Bez rozluźnienia nie ma oświecenia...
Autor: Wojtek Tracewski
Może się zdarzyć, że po kilku latach nasz początkowy zapał do praktyki osłabnie - z powodu braku współczucia, zbyt wielkich oczekiwań wobec metod, zapomnienia o przemijaniu, dumy, ogólnego niezrozumienia nauk lub z jakiejkolwiek innej przyczyny. Kiedy minie już etap euforyczny, czasami przechodzi on w okres spadku motywacji i zbędnych wątpliwości. Nie wszyscy potrafią praktykować z tą samą wytrwałością i energią przez wiele lat - również dlatego, że w pewien sposób "walczymy na pierwszej linii". To my budujemy podstawy dla rozwoju buddyzmu na Zachodzie - razem z lamą Ole tworzymy pierwsze grupy, praktykujemy, budujemy ośrodki, tłumaczymy kiążki i na wiele sposobów staramy się zręcznie "oprawić" ponadczasową mądrość buddyzmu w nowoczesną ramę naszej kultury. To wszystko wymaga dużego wysiłku, więc rzeczywiście w pewnym momencie możemy poczuć się zmęczeni. W takich chwilach miejsce buddyjskiego podejścia opartego na zasadzie "zarówno to, jak i to" zajmuje w naszym umyśle czasami stare, nawykowe "albo albo" i odpływamy od dharmy w stronę iluzji - ponieważ akurat musimy poświęcić więcej energii pracy zawodowej lub bardziej zająć się rodziną, bo właśnie zagapiliśmy się na chwilę i zamiast jednego dziecka mamy już czwórkę słodkich pociech. Wkładamy nagle całą energię w przemijające sytuacje i jak mówi obrazowo Guru Rinpocze w jednej ze swych term, "stopniowo pogrążamy się w bagnie samsary". Oczywiście nie musi to wyglądać aż tak dramatycznie, ale prawdopodobnie każdy z nas doświadcza czasem mniej lub bardziej wyraźnego spadku motywacji do praktyki.
Co powinniśmy wtedy zrobić? Sposobów na poradzenie sobie z tą słabością jest na szczęście dużo. Jeżeli ktoś pyta o to lamę Ole, słyszy najczęściej, że powinien wynająć sobie mieszkanie z widokiem na cmentarz, codziennie patrzeć przez okno i myśleć: "Tam oni teraz wszyscy leżą, a ja nie mogłem im pomóc, ponieważ za mało urzeczywistniłem". Wskazówka ta brzmi jak żart, ale w rzeczywistości zawiera w sobie dwie zupełnie poważne informacje. Pierwsza z nich to nauka o przemijaniu - jakoś tak jest, że cmentarz jest bezpośrednio związany z naszą nietrwałością. Chociaż myślimy zwykle, że śmierć jest bardzo odległa, tak naprawdę towarzyszy nam ona przez cały czas - czeka cierpliwie pomiędzy każdym naszym wydechem i wdechem. Mimo tego iż sądzimy, że umrzemy dopiero w dalekiej przyszłości, w rzeczywistości już teraz nie żyjemy, ponieważ w żaden sposób nie będziemy w stanie uniknąć śmierci. Kiedy spotykamy przyjaciela, którego nie widzieliśmy od wielu lat, często jesteśmy zdumieni: "Ależ on się zestarzał! Wyłysiał biedak... Chociaż dawniej przechodził swobodnie przez drzwi naszego domu, teraz musimy go wprowadzać przez bramę od garażu itd". Jednocześnie jesteśmy przekonani, że sami się nie zmieniliśmy. Żyjemy w iluzji, że codziennie golimy lub upiększamy przed lustrem tę samą twarz - naszą, młodzieńczą i pełną uroku. Po prostu sekwencje czasu pomiędzy kolejnymi porannymi seansami kosmetycznymi są zbyt krótkie, żebyśmy byli w stanie zobaczyć nagą prawdę. Ponieważ jednak nasz przyjaciel nie widział nas od równie dawna, jak my jego, dostrzega on wyraźnie, jakimi rzeczy są naprawdę i myśli: " Ależ on się zestarzał! Wyłysiał biedak... " itd.
W buddyzmie możemy spokojnie rozmawiać i pamiętać o śmierci, ponieważ tak naprawdę również ona jest iluzją - z absolutnego punktu widzenia jest tylko momentem, w którym nasza forma powraca do przestrzeni. Jeżeli będziemy naprawdę świadomi przemijania, wówczas nasza praktyka zawsze będzie pełna mocy - nie pogrążymy się w zwyczajności i nie zapomnimy o oświeceniu.
Drugi aspekt wskazówki Lamy to współczucie - to przecież inni "tam teraz wszyscy leżą". Tak naprawdę współczucie jest chyba najlepszym antidotum przeciwko lenistwu i brakowi motywacji. Jeżeli rzeczywiście potrafimy się wczuć w położenie innych, jeżeli uświadomimy sobie, jak wiele energii na próżno wkładają w osiągnięcie trwałego szczęścia, wówczas nawet bez tak bezpośrednich, trudnych doświadczeń, jak ciężka choroba lub utrata kogoś bliskiego, będziemy w stanie z wytrwałością kontynuować praktykę dla pożytku wszystkich. W dodatku jeżeli naprawdę skutecznie i bez oczekiwań przynosimy korzyść ludziom, dobra energia jaką zainwestowaliśmy w te działania będzie powracała do nas na zasadzie sprzężenia zwrotnego - wdzięczność, radość i rozwój otaczających nas przyjaciół, staną się dla nas doskonałą inspiracją do dalszej aktywności.
Niedawno, w rozmowie o praktyce, jeden z włoskich buddystów zapytał lamę Ole, kiedy powinien zrobić sobie przerwę i odpocząć. Ole roześmiał się i odpowiedział: "Kiedy się przewrócisz". Oczywiście czasami musimy odpocząć, ale zwykle granice naszych możliwości leżą dalej niż sądzimy. W dodatku tego co daliśmy dharmie nigdy nie zabraknie nam w życiu. Dotyczy to wszystkiego - pieniędzy, energii, czasu przyznaczonego na medytację. Dzieje się tak, ponieważ dopóki jesteśmy ukierunkowani na samych siebie, już na samym początku nasze działania są ograniczone, kiedy natomiast uczynimy ich celem wszystkie istoty, okaże że będziemy otrzymywać pomoc ze wszystkich stron i wszystko stanie się łatwiejsze - nasza aktywność będzie wzrastać i przynosić coraz więcej pożytku innym i nam samym. Prawo przyczyny i skutku funkcjonuje również na tym poziomie.
Świetnym lekarstwem na spadek motywacji jest także uświadamianie sobie raz na jakiś czas różnicy pomiędzy mocą i innymi właściwościami naszego nauczyciela, a naszymi własnymi dzisiejszymi możliwościami - jeżeli porównamy jego zdolność do czynienia ludzi szczęśliwymi z naszą własną siłą, na pewno szybko chwycimy znowu za malę i zaczniemy intensywnie pracować z umysłem. Prawdziwa dharma, to po prostu wolne od oczekiwań, zręczne i pełne wytrwałości dobre działania, które wykonujemy na każdym poziomie - stapiając się z buddami w formalnej medytacji, pracując szczerze z przeszkadzającymi emocjami w codziennych sytuacjach i pomagając praktycznie innym.
Istnieje wreszcie pewna krótka nauka, która jest szczególnie pomocna w rozwinięciu determinacji i wytrwałości w praktyce. Pochodzi ona od Kalu Rinpocze i brzmi: " W samsarze nie ma niczego do osiągnięcia".