Odosobnienia to kwestia dojrzałościTłumaczenie: Ewa Zachara
Buddhismus Heute
: Czemu w ogóle służą odosobnienia?
Lama Ole
: Tak naprawdę nie jestem głównym specjalistą
od tego tematu. XVI Karmapa życzył sobie wyraĄnie, bym przede wszystkim zakładał
dla niego ośrodki na Zachodzie, podczas gdy zadaniem Hannah miało być pomaganie
tybetańskim Rinpocze i mnie. Za każdym razem, kiedy bliskość buddów, której
doświadczaliśmy w czasie krótkich odosobnień, wprawiała nas w nadmierne uniesienie,
dawał nam szybko nowe zadania, obiecując przy tym, że wykonując je doświadczymy
tego samego duchowego rozwoju, co ludzie praktykujący tradycyjne odosobnienia.
Dlatego często odpowiadam na podobne pytania na podstawie zewnętrznych obserwacji
- opieram się na zdrowym rozsądku i wieloletnim doświadczeniu wielu ludzi.
Jeżeli ktoś jest zainteresowany czysto techniczną wiedzą na temat odosobnień,
powinien zwrócić się do Walli i Henryka (Walli i Henryk prowadzą świecki ośrodek
odosobnieniowy w pobliżu Dagpo Kagyu Ling w południowej Francji - przyp. tłum.).
Mają oni wieloletnie praktyczne doświadczenie.
Kalu Rinpocze tak ujął kiedyś żartobliwie ten temat:
"Praca z umysłem przypomina nakładanie komuś makijażu. Jeżeli tańczy on przy
tym, może się zdarzyć, że szminka znajdzie się na nosie, a tusz do rzęs na
uchu - to nie funkcjonuje. Jeśli jednak uda się tę osobę nakłonić, by siedziała
spokojnie, makijaż będzie udany".
Odosobnienia umożliwiają nam utrzymywanie umysłu
w jednym miejscu - dzięki temu możemy pracować z nim w sposób ukierunkowany.
Odbywając je, świadomie eliminujemy wpływ zewnętrznych wrażeń, które zwykle
nas rozpraszają. W ten sposób łatwiej jest nam dostrzec, co dzieje się w umyśle
- uczymy się, jak nie dać się schwytać wewnętrznym przeszkodom, kierować nimi
i przekształcać je.
Buddhismus Heute
: Czy każdy powinien kiedyś zacząć
praktykować na odosobnieniu, czy jest to tylko kwestia upodobań?
Lama Ole
: Jeżeli stosuje się metody w taki sposób,
w jaki zostały podane, oraz posiada się nauczyciela, który doświadcza przestrzeni
jako radości, można zacząć praktykować na odosobnieniu dość wcześnie - buddyzm
jest przecież tylko stosowanym zdrowym rozsądkiem. Jeśli jednak ma się nauczycieli,
których dostęp do umysłu wiedzie raczej poprzez pojęcia i którzy nie są rzeczywiście
pełni radości, wówczas powinno się raczej z tym poczekać do chwili, aż samemu
doświadczy się radości, która ufa sama sobie. Niektórzy ludzie po ukończeniu
odosobnienia są bardziej sztywni, niż przed jego rozpoczęciem - doświadczają
świata jako trudniejszego i smutniejszego. W takim przypadku powiedziałbym,
że odosobnienie się nie powiodło. Inni z kolei wycofują się ze świata na jakiś
czas, po czym ponownie do niego powracają z prawdziwym psychologicznym nadmiarem,
są "lżejsi" niż poprzednio. W ich przypadku, bez względu na to, jakich oczyszczeń
doznali w czasie medytacji, można powiedzieć, że odosobnienie rzeczywiście
się udało, ponieważ tak naprawdę ma ono tylko jeden cel - umysł spoczywający
w Tu i Teraz.
Buddhismus Heute
: Czy istnieją sytuacje, w których
odosobnienie nie jest najlepszym rozwiązaniem - w których zewnętrzna aktywność
jest pożyteczniejsza dla naszego rozwoju?
