Z życia szoferaAutor: Marcin Mędrzecki
GRANICA
Szacunek
i zaufanie do osób duchowych są w Polsce głębokie i naturalne,
zwłaszcza gdy osoby takie noszą egzotyczne stroje podkreślające ich
duchowe właściwości. Podczas podróży mieliśmy okazje przekonać
się o tym wielokrotnie.
Przejście
graniczne w Kołbaskowie. Z wystudiowaną miną - lekko uniesione
brwi - celnik kartkuje paszport Lamy. Strona po stronie. Chyba
z pięć minut.
-
Leczy? - zapytał tonem człowieka znającego się na rzeczy.
-
Raczej nie.
-
To co robi?
-
Cuda.
-
Naprawdę! ? - w małym okienku punktu kontrolnego ledwo
zmieściły się trzy głowy celników.
-
Jakie?
-
Zmienia pogodę!
-
Naprawdę! !! ? - twardzi celnicy zamienili się na chwilę w
przaśnych ministrantów.
-
Nieeee. żartowałem.
W
okienku pozostała kamienna twarz tylko jednego celnika.
SHAOLIN
Na
stacji benzynowej, już w Niemczech, dyskretnie, tak aby Lama nie
widział, podchodzi do nas dwóch młodych Polaków -
z wyglądu kierowcy tirów, lub importerzy rozwalonych
samochodów.
"Kim
jest ten w szatach? " - pytają. "Mnichem
buddyjskim" - odpowiadam grzecznie. Twarze im się
rozjaśniają - już wiedzą o co chodzi. "Z klasztoru
Shaolin"?