Cieszcie się zjawiskami, ale nie pozwalajcie im się schwytaćRedakcja: Kasia Biała, Lena Uralskaya i Piotr Jankowski
Pytanie1: Naukowcy twierdzą że pomaganie męczy. Mówię o tak zwanym
"wypaleniu" zawodowym w zawodach, które wymagają
kontaktu z ludźmi, takich jak pielęgniarka albo nauczyciel. Objawia
się to depresją, zniechęceniem itd. Co o tym myślisz, jaki błąd
popełniają ci ludzie?
Lama
Ole: Tak naprawdę jedyny błąd nauczycieli polega zwykle na tym, że
dzieciaki źle się zachowują. Często ich oboje rodzice pracują i nie
maja czasu na wychowanie dzieci. Wysyłają je więc do szkoły w
nadziei, że nauczyciele zrobią to za nich. Tymczasem biedny
nauczyciel ma trzydzieści hałaśliwych, małych istot do obróbki
i chociaż też sobie z tym nie radzi, nie może iść do jakiejś innej
pracy i tam odpocząć - musi z nimi zostać. Co można powiedzieć?
Sam wolałbym raczej stać się neurotyczny z powodu pomagania innym, z
powodu uczenia ludzi czegoś, niż zostać alkoholikiem pogrążonym w
depresji na skutek przerzucania tej samej wajchy w fabryce margaryny
przez osiem godzin dziennie, przez całe życie.
Bardzo
trudno jest znaleźć zawód który byłby jednocześnie
naszym hobby. W większości przypadków ludzie muszą się
sprzedawać, muszą spędzać pewną ilość godzin dziennie robiąc rzeczy
których nie lubią, po to, żeby mieć trochę wolności i
wystarczającą ilość pieniędzy na robienie tego, co ich interesuje.
Niektórzy sprzedają swoje ciała kopiąc rowy, inni natomiast
sprzedają swoje umysły siedząc w biurze. Myślę że ludzie pracujący
umysłowo słusznie zarabiają więcej, niż ci którzy pracują
fizycznie. W końcu ci sprzedają tylko swoje ciało - pracując
mogą nadal myśleć o tym, o czym chcą - podczas gdy ludzie
pracujący za biurkiem sprzedają swój umysł. Sytuacja w której
cywilizacja nakierowana byłaby przede wszystkim na rzeczywiste
ludzkie szczęście, byłaby oczywiście najlepsza - dobrze byłoby
gdyby nagle wszyscy odkryli, że nasze domy, samochody i nowe ubrania
nie mogą osiągnąć szczęścia i że jedynie nasz umysł może stać się
szczęśliwy. Wtedy ludzie mogliby zacząć szukać szczęścia tam gdzie
rzeczywiście jest, zamiast gonić za nim tam, gdzie go nie ma. To
byłoby inteligentne, prawda? Większość ludzi jednak tego nie robi -
są schwytani przez wszystkie możliwe świecidełka, chcą mieć to, potem
tamto. W rezultacie płacą za to wszystko swoim życiem. Gdyby
potrafili zobaczyć swą prawdziwą sytuację, mogliby zacząć robić coś
naprawdę pożytecznego, zamiast biegać za rzeczami, które w
końcu i tak odejdą, zostawiając ich z pustymi rękoma. Właśnie dlatego
jesteśmy buddystami - dlatego że to odkryliśmy. Naprawdę
sprytne jest z naszej strony to, że udało nam się odnaleźć tak
idealistyczny świat - tworzymy w nim nasze własne prawa,
spotykamy najlepszych ludzi. To jest bardzo mądre.
Żyjemy
w dużym stopniu dzięki temu, co produkują ludzie nie mający innych
wartości poza materialnymi. Ze swej strony powinniśmy więc jako
bodhisattwowie chronić ich i odpowiednio do ich możliwości dzielić
się z nimi trwałymi wartościami. Sami musimy jednak również
uważać na niektóre rzeczy. Być może już niewielu z nas
oczekuje trwałego szczęścia od rzeczy materialnych, jednak
prawdopodobnie nadal przyjmujemy od czasu do czasu Schronienie w
partnerach, rodzicach lub przyjaciołach - w ludziach którzy
w każdej chwili mogą umrzeć, zacząć zachowywać się dziwacznie, którzy
nie są w stanie zdecydować, jak będą się czuli jutro albo pojutrze.
Jesteśmy więc mądrzy tylko połowicznie. Już nie biegamy za rzeczami,
ale ciągle jeszcze gonimy za ludźmi. Różne osoby przychodzą
do mnie ze złamanymi sercami i mówią: "On się zmienił,
już nie jest tak jak dawniej, nasz związek się rozpada" itd.
Wtedy odpowiadam: "Słuchaj, jutro on może już nie żyć. Ty sama
możesz jutro nie żyć. Jedyną rzeczą w której możesz przyjąć
Schronienie jest budda - twoje własne oświecenie, twoja siła i
twoja pewność. Oświecenie nigdy nie odchodzi, nie można go utracić.
Jest jak przestrzeń - obecna zawsze i wszędzie. Tylko temu
możesz zaufać".
Oczywiście
posiadanie przyjaciół, rodziny, kochanków i przeżywanie
wielu różnych porywających doświadczeń jest wspaniałe.
Powinniśmy zawsze cieszyć się całym bogactwem swego życia, dzielić
się nim z innymi, sprawiać by rozwijali się dzięki temu co już
osiągnęliśmy, dzięki naszej pewności i radości. Musimy obudzić w
sobie tak wiele wartości i właściwości, byśmy nie czuli się
rozczarowani i zranieni wtedy, gdy świat nagle nie da nam tego, czego
pragniemy, albo odbierze nam to, co już posiadamy. Właśnie to jest
kolejny powód, dla którego jesteśmy buddystami -
chodzi o to, byśmy odnaleźli w sobie to ponadczasowe, jasne światło,
którego nic nie może zniszczyć. Byśmy dostrzegli zwierciadło
pod obrazami i poczuli ocean pod falami - naprawdę zaufali temu
co istnieje pomiędzy i poza wszystkimi rzeczami i stanami, które
przychodzą i odchodzą.