Lama Ole
: Jeżeli ktoś jest introwertykiem, powinien
najpierw wprowadzić w swoje życie więcej równowagi. Człowiek który w naturalny
sposób unika wyzwań i przyjemności, będzie miał po odosobnieniu jeszcze większe
kłopoty z otwarciem się na zewnątrz. W dodatku być może pomyśli, że pogłębiwszy
jeszcze swój stan, urzeczywistnił coś głęboko duchowego - wtedy będzie jeszcze
mniej pożyteczny dla siebie i dla innych. Wielu ludzi ciągle jeszcze jest
przekonanych, że prawdziwy święty to ktoś, kto na nic się nie odważa i nic
nie robi. Osoby z takim podejściem powinny szukać wzorów do naśladowania na
cmentarzu, gdyż ci, którzy tam leżą, zdecydowanie i ostatecznie nie robią
nic.
Krótko: odosobnienie powinno nas prowadzić do przeżycia
radości, którą mamy w sobie - do doświadczenia dzięki któremu nasze ciało,
mowa i umysł będą w stanie póĄniej lepiej funkcjonować dla dobra innych.
Najważniejsze jest to, iż także krótsze przerwy
w zwykłym strumieniu doświadczeń mogą prowadzić przy właściwym poglądzie do
skutecznych "wewnętrznych odosobnień". Jeżeli utrzymujemy zrozumienie przyczyny
i skutku, a nasz umysł nieustannie przeżywa świeżość chwili, w każdej sytuacji
znajdujemy się na wewnętrznym odosobnieniu. Innymi słowy: można siedzieć w
jaskini i marzyć o Broadwayu lub spacerować po nim. Wszystko jest kwestią
osiągniętej dojrzałości.
Buddhismus Heute
: Powiedziałeś kiedyś, że nie należy
za szybko przystępować do długich odosobnień? Dlaczego?
Lama Ole
: Ponieważ ważne jest, by ludzie nie stawali
się nieprzekonujący, słabi lub zbyt mocno zwróceni do wewnątrz - tak wyjaśnił
to Kalu Rinpocze na krótko przed śmiercią. Potwierdził w ten sposób w pełni
obserwacje Hannah i moje. Spośród setek uczniów, którzy odbyli u niego trzyletnie
odosobnienie połączone z celibatem, tylko niewielu świetnie radziło sobie
potem w życiu. Był to dla niego poważny kłopot.
W Tybecie można było pozwolić sobie na to, by po
ulicach krążyło wielu pomieszanych ludzi. W owych czasach trzeba było podjąć
dwie, może trzy decyzje w tygodniu. Społeczeństwo było nieskomplikowane i
ten, kto nosił czerwone szaty, zawsze dostawał coś do zjedzenia. Tymczasem
obecnie na Zachodzie ważne jest, by być zarówno mistrzem tego co ostateczne,
jak i tego co uwarunkowane. Nawet doświadczając najgłębszych stanów medytacyjnych
nie powinniśmy pozwalać sobie na utratę kontaktu z uwarunkowanym poziomem,
chyba że chcemy na zawsze zostać na odosobnieniu. Po prostu nie jest dobrze,
jeśli ludzie ukrywają się przed życiem, stają się coraz mniej przebojowi,
coraz mniej potrafią zadziałać. Nie to jest celem praktyki. Jeżeli nie mieszkają
z nami tak zdolni nauczyciele jak Walli i Henryk, którzy właśnie z powodzeniem
odwiedzili wiele niemieckich ośrodków, nasza praca z umysłem powinna przypominać
hartowanie stali. By była naprawdę twarda, rozgrzewa się żelazo, następnie
uderzeniami młota orientuje cząsteczki w jednym kierunku, po czym szybko się
je schładza. W taki sposób otwartość, którą przeżywamy na odosobnieniu powinna
łączyć się z hartującymi doświadczeniami codziennego życia. Poza tym ten,
kto długo nie był aktywny - czy to seksualnie czy też w praktycznym życiu
- ma potem często kłopoty z ponownym uruchomieniem silnika. Może to prowadzić
do wyobcowania.
Powiedziałbym, że na początku dobre są raczej krótkie
odosobnienia, odbywane samemu lub - jeżeli w naszym związku jest wiele miłości
i zaufania - jako para. Tak jak wspomniałem w pierwszej odpowiedzi, jeżeli
pole mocy lamy jest niewzruszone i pełne humoru, medytujący może sobie pozwolić
na bardzo wiele.
Buddhismus Heute
: Wcześniej mówiłeś często, że
szczególnie w przypadku podstawowych praktyk (nyndro) ważne jest, aby nie
robić ich w odosobnieniu "za jednym zamachem". Dlaczego? Czy przechodzi się
wtedy różne procesy mniej świadomie?
