LondynAutor: Artur
Torturo
Jak
nazywa się piętnastomilionowa stolica europejska - prawdziwy tygiel
najróżniejszych narodowości, kultur i pogladów? Jest to oczywiscie miasteczko
Londyn, w którym życie toczy się szybko i w dodatku lewą stroną ulicy -
pomiedzy charakterystycznymi, sklejonymi ze sobą domkami, przyciagającymi głośnym gwarem pubami,
niezliczonymi sklepami i parkami.
W centrum tego raju, w waskiej
uliczce Johns Mews pod numerem 27 znajduje sie miejsce, w którym zawsze czujemy sie jak w domu -
ośrodek Karma Kagyu zalożony przez Lame Ole. Mieszkańcy centrum to głównie
Anglicy, nie stanowią oni jednak większości w sandze sangi. Już za progiem
ośrodka słychać ... Polaków, którzy do niemieckiej organizacji i angielskiej
konserwatywnej sztywnej gornej wargi dołączają spontaniczny slowiański uśmiech
i niekonwencjonalne, pełne mocy zachowania. Są również Czesi, Węgrzy,
Meksykanie, Nowozelandczycy, Finka i wielu innych przyjaciół, którzy
nieustannie przyjeżdzaja i wyjeżdżaja. Kulturowa wielobarwność londyńskiego
centrum daje poczucie swieżosci i ciagłego ruchu, prowadzi do otwartości i
łatwości w nawiązywaniu kontaktów - różnice zacierają się i ustępują miejsca
wspolnym wartościom, wzajemnej pomocy i radosnemu dążeniu do tego samego celu.
W tych warunkach ośrodek funkcjonuje doskonale. Lama Ole odwiedza Londyn co
najmniej dwa razy do roku - wygłasza wtedy publiczne wyklady, a także prowadzi
kilkudniowe kursy (najblizsza wizyta planowana jest na poczatek grudnia tego
roku). Regularnie co miesiąc przyjeżdżają tutaj również podróżujący
nauczyciele, w weekendy odbywają się odosobnienia, a w poniedziałki i czwartki
po wspólnej medytacji cała grupa wyrusza zwykle do pobliskiego pubu o
dzwięcznej nazwie DUKE (co niektórzy mieli okazję pomylić ze słowem PUKE) i
oddaje się degustacji tamtejszych trunków. Ośrodek nie należałby do tradycji
Karma Kagyu, gdyby nie przetaczające się przezeń od czasu do czasu huczne
imprezy o nieco kontrowersyjnych zakończeniach. Ta pełna otwartości i bogata w
najróżniejsze energie atmosfera buduje podstawy skutecznej współpracy - jest również
doskonałym
Ąródłem prawdziwej inspiracji. Pobyt w londyńskim centrum to jednocześnie
doskonała okazja do uzupełnienia luk w jezyku angielskim. Ye know what I mean
mate, don't ye?
P.S.Powyższy
tekst nie powstałby bez inspiracji o imieniu Gośka,
która
bezustannie mi przeszkadzała i technicznej pomocy Andy'ego.