Zewnętrzny
świat jest głęboką konspiracją, której zadaniem jest
odciągnięcie naszej uwagi od rzeczywistych wartości. Z jednej strony
świat produkuje wiele niezwykle pożytecznych rzeczy, które
mogą nam pomóc, dać nam wiele wolności itd. , z drugiej jednak
oferuje bardzo często zupełnie pozorne i iluzoryczne wartości. Mówi:
"Kup tę rzecz, a będziesz szczęśliwy, pojedź tam i tam, a coś
naprawdę się wydarzy" itd. Niektórym ludziom
rzeczywiście udaje się kupować wszystkie właściwe rzeczy i odwiedzać
wszystkie właściwe miejsca. Jednak kiedy potem przychodzi czas na
śmierć, okazuje się że ostatnia koszula naprawdę nie ma kieszeni, że
opuszczając to życie niczego nie możemy ze sobą zabrać -
niczego za wyjątkiem dobrych wrażeń w umyśle, szczęścia i rozwoju
innych, którego byliśmy przyczyną, za wyjątkiem naszych
dobrych życzeń, przyjaźni i ludzkich wartości. Wielu ludzi w momencie
śmierci żałuje, że nie udało im się przeżyć i umocnić w sobie
większej ilości ludzkich wartości, lecz że spędzili życie jedynie
wśród rzeczy. Jeden z moich dobrych przyjaciół
(wspominam o nim w książce "Dosiadając tygrysa") naprawdę
osiągnął w życiu bardzo wiele. Myślałem że jest w stanie pozwolić
przychodzić i odchodzić milionom w taki sam łatwy sposób.
Jednak kiedy nagle zbyt wiele jego milionów odeszło, po prostu
popełnił samobójstwo. A przecież był znacznie lepszy niż jego
pieniądze. Już mu obiecaliśmy że wywieziemy go do Australii ze
sztuczną brodą i ciemnych okularach, żeby mógł zniknąć z oczu
tym, z którymi nie chciał się spotkać. W pewnym momencie
jednak obawy i rozczarowania zwycieżyły i odebrał sobie życie.
Jedynym prawdziwym Schronieniem jest natura własnego umysłu.
Pamiętajcie o tym. Cieszcie się zjawiskami, ale nie pozwalajcie im
się schwytać.
Pytanie
2: Jaka jest Twoja recepta na udany związek partnerski?
Lama
Ole: Najpierw postarałbym się zrozumieć, że osobno się urodziliśmy i
z wyjątkiem sytuacji, kiedy mamy razem wypadek samochodowy,
najprawdopodobniej również osobno umrzemy. Następnie
spróbowałbym docenić, jak niezwykłą i wielką okazją jest
możliwość wzrastania razem z inną ludzką istotą. Wreszcie postarałbym
się pojąć, że jeżeli będę myślał o tym co mogę dać, to wszyscy
zyskają, a jeśli będę myślał o tym co mogę dostać, to wszyscy stracą.
Więc wszedłbym w taki interes, który można by nazwać
"kontraktem w sprawie rozwoju". Oczywiście jeżeli
angażujemy się w bliski kontakt z drugim człowiekiem, wszystko musi
do siebie pasować, musi nas coś ze sobą łączyć, musimy mieć jakiś
związek z poprzednich żywotów i być sobą nawzajem szczerze
zainteresowani. Cała ta chemia musi działać - inaczej nic z
tego nie wyjdzie. I kolejny ważny punkt - po prostu
postanowiłbym, że ten związek będzie funkcjonował w oparciu o
bogactwo, że będzie oparty na pragnieniu rozwoju. Powinna
funkcjonować w nim pewna zasada, którą nazywam "dynamiczną
prawdą". Zgodnie z nią chwalimy ludzi za te dobre cechy, które
chcielibyśmy w nich zobaczyć, które cenimy. Wówczas
zobaczą samych siebie w tym świetle i rzeczywiście rozwiną te
właściwości. Naprawdę warto zainwestować w takie podejście trochę
energii. Rzeczy przez cały czas się zmieniają. Chociaż myślimy, że
postrzegamy obiektywny świat, w rzeczywistości po prostu widzimy nasz
własny umysł i nasze własne projekcje - dlatego powinniśmy
zadbać o to, by mieć miły umysł i miłe projekcje. Chociaż samo
zwierciadło promieniuje silniej niż jakiekolwiek odbicia pojawiające
się na jego powierzchni, ponieważ prawda ma większą moc niż iluzja,
po prostu zaczynamy drogę na ten poziom od tego, co pozytywne. To co
jest prawdziwe samo w sobie, jest znacznie wspanialsze niż wszystko
co uwarunkowane - jakiekolwiek rzeczy, o których możemy
marzyć, których możemy oczekiwać. Dlatego na im wyższym
poziomie postrzegamy zjawiska, tym bliżej jesteśmy tego, co
rzeczywiście jest prawdziwe.
Myślę również, że bardzo ważny w udanym związku jest seksualizm. Od
samego początku naprawdę myślałbym o tym, żeby uczynić partnera
szczęśliwym. Naprawdę pragnąłbym tego i myślałbym o partnerze więcej
niż o sobie. Zwykle rzeczywiste szczęście wydarza się wtedy, kiedy
zapominamy o sobie. Jeżeli naprawdę jesteśmy nakierowani na to, żeby
uczynić naszego partnera szczęśliwym, sprawiamy, że cały świat staje
się coraz lepszy - w ten sposób coraz lepsze staje się
również nasze życie. Chcąc zbudować udany związek
postanowiłbym, że wszystko to co ponadosobiste jest ważniejsze niż
wszystko to, co osobiste. Zgodnie z tym podejściem, starałbym się
znaleźć coś twórczego, coś co moglibyśmy razem robić -
może powinna to być medytacja, może robienie czegoś praktycznego dla
innych, może jedno i drugie. Byłbym też świadomy różnic
pomiędzy płciami, byśmy mogli skutecznie wspierać się nawzajem i
unikać niepotrzebnych raf. Tak naprawdę kobiety są bardziej
odbiorcze, jeżeli chodzi o to, co wydarza się na wewnętrznym
poziomie. Mężczyzna potrafi z powodu silnego nawyku przez dłuższy
czas biec w jednym kierunku, nie zauważając, że żaden rozwój
już się nie wydarza - po prostu biegnie. Dlatego powinien
używać kobiety jako barometru - czerpać od niej informacje na
temat ich związku. Z drugiej strony byłbym także świadomy tego, że
mężczyzna ogólnie jest bardziej stabilny - również
na tym bym budował.
