O medytacji w tradycjach mahajany i therawadyAutor: Szamar RinpoczeTłumaczenie: Grzegorz Kuśnierz
Kiedy
zaczniesz szczerze praktykować, rozwinie się w tobie prawdziwa żądza
medytacji i twoja praktyka zacznie dojrzewać. Nie rozumiesz esencji
medytacji, dopóki jej właściwie nie doświadczyłeś. Medytacja
robi się naprawdę interesująca dopiero kiedy zaczynasz doświadczać
esencji umysłu.
Umysł
nie jest przyzwyczajony do spoczywania w równowadze. Jesteśmy
raczej przyzwyczajeni do stanu, w którym pojawiają się co raz
to nowe myśli i nic nie zakłóca ich nieprzerwanego strumienia.
Jesteśmy rozproszeni, pomieszani i niespokojni. I jest nam dobrze z
tym nawykiem. Medytacja wydaje się być czymś nienaturalnym, ponieważ
uzależniliśmy się od ciągłego ruchu i niepokoju umysłu. Medytacja nie
odpowiada znanym nam doświadczeniom. Dlatego nie jesteśmy nią
naturalnie zainteresowani, musimy raczej włożyć w cały ten proces
trochę wysiłku. Potrzebujemy wytrwałości i cierpliwości. Aby nastąpił
rozwój potrzebujemy przede wszystkim wiedzy o tym jak powinno
się medytować i wytrwałości. Połączenie tych dwóch czynników
daje efekty. Jednak łatwo jest źle zrozumieć nauki dotyczące ścieżki.
Owocem medytacji jest jednoupunktowienie, stabilny i przejrzysty stan
umysłu wolny od rozproszenia i pomieszania. Nie chodzi tu o
doświadczanie szczególnych stanów pełnych
fantastycznych wizji i świateł. Niektórzy ludzie tak myślą,
dlatego próbują polepszyć medytację LSD lub muzyką, jest to
jednak tylko manipulowanie doświadczeniem. Nie ma to nic wspólnego
z medytacją, ponieważ umysł w dalszym ciągu pozostaje rozproszony i
pomieszany. Wielu ludzi myślało, że o to właśnie chodzi w medytacji
na VIII Karmapę, ponieważ pojawia się tam wiele dakiń tańczących w
przestrzeni. We wczesnych latach siedemdziesiątych prosili o
instrukcje do tej medytacji, następnie brali LSD i tak medytowali.
Nie jest to coś, co bym wam polecał.
Tak
więc czym jest prawdziwa medytacja? Umożliwia nam doświadczenie
umysłu takim, jakim naprawdę jest. W tej chwili myśli bez przerwy
pojawiają się w naszych umysłach i przeszkadzają nam w doświadczaniu
jego prawdziwej natury. Możemy wyróżnić dwa rodzaje myśli:
zewnętrzne i wewnętrzne. Doświadczenia zmysłowe należą do kategorii
zewnętrznych myśli. Umysł nieustannie ukierunkowuje się na zewnętrzne
doświadczenia, takie jak zapachy, formy, dźwięki i tak dalej. Jest
cały czas zajęty doświadczaniem zewnętrznych przedmiotów i w
ten sposób stwarza zewnętrzny świat. Wydaje nam się, że
utrzymać umysłu w spokoju się po prostu nie da. Dlaczego tak jest?
Ponieważ umysł jest pochłonięty doświadczeniami wewnętrznymi -
to jest drugi poziom moment po momencie barwiący naszą percepcję.
Ponieważ wewnętrznie umysł nieustannie podąża za swoimi myślami, na
poziomie zewnętrznym nie jesteśmy również w stanie kontrolować
naszych doświadczeń pochodzących od zmysłów. Kiedy będziemy w
stanie przejąć kontrolę nad naszymi wewnętrznymi myślami, poziom
zewnętrzny nie będzie już żadnym problemem. Kiedy znika wewnętrzne
rozproszenie wrażenia zmysłowe w żaden sposób nie mogą
zaszkodzić umysłowi. Tak więc w medytacji chodzi o przejęcie kontroli
nad bezustannym strumieniu myśli, o koncentrację umożliwiającą
utrzymanie umysłu w skupieniu. Dzięki temu będziesz w stanie lepiej
zagłębić się w stany spokojnej uważności. Wtedy umysł poszerza swoje
horyzonty i spoczywa sam w sobie. To tak, jakbyś otworzył bramę,
która z kolei otwiera wiele innych bram pozwalających iść
jeszcze dalej i głębiej. Wtedy rzeczywiście docenia się prawdziwą
wartość umysłu. Z tego powodu ludzie praktykujący w tradycji
Therawada sypiają tylko sześć do siedmiu godzin dziennie, a cały
dzień poświęcają na medytację. Praktykują w ten sposób, żeby
jak najszybciej uspokoić umysł. Co więcej po obiedzie nic już nie
jedzą. Mogą przyjmować tylko napoje nie posiadające składników
odżywczych, jak woda czy herbata. Dzięki temu są mniej senni, a ich
medytacja jest bardziej przejrzysta. Każdy kto intensywnie medytuje
powinien tak robić.
