bardziej
normalne, głupie i nawykowe, inne
rzeczy są natomiast szczególne i
ponadosobiste, naprawdę ciężka
praca dla innych, dodatkowe mile,
które przebyliśmy, żeby być w stanie
przynosić im pożytek, szczególne
wysiłki i osiągnięcia, wyjątkowa
odwaga czy cokolwiek innego. Czym więc
chcemy się podzielić z innymi? Mądry
człowiek dzieli się z innymi złotem, a
głupi grzebie się w ziemi, pytając "Co
tam się dzieje? Co oni tam znowu narobili".
To jest punkt, który musimy rozwinąć,
z którym musimy coś zrobić. Musicie
zrozumieć, że ludzie są bardzo wrażliwi.
Kiedy się ich połaskocze, śmieją się, a
kiedy się ich zrani, krwawią, jak pisze Szekspir
w "Kupcu weneckim". Po prostu
jesteśmy ludźmi. A ludzie odbierają rzeczy
jako prawdziwe, czują że przydarzają
się one właśnie im, dlatego musimy dbać o
potrzeby innych, troszczyć się o nich. Nie
chodzi o to, żebyśmy założyli łzawy
klub sentymentalistów delikatnie
trzymających się za ręce, lecz żebyśmy
zawsze byli świadomi, co się dzieje z
ludźmi, którzy nas otaczają. Musicie
zauważać, że wszyscy ludzie są na swój
sposób wrażliwi. Powinniście być
tego świadomi, sprawdzać, czy wszyscy są
zadowoleni. Być może z niektórymi
osobami będziecie musieli
porozmawiać trochę dłużej, włożyć w
kontakt z nimi więcej energii. To, by wszyscy
dobrze się czuli jest bardzo ważne. Nie tylko
ludzie o różnych charakterach, ale
również ludzie wywodzący się z
różnych kultur.
Musimy więc
dążyć do tego, żeby wszyscy byli zadowoleni.
Jesteśmy fabryką, która wytwarza
tylko jeden produkt: spełnionych i
szczęśliwych ludzi, ludzi którzy
potrafią lepiej żyć, lepiej umierać i
lepiej się odradzać. Nie posiadamy
żadnej zapasowej linii produkcyjnej,
z której w trudniejszych czasach
schodziłyby na przykład buty albo
parasole. Wyrabiamy tylko ludzi,
którzy są w stanie rozwinąć całą
swoją moc, potrafią wyrażać bogactwo
swojego umysłu i swobodnie dysponować
jego olbrzymim potencjałem. Dlatego
każdy jest naszym zadaniem. Nie w taki
sposób, że decydujemy za ludzi,
że im coś narzucamy, nie smarujemy ich
też cukrem z jednej strony, a miodem z drugiej.
Powinniśmy im dawać wystarczającą
ilość przestrzeni dla ich własnego rozwoju,
okazję do robienia własnych doświadczeń,
powinniśmy się również cieszyć z
tego, co potrafią. Musimy zawsze
pamiętać, że jest to nasza najbliższa rodzina,
że jesteśmy z nimi bardzo mocno związani,
ludzie powinni być z nami po prostu
szczęśliwi. Muszą czuć, że ich doceniamy,
dlatego powinniśmy im to dawać do
zrozumienia.
W grupach, w
których stosunki pomiędzy ludźmi
bywają napięte, radziłbym stosowanie
pewnego zwyczaju z duńskiego
parlamentu, kiedy biorący udział w
obradach zaczynają atakować się
nawzajem i sytuacja staje się trudna,
komentując wypowiedzi innych
zebranych, kolejny mówca
rozpoczyna każde zdanie od zwrotu
"Szanowny Pan Poseł..." i dopiero
potem dodaje na przykład "... jest
skończonym idiotą itd". Chodzi o to, by
uniknąć sprowadzania całej dyskusji
na poziom osobistych uraz i niechęci,
których nikt nie potrzebuje i z powodu
których wszyscy wiele tracą.
Praktykujemy Diamentową Drogę,
najwyższy poziom nauk, stosujemy
metody, które Budda przekazał swoim
najbliższym przyjaciołom. To jest wielki
honor, coś naprawdę fantastycznego.
Niesamowici ludzie utrzymali ten
przekaz przez 2500 lat, często z narażeniem
życia. Czasami w ostatniej chwili życia
przekazywali nauki, z których
dzisiaj korzystamy. Dlatego po prostu
nie wolno nam zachowywać się zbyt zwyczajnie
i plamić naszej współpracy pracy tak
głupimi uczuciami jak zazdrość czy duma.
Również w państwie urzędników i
biurokratów, do którego
niestety wszyscy tu należymy, również
my z Północy, ważne jest, żeby nie
powstawały hierarchie, żeby każdy
dawał z siebie to, co najlepsze i żeby
wysiłek każdego był doceniany.
Żeby możliwości każdego były
wykorzystywane i żeby każdy czuł,
że jego pomoc jest potrzebna. Ludzie
powinni czuć naszą wdzięczność za to, co robią.
Również to należy do naszej ścieżki.
Cały ów zwyczajny rodzinny zgiełk nie
pasuje zupełnie do naszych spotkań, do
naszych ośrodków. Nie jesteśmy grupami
terapeutycznymi. Jesteśmy
miejscami, do których ludzie mogą
przynosić to, co mają najlepszego,
utrzymywać to i robić z tym najwspanialsze
rzeczy na jakie ich stać. Tym właśnie jesteśmy.
Zgadzacie się ze mną? Powinniśmy po prostu
trzymać fason, dobry styl. O to chodzi,
naprawdę.
Nauki są na
majwyższym poziomie, medytacje są
na najwyższym poziomie, prezekaz jest
na najwyższym poziomie, więc my też musimy
być na najwyższym poziomie.