Prawdopodobnie
kobiety są lepszymi ludzkimi istotami niż mężczyźni (oklaski) , ale
mężczyźni są generalnie szczęśliwsi, ponieważ mają gorszą pamięć -
kobiety pamiętają, a mężczyźni zapominają (oklaski). Kolejna różnica
polega na tym, że kobiety bardzo skutecznie okłamują innych, a
mężczyźni bardzo skutecznie okłamują samych siebie. Również z
tego powodu w związkach między ludźmi czasami dochodzi do
nieporozumień.
Ogólnie
starałbym się wydobyć to co najlepsze z męskości i połączyć to z tym
co najlepsze w kobiecości. Na praktycznym poziomie będąc kobietą nie
nie mówiłbym zbyt wiele - mężczyźni zwykle tego nie
lubią. Kobiety uwielbiają mówić o uczuciach i innych ważnych
sprawach, ale mężczyźni zwykle nie potrafią się tym cieszyć. Będąc
mężczyzną nie zmuszałbym kobiety, by wyszła ze mną na ulicę i
rozebrała silnik w samochodzie, żeby zobaczyć, jak wygląda w środku -
zrobiłbym to raczej z sąsiadem. Z drugiej strony będąc kobietą nie
opowiadałbym swojemu mężczyźnie o wszystkich swoich wewnętrznych
stanach i uczuciach, ponieważ wprowadzi go to w kompletne pomieszanie
i będzie przez cały czas naprawdę przerażony. Zdziwiony będzie ciągle
powtarzał: "Jak to kochanie, znowu coś się zmieniło? Przecież
wczoraj mówiłaś coś zupełnie innego (śmiech)". O
emocjach i ostatnich wydarzeniach w okolicy porozmawiałbym raczej z
sąsiadkami (śmiech). Krótko mówiąc dzieliłbym się
jednymi rzeczami z przedstawicielami swojej własnej płci, a innymi z
reprezentantami płci przeciwnej.
Oczywiście
istnieje wiele rzeczy i aktywności które partnerzy mogą z
powodzeniem ze sobą dzielić. Jeśli dobrze prowadzimy i jeżeli nasza
partnerka ma do nas zaufanie, wówczas będzie ją bawiło
siedzenie na tylnym siodełku naszego motocykla mimo tego, że nie
będzie w stanie wziąć bezpośredniego udziału w całej technicznej
warstwie podróży - nie będzie świadoma tego, jak
najlepiej wejść w zakręt, jak utrzymać właściwą prędkość itd.
Mężczyzna również z pewnością z czasem zauważy, że potrafi się
szczerze cieszyć z tego, że jego partnerka ma tak dużo do
opowiedzenia, co wcale nie oznacza, że będzie się rzeczywiście i z
uwaga przysłuchiwał temu, kto gdzie i co robi, jak układa się życie
bliższych i dalszych znajomych itd. Na skutek naturalnej selekcji
zachodzącej od milionów lat można mówić o pewnych
właściwościach męskiego i żeńskiego mózgu. Wyraźnie widać je
na przykład po sposobie, w jaki ludzie prowadzą samochód.
Mężczyzna ma spojrzenie myśliwego, patrzy jakby przez tunel, na
bardzo daleką odległość, podczas kiedy kobieta jest raczej świadoma
tego, co się wydarza w pobliżu niej, ponieważ troszczyła się o
bezpośrednie otoczenie jaskini. Istnieje wiele podobnych,
interesujących różnic pomiędzy płciami - kolejna to
fakt, że kobieta ma w mózgu dwa ośrodki mowy - po jednym
w każdej półkuli - natomiast mężczyzna ma tylko jedno
takie centrum. Jednocześnie mężczyzna w łatwiejszy sposób jest
w stanie skalkulować odległości w przestrzeni itd.
I
jeszcze coś - związek dwojga ludzi będzie szczęśliwy, jeżeli
widząc że jej partner robi coś dobrze, kobieta będzie myśleć: "To
wspaniałe, tak wiele potrafimy zrobić", natomiast jeżeli jego
partnerce coś się uda, mężczyzna również będzie w stanie
również pomyśleć: "To wspaniałe, tak wiele potrafimy
zrobić".
Powinniśmy
także zrozumieć, że nie dostaniemy z powrotem żadnej chwili, którą
się nie cieszyliśmy - nie będziemy mogli pójść do
żadnego biura, złożyć reklamacji i dostać kilku dodatkowych lat do
przeżycia, jak w jednej z książek Sartra. Każdy nasz dzień jest
pierwszym dniem reszty naszego życia. Dlatego naprawdę musimy zadbać
o to, żeby wszystkie nasze dni były dobre.
Pytanie
3: Jak postępować z partnerem, który jest paranoicznie
zazdrosny?
Lama
Ole: Wymienić stary model na nowy (śmiech). I poważnie - to
naprawdę jest wielki problem. Lepiej jest, jeżeli jeden człowiek jest
nieszczęśliwy, niż jeżeli nieszczęśliwe są dwie osoby. Jeżeli tego
typu zazdrość pojawiłaby się w moim związku, odszedłbym. Jeśli
natomiast mielibyśmy dzieci, postarałbym się stworzyć coś, co nazywam
"poszerzoną rodziną" - choćby po to, by uniknąć
sytuacji, kiedy dzieci będąc z matką słyszą wszelkie możliwe złe
rzeczy o ojcu, a spędzając czas z ojcem, słyszą wszystko co najgorsze
o matce. Znacznie lepsze jest od tego następujące rozwiązanie -
rodzice mieszkają razem, utrzymują swój związek i wychowują
razem dzieci, a jednocześnie oprócz tego każde z nich ma
nowego partnera. Myślę że zazdrość niszczy bardzo wiele ludzkich żyć.
To wielki problem - wygląda jak miłość, ale w rzeczywistości
jest kontrolą.
Pytanie
4: Jak możemy połączyć ze sobą dwie rzeczy - wolność od
oczekiwań i potrzebę wyznaczania sobie celu w życiu i praktyce?