Ludzie
ci zwykle chodzą spać bardzo wcześnie, o dziewiątej lub dziesiątej,
wstają za to bardzo wcześnie, około piątej rano. Dzięki temu ich
życie zostaje całkowicie ukierunkowane na medytację. W dzisiejszych
czasach taki program dnia nie wydaje się być zbyt praktyczny. W
czasach Buddy ludzie żyli zgodnie z takim harmonogramem, ponieważ
Budda nauczał, że samsara jest cierpieniem i że nikt nie jest w
stanie niczego urzeczywistnić będąc przez nią złapanym. Dlatego
całkowite oddzielenie od samsary w celu poświęcenia się wyłącznie
medytacji stało się tak ważne w tradycji Therawada. Przynoszenie
pożytku innym nie jest jednak głównym celem buddystów
Therawada. Oczywiście nie można stawiać ich w opozycji do tych,
którzy próbują pracować na rzecz innych, nie jest to
jednak główny cel ich praktyki. Ich idea polega na zajmowaniu
się wyłącznie medytacją po to, żeby jak najszybciej osiągnąć
wyzwolenie. My jednak jesteśmy Bodhisattwami. Jadamy po południu i
wieczorem. Ponieważ Bodhisattwowie nie myślą wiele o sobie, nie jest
im też tak śpieszno do osiągnięcia własnych celów.
Bodhisattwowie nie boją się kolejnych narodzin; co więcej sami ich
pragną. Dlatego też nie praktykują w sposób, który
odcinałby ich od świata tak, jak ma to miejsce w przypadku buddystów
praktykujących w tradycji Therawada. Idąc tamtą ścieżką, nawet jeżeli
ktoś by tego chciał, nie jest w stanie ponownie się odrodzić.
Dzięki
poziomom koncentracji jakie Therawadinowie osiągają w swojej
medytacji są oni w stanie analizować stany swojego umysłu. Jeżeli
pojawia się jakaś przeszkadzająca emocja, jak gniew, przywiązanie,
zazdrość czy zawiść, dzięki swej zdolności koncentracji są w stanie
zanalizować tę emocję w najdrobniejszych szczegółach.
Przypomina to sytuację, gdy po obudzeniu orientujesz się, że sen nie
był niczym rzeczywistym; nic takiego naprawdę się nie wydarzyło.
Podobnie buddyści, którzy urzeczywistnili owoc ścieżki
Therawada są w stanie zobaczyć, że ich przeszkadzające emocje tak
naprawdę nie istnieją. Rozumieją prawdziwą naturę emocji i na bazie
tego zrozumienia usuwają przyczyny, które w przeciwnym
przypadku automatycznie doprowadziłyby do odrodzenia w samsarze.
Kiedy to się stanie, nie będą mogli się w niej już odrodzić. To jest
logiczna konsekwencja medytacji w takiej formie.
Po
tybetańsku medytację określa słowo "gom". Istnieją
również inne precyzyjne słowa określające ten stan jak
"tingdzin", które jest tybetańskim odpowiednikiem
sanskryckiego słowa samadhi. Ting oznacza głębokość i odnosi się do
doświadczenia spokojnej głębi umysłu. Dzin znaczy utrzymywać, tak jak
ma to miejsce, gdy utrzymujemy nieporuszony stan umysłu. Tingdzin
posiada również inne znaczenia. Kolejnym tybetańskim terminem
jest "samten". Oznacza to stabilność, doświadczenie
stabilnego stanu umysłu. Istnieją różne poziomy samten. W
tradycji Therawada podąża się najpierw poprzez kolejne poziomy
samten, medytacji polegającej na koncentracji, a następnie poprzez
poziomy tingdzin. Również Bodhisattwowie podążają wzdłuż swych
poziomów urzeczywistnienia. Kiedy Bodhisattwa osiąga poziom
samadhi, głębokiego wglądu, jest wtedy w stanie wykorzystać tę
zdolność dla pożytku istot. Tutaj owe poziomy, czy też bhumi, bazują
na rosnącej zdolności przynoszenia pożytku innym, podczas kiedy w
tradycji Therawada są całkowicie skoncentrowane wokół idei
szybkiego osiągnięcia wyzwolenia.
Analizowanie
naszych doświadczeń jest bardzo skuteczną metodą. Chodzi tu o
dokładną analizę każdego ruchu umysłu. Dzięki rozpoznaniu natury
myśli, zrozumiesz naturę umysłu. Nie będziesz rozproszony myśleniem,
zobaczysz myśli takimi, jakimi są i doświadczysz naturalnej
stabilności umysłu. Analizowanie myśli odsłania naturę umysłu.
Stopniowo rozwijasz pewność w stosunku do tego, co jest normalnie
ukryte pod nieustannym strumieniem myśli. Analizowanie myśli daje
możliwość doświadczenia ich natury, która jest oczywiście
również naturą samego umysłu. Buddyzm dokładnie opisuje
negatywne emocje, takie jak gniew czy zazdrość. Jeżeli analizujemy je
jako produkty umysłu, wtedy nie są niczym inny jak kolejną rzeczą
którą można w nim znaleźć, są zwyczajnie myślami i uczuciami.