Lama
Ole: To proste. Budujemy przed sobą cele wtedy, kiedy chcemy być
pożyteczni. Wówczas pchamy nasz wózek w jakąś określona
stronę - na przykład zaczynamy studiować, otwieramy firmę itd.
Jednocześnie na drodze do celu jesteśmy spontaniczni, wolni od
wysiłku i całkowicie spoczywamy w tu i teraz. Na tym polega moja
rada. Sprawiamy że wszystko wydarza się we właściwy sposób
tak, żebyśmy musieli przeznaczyć na myślenie minimalną ilość czasu.
Tak jak mówi się w zenie: jeżeli idziesz ścieżką, nie zapomnij
powąchać róż. Powinniśmy wąchać róże - cieszyć
się wszystkim, czym potrafimy. Więc róbmy to w ten sposób
- wejdźmy na jakiś dobry, wartościowy szlak i idąc nim cieszmy
się tym, co wydarza się po drodze.
Pytanie
5: Jak powinniśmy się zachowywać wobec osób, które po
raz pierwszy przychodzą do ośrodków, jak je traktować i jak im
pomagać?
Lama
Ole: Przede wszystkim powinniśmy się nimi zainteresować, ale nie
"połykajmy" ich. Przejście przez próg ośrodka być
może będzie najtrudniejszym krokiem, jaki wykonali w całym swoim
życiu. Być może przyjaciele powiedzieli im, że jesteście szaloną
sektą i że okradniecie ich z pieniędzy, księża na pewno ostrzegli
ich, że w ośrodku uprawiacie ludożerstwo albo, co gorsza, seks. Nadal
jednak inteligencja i dobra karma popycha ich w naszą stronę. Więc
ułatwcie im ten krok. To wcale nie oznacza, że musicie biegać za nimi
przez cały czas i próbować ich o czymś przekonać -
oznacza to tylko, że powinniście być uprzejmi i powiedzieć im na
przykład: "Dzięki że wpadliście. Robimy tu to i to, medytujemy,
organizujemy wykłady itd". Spróbujcie zrozumieć, co
sądzą na wasz temat, czy nie myślą sobie przypadkiem: "Aha, oni
chcą mi teraz coś sprzedać, chcą mi coś wmówić". Jeżeli
to poczujecie, to po prostu powiedzcie: "Zrób sobie
herbaty. Tam są jakieś kasety, których możesz posłuchać, a tu
książki i Diamentowa Droga. Medytacje odbywają się tego i tego dnia.
Możesz wpaść, a jeżeli będziesz miał jakieś pytania, zapytaj. Poza
tym po prostu rozejrzyj się dookoła i baw się dobrze". Bądźcie
mili, uprzejmi i normalni. Nie pytajcie od razu na początku o
pieniądze (śmiech). Po prostu pozwólcie nowym ludziom zajmować
się tym co wy, jeżeli tego chcą. Niektórzy z nich będą mieli
wystarczająco dobrą karmę żeby zostać, zaś inni odejdą, ale
przynajmniej wyniosą z ośrodka trochę dobrych wrażeń i w następnych
żywotach spotkacie ich jako przyjaciół. Bądźcie naturalni.
Pytanie
6: Mam chorego psa i weterynarze mówią, że powinienem go
uśpić. Czy powinienem to zrobić?
Lama
Ole: W naszej części świata mistrzowie życia i śmierci noszą białe
mundury i są nazywani lekarzami. Ktokolwiek się tutaj rodzi, musi
spotkać któregoś z nich. Robiłbym więc to, co mówią. Z
drugiej strony poprosiłbym, żeby uśpili psa w czasie pełni albo
nowiu, ponieważ wtedy energie schodzą się w centralnym kanale i
będzie miał większą szansę na lepsze odrodzenie. Również
jeżeli chodzi o człowieka, którego mózg już nie pracuje
i trzeba wyłączyć urządzenia podtrzymujące życie, dobrze jest zrobić
to w czasie pełni albo nowiu - to są dobre dni, żeby umrzeć.
Nasze wewnętrzne systemy energii są połączone z zewnętrznymi i w
czasie nowiu i pełni, a także podczas zaćmienia słońca i księżyca w
naturalny sposób wydarzają się pewne rzeczy - energie z
prawego, męskiego kanału i lewego, żeńskiego wpływają do centralnego
kanału.
Pytanie
7: Czy z niesprawnym ciałem można osiągnąć dobre rezultaty w
praktyce?
Lama
Ole: Powiem wam, że niektórzy z największych joginów
poruszają się na wózkach inwalidzkich. A wszyscy inni ludzie
biegają naokoło i robią wszelkie możliwe głupie i bezsensowne rzeczy.
Ludzie
na wózkach inwalidzkich medytują nieustannie. To wielka
medytacja. Niektórzy z moich sparaliżowanych uczniów z
Niemiec mają świetne rezultaty. Jeden z nich ostatnio zmarł i w ciągu
trzech dni przeszedł przez całe bardo i wylądował prosto w Czystej
Krainie, w piękny sposób. Wszyscy go czuli. Siedzenie to dobra
pozycja.
Pytanie
8: Drogi Ole, moja córka ma 10 lat i jest bardzo gniewna. Czy
istnieją metody, dzięki którym mogłabym zmienić jej charakter?
Lama
Ole: Pozwól jej bawić się z innymi dziećmi, nie odgrywaj roli
jej partnera sparingowego. Ludzie powinni odgrywać swoje gry w grupie
rówieśników. Pozwól żeby wychowały ją koleżanki.
I bądź miejscem do którego będzie mogła wrócić, kiedy
zobaczy, że nikt jej nie lubi. Nie walcz poza swoją wagą albo poza
swoim przedziałem wiekowym - ponieważ myślisz w zupełnie inny
sposób i odbierasz rzeczy zupełnie inaczej, to nie będzie
funkcjonowało. Pozwól dzieciakom wychowywać się nawzajem. A
kiedy wieczorem wrócą, policz je wszystkie, policz czy mają
wszystkie zęby i palce - wszystkie z którymi opuściły
dom - i jeżeli cyfry się zgadzają, uznaj że sytuacja jest w jak
najlepszym porządku.
Pytanie
9: Ole, czy znajdujesz się teraz w Dełaczen?
Lama
Ole: Na to wygląda. Zawsze czuję się bardzo, bardzo, bardzo dobrze.
Pytanie
10: Jak można wykorzystać buddyzm tybetański w codziennym życiu?
Lama
Ole: Kiedy siedzisz w ubikacji, myśl, że zostawiasz w niej wszystko,
co negatywne. Kiedy widzisz ludzi, wysyłaj do nich ze swego serca
tęczowe światło i życz im wszelkiego szczęścia i powodzenia. Kiedy
doświadczasz niepokoju, powtarzaj mantrę, żebyś nie stracił kontroli
na tym, co się wydarza. Kiedy się z kimś kochasz, myśl o tym, żeby
przynieść szczęście swemu partnerowi. To jest praktyczny buddyzm.
Pytanie
11: Czy przepowiednia, że buddyści Kagyu będą umierali jak muchy już
się spełniła, czy to dopiero nastąpi?
Lama
Ole: Nigdy nie słyszałem o tej przepowiedni. Słyszałem jedynie, że
buddyści Kagyu rozejdą się po świecie jak mrówki i to już się
wydarzyło. Jeżeli jednak proroctwo, o którym mówisz,
się spełni, zrobimy z tego imprezę i umrzemy w dobrym stylu.
Pytanie
12: Karmapa zostawia dokładny list z informacjami na temat swojej
kolejnej reinkarnacji. Czy Ty również zostawisz taki list?
Gdzie będzie można Cię odnaleźć?
Lama
Ole: Będziecie musieli znaleźć najgorszego chłopaka, który
bije się ze wszystkimi, włazi na najwyższe drzewa i zadziera sukienki
dziewczynkom. To będzie moja nowa inkarnacja. Byłem taki w tym życiu,
dlaczego więc miałbym być inny w następnym?
Pytanie
13: Jak znaleźć granicę pomiędzy nieustraszonością, a bezmyślnością?
Lama
Ole: Bezmyślne ryzyko jest niepotrzebne. Niektórzy z naszych
przyjaciół ulegli wypadkom. Jeden służył dawniej w rosyjskim
desancie - nazywał się Dima. Był fantastycznym człowiekiem,
prawdziwym bohaterem - kochały go wszystkie dziewczyny.
Niestety nie był dobrym kierowcą - niektórzy ludzie mają
dużo doskonałych właściwości, jednak nie są wystarczająco precyzyjni,
żeby dobrze prowadzić samochód. Mówiłem mu nieraz:
"Dima, zapinaj pasy". On jednak myślał, że jest
mądrzejszy od swego nauczyciela i zginął - na Ałtaju jego
samochód wpadł w poślizg, przewrócił się, Dima wypadł z
niego przez szybę i uderzył w drzewo. Pas bezpieczeństwa zatrzymałby
go wewnątrz samochodu. Dlatego chociaż mówię wam tak dużo o
nieustraszoności, powtarzam również, żebyście się nie upijali,
używali prezerwatyw kiedy po raz pierwszy spotykacie się z partnerem,
zapinali pasy bezpieczeństwa itd. Wiem, że wielu z was myśli, że są
nieustraszeni i nie robi tego. Wuj Hannah pracuje w szpitalu, do
którego przywożą ludzi po wypadkach i czasami stwierdza:
"Trafiają do mnie tylko ci, którzy zapinają pasy.
Pozostali jadą od razu do prosektorium". Więc proszę, uważajcie
na siebie. Nie bądźcie bardziej nieustraszeni niż wasz nauczyciel.
Nawet jeżeli kierowca myśli, że nie macie do niego zaufania i dlatego
zapinacie pas, mówcie: "Mój nauczyciel kazał mi
to robić". W niefortunnej sytuacji wystarczy 30 km/h, żeby
zginąć. Po uderzeniu przy szybkości 30 km/h wasze ręce muszą
udźwignąć ciężar pięciu ton - nie będą w stanie wytrzymać
takiego przeciążenia i będzie to musiała zrobić wasza twarz. Dlatego
zapinajcie pasy - ja też to robię.
Pytanie
14: Czy widzisz sens w obchodzeniu urodzin?
Lama
Ole: Nie. Naturalnie to kiedy się urodziliśmy ma jakiś sens
astrologiczny, ale to mnie nie interesuje. Wystarczy mi zajmowanie
się tym, co wydarza się tu i teraz, przed moim nosem. Reszta jest
zbyt skomplikowana. Oczywiście kiedy mam urodziny zbierają się moi
przyjaciele, więc cieszę się, że oni się cieszą, ale to wszystko -
w planie emocjonalnym urodziny nie maja dla mnie żadnego znaczenia.
Pytanie
15: Czy byłeś na trzyletnim odosobnieniu?
Lama
Ole: Nie, nie przechodziłem przez trzyletnie odosobnienie, dlatego że
nawet w najdzikszych wizjach nie mogłem sobie wyobrazić życia w
celibacie. Już jedna noc bez miłości jest dla mnie karą -
gdybym miał siedzieć gdzieś i patrzeć tylko na mężczyzn, wyskoczyłbym
przez okno. To mogą robić ludzie z inną chemią wewnętrzną niż moja.
Poza tym pytaliśmy o to naszego nauczyciela, Karmapę. Moja żona
Hannah jest trochę lepsza i bardziej cnotliwa niż ja, dlatego pytała
go o to aż kilka razy. Karmapa odpowiadał zawsze: "Nie, jeżeli
pójdziecie na odosobnienie, to kto będzie zakładał dla mnie
ośrodki? ". Mówił również: "Obiecuję wam,
że jeśli będziecie robić to, co mówię, będziecie się rozwijali
tak samo, jak na odosobnieniu, doświadczając przy tym wiele siły i
radości". Właściwie te cztery lata które spędziliśmy
wraz z Hannah w Himalajach, były prawie odosobnieniem. Chociaż nie
było to klasztorne odosobnienie połączone z celibatem, przez cały ten
czas otrzymywaliśmy nauki i dużo medytowaliśmy.
Pytanie
16: Jeżeli Twoje "ja" jest złudzeniem i już się go
pozbyłeś, to z kim się dzisiaj spotykamy?
Lama
Ole: Mam nadzieję, że ze świetlistą samoświadomością i mocnym,
ponadosobistym życzeniem tego, żeby wasze życie było dobre i udane.