Są negatywne w tym sensie, że powodują negatywne konsekwencje. Myśli
posiadają różne karmiczne skłonności. Jeżeli na przykład
zauważysz dywan i pomyślisz "ten dywan jest niebieski" to
będzie to myśl neutralna. Nie przyniesie pozytywnych ani negatywnych
skutków. Myśli takie jak gniew czy zazdrość powstają w umyśle
w ten sam sposób, różnią się jednak tym, że prowadzą do
bardzo negatywnych efektów. Poprzez analityczną medytację
rozpoznajemy naturę wszelkiej aktywności mentalnej, a następnie
uczymy się jak uniknąć jej negatywnych skutków. Taka medytacja
przynosi dwojaki pożytek. Najpierw dzięki rozpoznaniu natury
mentalnych procesów uzyskujemy kontrolę nad umysłem, żeby
potem móc wykorzenić negatywne emocje przesłaniające nam
naturę umysłu. Ta praktyka owocuje mniejszą ilością przywiązań i
lgnięcia do doświadczeń zmysłowych. W celu polepszania koncentracji
dobrze jest ograniczyć dostęp bodźców zmysłowych. Jeżeli
jesteś osobą silnie ukierunkowaną na zewnątrz i na dodatek masz wiele
oczekiwań, trudno będzie ci skoncentrować umysł na nim samym.
Lgnięcie do doświadczeń zmysłowych wytworzy bezużyteczne
rozproszenie. Kiedy umysł obserwuje sam siebie doświadczasz
spokojnego i wyciszonego umysłu. Wtedy w medytację nie trzeba wkładać
żadnego wysiłku. Dzieje się tak ponieważ wszystkie neurotyczne ruchy
umysłu, które były przedmiotem naszej analitycznej medytacji,
zostały w sporej części uspokojone.
Jest
zupełnie prawdopodobne, że człowiek który wiele medytował może
przywiązać się do tego stanu całkowitego wewnętrznego spokoju i
zacząć do niego lgnąć. To przywiązanie jest przeszkodą na drodze do
jeszcze głębszych doświadczeń. W tym punkcie znowu potrzebny jest
głębszy wgląd. Tak jak poprzednio i tu antidotum jest analityczna
medytacja nad tym przywiązaniem do spokoju. Jest ona kluczem do
dalszego rozwoju.
Tak
wyglądają kolejne fazy koncentracji. Z powodu niedoskonałości
ludzkiej mowy trudno jest jednak opisać doświadczenia medytacyjne.
Wielcy mistrzowie przeszłości stworzyli odpowiednią terminologię
opisującą ich doświadczenia. Prawdopodobnie dzięki temu byli w stanie
dobrze się komunikować. W naszym przypadku jest to trudne, ponieważ
nie doświadczamy tego, co te wypowiedzi próbują przekazać. Aby
zrozumieć urzeczywistnione stany umysłu trzeba samemu doświadczyć
znaczenia ukrytego pod słowami. W sutrze Samadhiradża Budda opisał
poszczególne poziomy medytacji. Kto jednak w dzisiejszych
czasach rozumie co on wtedy miał na myśli? Dlaczego więc Budda w
ogóle podał te opisy? Możemy być pewni, że w ówczesnych
czasach żyło wielu ludzi, którzy mieli wszystkie te
doświadczenia, dlatego też rozumieli co Budda do nich mówił.
Sutra ta istnieje po dzień dzisiejszy, tak więc kiedy osiągniemy te
poziomy będziemy w stanie zrozumieć jej sens. Tak więc co powinniśmy
robić? Powinniśmy pracować z tym co jako ludzie posiadamy i w końcu
zrozumieć znaczenie tych cennych nauk. Bodhisattwowie podążają przez
kolejne fazy rozwoju utrzymując jednak przywiązanie do ludzkiej,
fizycznej formy, żeby móc znowu odrodzić się w samsarze. Czyli
z jednej strony podążamy jak Therawadinowie poprzez kolejne fazy
koncentracji, z drugiej używamy wewnętrznego spokoju w celu
stworzenia przyczyn dla kolejnych odrodzeń w samsarze dla pożytku
istot. Te dwie właściwości definiują Bodhisattwę: odwaga pozwalająca
na odrodzenie w samsarze oraz zdolność do kontrolowania iluzji
samsary. Te dwa czynniki powinny zawsze iść w parze dla pożytku
istot.
Filozofia
Madhjamiki wyjaśnia w jaki sposób cały świat i wszystkie
istoty są iluzją. Wszystko pojawia się w kontekście przyczyny i
skutku oraz jest ze sobą powiązane. Ponieważ wszystkie zjawiska są
współzależne, nic nie istnieje rzeczywiście. Rzeczy ani
wewnątrz ani na zewnątrz nie istnieją naprawdę, ponieważ zależą od
siebie nawzajem. Bodhisattwowie są tego doskonale świadomi. Widzą
iluzoryczną naturę świata, tak więc potrafią właściwie pracować z
iluzjami. W ten sposób Bodhisattwowie zręcznie pracują dla
pożytku istot uwikłanych w samsarę.