Kiedy przestajemy myśleć o sobie, wyzwala się dużo energii, którą
możemy wykorzystać do pracy dla innych. Dopóki przez cały czas
myślimy "ja", powstaje wiele sztywnych poglądów i
trudno jest się otworzyć. Jeżeli jednak myślimy o innych, wszystko po
prostu wypływa samo z siebie. Powiem wam, jak się to odbiera. Jest to
takie odczucie, jakbyście nie byli swoim ciałem, tylko je mieli.
Ciało jest dla was narzędziem, które wykorzystujecie dla
pożytku innych. Nigdy nie znajdujecie się "pod ścianą" -
każda sytuacja którą przeżywacie jest zawsze pełna przestrzeni
i szczęścia. Nie chodzi tu jednak o myślenie: "Ach, jak mi
dobrze! ", lecz o szczęście, które jest naturą
wszystkich rzeczy. Nie wiem jak inaczej mógłbym wam to
wyjaśnić - może tak, że zawsze jesteście wolni.
Pytanie
17: Jak wyobrażasz sobie państwo, którego prezydent jest
buddystą?
Lama
Ole: Prawdopodobnie byłoby to pokojowe, przyjemne miejsce, wolne od
skrajności - humanitarny kraj o bogatej kulturze. Panowałoby w
nim o wiele mniej przemocy, niż w krajach islamu. W Tajlandii król
jest buddystą i jest to pokojowy, przyjazny kraj - podobna
atmosfera panuje w Bhutanie. Jeżeli nie ma Boga, który mówi
ludziom co muszą robić i czego im nie wolno, wszystkim łatwiej jest
się rozluźnić. I to się czuje w krajach buddyjskich - w
ludziach po prostu nie ma tam napięcia.
Pytanie
18: Dlaczego tak piękna rzecz jak pozytywna motywacja nie pomaga
kulturom buddyjskim osiągnąć wysokiego poziomu rozwoju cywilizacji?
Lama
Ole: Po pierwsze ludzie nie zawsze podążają za tym, co mówią
ich religie. Po drugie prawdopodobnie przynajmniej w sensie
materialnym niektórym kulturom buddyjskim powodzi się całkiem
nieźle. W Japonii sprawy mają się dość dobrze, tak samo jest na
Tajwanie i w Hongkongu. Oczywiście istnieją buddyjskie kraje -
na przykład Bhutan - w których nadal trwa średniowiecze,
ale jednocześnie panuje w nich klimat wewnętrznego rozwoju i spokoju.
W Tybecie sytuacja nie była jednoznaczna, dlatego że jego rząd nie
był zbyt dobry. Sądzę, że podobnie jak to się dzieje w innych
krajach, niektóre buddyjskie społeczeństwa są gorsze, a inne
lepsze. Jednak ogólny poziom ludzkiej satysfakcji jest w
społeczeństwach buddyjskich prawdopodobnie wyższy, niż w
chrześcijańskich. Można w nich spotkać więcej szczęścia i mniej
zazdrości. Być może się mylę, ale tak to widzę na świecie.
Pytanie
19: Jaki pożytek przynoszą pokłony?
Lama
Ole: Dzięki pokłonom moje ciało zmieniło się z szefa o trudnym
charakterze w przyjaznego służącego. Przedtem sprawiało mi trudności
- ciągle chciało odpoczywać itd. Przeszkadzało mi robić to, co
chcę. Teraz robi to, co powinno. Tym razem byłem chory w czasie całej
podróży po Rosji. Nigdy nie miałem czasu, żeby pozbyć się
grypy, którą złapałem. Jednak bez względu na to, że musiałem
wpełzać na krzesło na sali i w czasie wykładów rzucało mną tam
i z powrotem z powodu gorączki, spotkania przebiegały jak należy. W
każdym razie nikt nie wychodził i nie rzucał pomidorami, więc
prawdopodobnie ludzie nie byli rozczarowani. Kiedy twoje ciało robi
to, co chcesz, a nie staje się za każdym razem panem sytuacji,
zyskujesz nowego przyjaciela. Jest to możliwe dzięki pokłonom. Oprócz
tego eliminują one najróżniejsze rodzaje dumy.
Pytanie
20: Czy rzeczywiście nie jesteś do niczego przywiązany?
Lama
Ole: Mnóstwo rzeczy przynosi mi szczęście: miłość, szybkość i
wiele innych. Ale jeżeli czegoś nie mam ani nie doświadczam, myślę o
czymś innym. Nie jestem przywiązany - cieszę się jedną rzeczą,
jeżeli ją mam, drugą, jeżeli pojawia się druga lub trzecią, jeżeli to
akurat ona mnie spotyka. Najbardziej cieszę się z mocy swojego umysłu
i jego zdolności postrzegania. Na przykład teraz widzę dookoła tylu
przyjaciół - piękny jest już sam fakt, że mój
umysł może odbierać tak wiele wrażeń. Jest to szczególny
rodzaj szczęścia - chociaż przychodzi od wewnątrz, nie sprawia,
że zewnętrzne zjawiska stają się mniej intensywne i mniej
wartościowe.
Pytanie
21: Dlaczego czasami zasypiamy na Twoich wykładach?
Lama
Ole: Zasypiacie ponieważ nauczyciel nie jest dość dobry, albo dlatego
że wasz umysł otrzymuje zbyt wiele informacji i musi się wycofać na
jakiś czas, dopóki wszystkie informacje nie rozlokują się w
"szufladach" waszej podświadomości. Kiedy się widzimy,
zawsze bardzo wiele się dzieje - nasze spotkania są naprawdę
podminowane energią. Przez dwie godziny próbuję przekazać wam
to, czego Budda nauczał przez czterdzieści pięć lat. I chociaż wasze
uszy pozostają na dawnym miejscu, w głowie możecie mieć czasami
prawdziwy zamęt. Dlatego zasypiacie.
Pytanie
22: Co się dzieje jeżeli porzucamy ścieżkę?
Lama
Ole: Jeżeli tracisz duchowy pogląd na zjawiska i wracasz do
przekonania, że najważniejsze jest kupienie najpiękniejszego abażuru
albo najlepszego mydła, szybko cię to znudzi. Wtedy sam wrócisz
na ścieżkę. Zadziała po prostu twoje znudzenie oraz świadomość, że
nie ma wokół ciebie najmądrzejszych i najbardziej
wartościowych ludzi.
Pytanie
23: Czy istnieją w szkole Kagyu jakieś normy w obcowaniu ludzi
pomiędzy sobą?
Lama
Ole: Staramy się, żeby było tego jak najmniej. Oczywiście, jeżeli
ktoś jest szorstki w rozmowie albo mówi głupstwa, to idę
dalej, bo nie mam na to czasu. Wszystko musi mieć sens. Jeżeli ktoś
przychodzi do mnie i czegoś ode mnie chce, musi mówić tak,
żeby rozmowa z nim była dla mnie interesująca. Staramy się robić
wszystko na zasadzie bezinteresowności i przyjaźni - tworzyć
jak najmniej hierarchii w których "starszy dziobie
młodszego". W Tybecie byliśmy dosyć małą szkołą, ale na świecie
staliśmy się wielką. Inne tradycje buddyjskie, takie jak na przykład
Gelugpa, nie mogły się obejść bez swej biurokracji i wielkich
klasztorów. My natomiast byliśmy zawsze przyzwyczajeni do
improwizacji i poza Tybetem po prostu kontynuowaliśmy ten styl.
Zawsze proszę ludzi, żeby zachowywali się na tyle normalnie, na ile
potrafią. Nie zgadzam się tylko na to, żeby ktoś marnował mój
czas. Życie jest na to zbyt krótkie i jest w nim zbyt wiele do
zrobienia. Jeżeli ktoś pyta mnie o radę, powinien przynajmniej umieć
mnie wysłuchać - oczywiście najlepiej byłoby, gdyby również
zrobił to, co mówię.
Będąc
tutaj sama zauważyłaś na pewno, jak odnosimy się do siebie -
nie ma w tym żadnych reguł, specjalnych form itd. Celem wszystkiego
co robimy jest wolny człowiek - byłoby absurdem, gdybyśmy
stosowali jakiekolwiek hierarchiczne struktury. Zawsze określam nasz
system jako "merytokrację" - "władzę zasług".
Im więcej robisz dla innych, tym więcej masz do powiedzenia.
Pytanie
24: Czy dobre i złe myśli wpływają na naszą karmę?
Lama
Ole: Czym więcej z siebie jako całości zaangażujemy w jakieś
działanie, tym mocniejsze przyniesie ono skutki. Jeśli robisz coś
używając ciała, mowy i umysłu, efekt będzie najsilniejszy.
Jednocześnie wszystko co robisz - choćby wydarzało się to tylko
w umyśle - kieruje cię w pewną stronę. Jeśli kierunek ten
będzie pozytywny, stworzy to więcej dobrego potencjału, a jeśli
będzie negatywny, spowoduje więcej bólu.
Pytanie
25: Jak można rozwinąć zaufanie do przestrzeni? Czy jeżeli już je
osiągniemy, będziemy oświeceni?
Lama
Ole: Całkowicie pewne spoczywanie w tu i teraz jest oświeceniem -
urzeczywistnienie to niewzruszone zaufanie, że nasza świadomość jest
bardziej fantastyczna niż jakiekolwiek zjawiska, których
możemy być świadomi. To wszystko.
Nauki
Buddy istnieją tylko po to, byśmy stali się spontaniczni i wolni od
wysiłku. W swojej naturze zawsze byliśmy oświeceni - nie musimy
"dodawać" prawdy do umysłu. Przestrzeń sama w sobie jest
pełna współczucia, mądrości, siły i radości - jest
nieustraszona i ponadczasowa.
Siedzę
teraz przed wami, ponieważ mam mniej myśli i koncepcji, mniej
oczekiwań i obaw, niż wy. Na zwierciadle mojego umysłu jest po prostu
mniej kurzu - dlatego możecie zobaczyć w nim własną twarz. Tak
to działa.
Pytanie
26: Powinienem starać się powstrzymać gniew, kiedy muszę się z kimś
pokłócić, czy raczej mieć zaufanie, iż sam odejdzie?
Lama
Ole: Jeśli powinieneś zrobić coś praktycznego, zrób to -
kiedy ktoś ucieka z twoimi pieniędzmi lub odjeżdża twoim samochodem,
zatrzymaj go. Ale w innych przypadkach pamiętaj, że jeśli problemu
nie było wcześniej i nie będzie go później, nie ma powodu,
żeby martwić się nim teraz. Po prostu postaraj się zobaczyć, co
będzie najlepsze w danym czasie i miejscu.
Zaufanie
do tego co patrzy przez nasze oczy i słyszy przez nasze uszy jest
bardzo ważne. W Diamentowej Drodze chodzi o bycie w pełni tu i teraz
- bez lgnięcia i niechęci. To właśnie tego musimy się nauczyć.
W
krajach słowiańskich dotyczy to przede wszystkim kobiet. Często na
przykład dostaję podobne do siebie listy od Polek - na
pierwszej stronie ich autorki przepraszają, że w ogóle
istnieją, potem zadają krótkie pytanie, a na całej ostatniej
stronie przepraszają, że ośmieliły się do mnie napisać. Tymczasem ja
potrzebuję tylko tego pytania, niczego więcej.
Wszyscy
powinniśmy mieć zaufanie do swoich możliwości - szczególnie
kobiety powinny być pewne swej doskonałości i siły. Nie chodzi o to,
by stały się agresywne i popełniały te same błędy, co mężczyźni, lecz
by naprawdę zaufały swojemu umysłowi. Dobrymi przykładami tego, że
można być jednocześnie silnym i łagodnym są Hannah i Caty. Wiele
kobiet z naszych ośrodków już to zrozumiało - cieszę się
bardzo, że odnalazły swoją wewnętrzną moc. W rzeczywistości jednym z
naszych najważniejszych zadań jest pomaganie ludziom w odnajdywaniu
ich własnej mocy i wewnętrznego bogactwa. Jeśli jeden człowiek
wzrasta, inni również się rozwijają, kiedy jeden upada,
pociąga za sobą także innych. Przestrzeń jest wystarczająco bogata,
by wszyscy wygrali. Jeżeli sprawiamy, że inni czują się wielcy, sami
również się takimi stajemy, jeśli jednak spowodujemy, że
poczują się nic nie warci, zawsze będziemy w złym towarzystwie.
Świadomość tego jest ważną częścią praktyki Diamentowej Drogi. Myśląc
że ludzie są brzydcy, szarzy i bezmyślni, wyrzucamy na śmietnik
wszystkie nasze błogosławieństwa i inicjacje.
Pytanie
27: Jak znaleźć granicę pomiędzy relatywnym i absolutnym poziomem w
życiu?
Lama
Ole: Pozwól, by poziom absolutny był poglądem, a relatywny
sposobem działania. Wiedz że każdy jest buddą, ale jednocześnie miej
świadomość tego, że niektórzy z owych buddów nie
oddadzą ci pieniędzy, które im pożyczyłeś. Jako buddyści
powinniśmy być praktyczni, ponieważ wiemy, że sami tworzymy poziom,
na którym żyjemy i pracujemy.
Wyobraź
sobie, że jesteś nauczycielem w szkole. Jeśli wchodzisz do klasy i
myślisz, co robi w niej tych 30 goryli, nie będziesz w stanie nikogo
niczego nauczyć - nic nie będzie możliwe. Jeżeli natomiast
myślisz, co robi w twojej klasie tych 30 Einsteinów, będziesz
mógł zrobić bardzo wiele.
Postrzeganie
wszystkiego na najwyższym poziomie po prostu się opłaca, ponieważ
stajemy się dzięki temu bardziej aktywni i pełni mocy. Jednocześnie
nie powinniśmy zmuszać ludzi do dźwigania czegoś, czego nie są w
stanie udźwignąć.
Pytanie
28: Czy gniew i przywiązanie mogą wyzwolić się same z siebie?
Lama
Ole: Tak - zawsze odbywa się to tak samo. Jeśli nagromadzimy
bardzo dużo dobrej karmy, nasz umysł się uspokoi i doświadczymy
wglądu - to z kolei sprawi, że wykonamy jeszcze więcej dobrych
działań, które spowodują jeszcze więcej rozwoju.
Nie
ma niczego lepszego niż świadome i ciągłe wykonywanie dobrych działań
i życzenie wszystkim wszelkiego szczęścia - to jest
najbezpieczniejsza i najbardziej bezpośrednia droga.
Nie
można zbudować domu na lodzie ani na piasku. Również nasz
rozwój potrzebuje mocnej podstawy - są nią pełne
znaczenia, pożyteczne działania. Mając taki fundament stawiamy
następnie ściany współczucia i mądrości - całego naszego
wewnętrznego życia. Wreszcie kryjemy dom dachem, którym jest
zrozumienie, iż każda istota ma naturę buddy, a absolutna prawda
przenika wszystkie czasy i miejsca. Najlepszym sposobem na zbudowanie
podobnego "domu" jest zrobienie Nyndro - to
najlepsze co możecie zrobić.
Pytanie
29: Jaka jest różnica pomiędzy buddami i bodhisattwami?
Lama
Ole: Buddowie całkowicie zrealizowali naturę umysłu, natomiast
bodhisattwowie pragną to osiągnąć i są na najlepszej drodze do tego
poziomu. Buddowie są mistrzami, a bodhisatwowie "stażystami"
- idą w dobrym kierunku, jednak nie mają jeszcze doświadczenia.
Buddowie pracują z absolutem - wolną, otwartą przestrzenią -
a bodhisattwowie ze sprawami na poziomie relatywnym - z różnymi
czasami, wymiarami, rzeczami, które porównują i do
których się odnoszą. Umysł buddy jest całkowicie spontaniczny
i wolny od wysiłku, podczas gdy bodhisatwowie cały czas pracują z
koncepcjami, ideami, itp.
Umysł
buddy nazwalibyśmy po tybetańsku "jesze" lub "rigpa",
co oznacza całkowite intuicyjne zrozumienie wolne od podziału na
przedmiot, podmiot i działanie. Umysł bodhisattwy nazwalibyśmy
"szierab" - trochę intuicji, trochę koncepcji,
znowu trochę intuicji itd. Umysł początkującego nazwalibyśmy "bodhi"
- musi on zbierać różne fakty, analizować je i dopiero
wtedy jest w stanie z nimi pracować. Oznacza to dużo myślenia i
niewiele intuicji.
Pytanie
30: Dlaczego bodhisatwowie znajdują się po prawej stronie Drzewa
Schronienia, a buddowie po lewej? Czy istnieje jakiś związek między
pozycją buddów a ich funkcją?
Lama
Ole: Na samym początku, jeśli spojrzycie na drzewo schronienia od
frontu, zobaczycie że buddowie znajdują się na nim po lewej stronie.
Jeśli jednak wyobrazicie sobie, że siedzicie jak Dordże Czang,
Karmapa lub inny budda w centrum drzewa, to buddowie pojawią się po
prawej stronie. W rzeczywistości w wielu kulturach prawa strona ma
większe znaczenie niż lewa. Np. w kulturach arabskich je się prawą
ręką, a podciera lewą - Arabowie nigdy nie podają lewej ręki. W
naszej kulturze mamy więcej wody i papieru, więc nie jest to taki
problemem. Ogólnie jednak na całym świecie panuje przekonanie,
że prawa strona jest trochę ważniejsza, lepsza. W wielu językach to,
co oznaczało "na prawo" zaczęło stopniowo oznaczać
"prawidłowo". Jest to więc pewna ogólna zasada.
Słońce
również porusza się w prawą stronę - także stupę okrąża
się w prawą stronę, ponieważ buddom powinna być poświęcona owa
"lepsza" strona. Na poziomie relatywnym bodhisattwów
uważa się za bardziej aktywnych niż buddowie, jednak na poziomie
realizacji buddowie są najważniejsi.
Pytanie
31: Na czym polega najszybsza droga do oświecenia?
Lama
Ole: Zacznij od szerokiego fundamentu - od praktyk wstępnych,
od nyndro. Następnie postaw ściany - rozwiń współczucie
i mądrość we właściwej równowadze. Wreszcie przykryj to
wszystko pięknym dachem przy pomocy medytacji Diamentowej Drogi.
Jeżeli istniałaby jakaś ścieżka szybsza od tej której was
nauczam, nauczałbym tamtej - nie jestem moralistą i nie chcę
tracić waszego czasu. Nauczam was tego, czego używam sam. Te
wskazówki otrzymałem od moich nauczycieli. Nie znam lepszej
drogi.