Lama Ole
: Można tu mówić o dwóch aspektach i moim
zdaniem dobrze jest je ze sobą łączyć - jeżeli wykonujemy podstawowe praktyki
bardzo powoli, w ciągłej walce z codziennością, która nieustannie absorbuje
i odwraca naszą uwagę, osiągamy przede wszystkim dojrzałość. Musimy raz po
raz zajmować stanowisko wobec życia, wciąż odnawiać swój system wartości i
stale uświadamiać sobie, co robimy i dlaczego. Jeżeli z kolei mamy warunki,
by zrobić praktyki wstępne jednym ciągiem, daje nam to szybko olbrzymią moc,
która z nami pozostaje - dzięki temu całe nasze póĄniejsze życie staje się
łatwiejsze, mniej skomplikowane. Ponieważ potrzebujemy obu tych rzeczy, cieszę
się widząc, że macie różne warunki praktyki. Tak naprawdę myślę, że strażnicy
w dużym stopniu wpływają na te okoliczności.
Buddhismus Heute
: W ośrodkach można usłyszeć niekiedy
opinię, że ci, którzy chętnie praktykują na odosobnieniu, nie nadają się do
pracy w centrum. Inne osoby są zdania, że odosobnienia dają siłę, pozwalającą
póĄniej rozwinąć większą aktywność. Co Ty o tym sądzisz?
Lama Ole
: Niektórzy ludzie z natury są bardzo wszechstronni,
innym natomiast prawie nic nie udaje się zrobić dobrze. Każdy człowiek ma
określone tendencje w umyśle - medytujący może się wiele nauczyć, ale na zasadnicze
zmiany charakteru praktycznie nie ma co liczyć. Dlatego przy odrobinie doświadczenia
można przewidzieć, co różni ludzie są w stanie i chcą wnieść do sytuacji.
Na początku więc patrzymy, jaki był dany człowiek, zanim zatrzasnął za sobą
drzwi - już wtedy można zobaczyć, czy przyniesie grupie pożytek czy też nie.
Najwięcej czasu marnują nam ci, którzy uważają, że spojrzenie do wewnątrz
nauczyło ich automatycznie lepiej działać na zewnętrznym poziomie - tak oczywiście
nie jest.
Podczas wielkiej fazy budowania, w jakiej znajdujemy
się na całym świecie, Diamentowa Droga potrzebuje raczej tych, którzy niosą
błogosławieństwo, niż samotnych medytujących, ale każdy wkład jest ważny.
Zwykle ludzie sami wiedzą, do jakiej kategorii należą. Niektórzy mają prawdziwą
moc, utrzymują bliski związek z nauczycielem i przekazują jego energię grupie.
Inni są po prostu wrażliwsi i naturalnie zwracają się ku wnętrzu. Ci, którzy
czują się związani z KIBI, stanowią jeszcze inny typ charakteru - są spokojniejsi
i rozumieją nauki przede wszystkim przez pojęcia. Jednocześnie pozwalają się
zbyt łatwo wodzić za nos własnym nastrojom.
Przyjaciół, którzy wprawiają wszystko w ruch, lubię
mieć na miejscu, w ośrodkach. Obecnie wszystko się bardzo szybko rozwija,
co wymaga wiele pracy. Osoby, które są aktywne w ośrodkach, znają z kursów
wyzwalający pogląd Wielkiej Pieczęci, mają poła, są dla siebie nawzajem bardzo
przejrzystymi zwierciadłami rozwoju i codziennie w wolnych chwilach wykonują
krótkie medytacje. Chwile, w których w medytacji stapiamy się z nauczycielem,
mogą nam również bardzo pomóc w podejmowaniu decyzji.
W ten sposób najlepiej się rozwijamy. Buddzie chodzi
ostatecznie o ludzką dojrzałość, o pełnię życia i każdy musi odkryć, w jaki
sposób może dotrzeć do tego, co istotne. Moje doświadczenie mówi, że jeżeli
ktoś dobrze pracuje, będzie też dobrze medytował - jego niezawodnymi przyjaciółmi
będą dobra karma i siła.
Buddhismus Heute
: Jak można zapobiegać wyobcowaniu,
powstającemu po odosobnieniach?
Lama Ole
: Uważając, by nie były zbyt długie i czyniąc
w ich trakcie silne życzenia, by wkrótce być w stanie pomagać innym. Jeżeli
posiadamy znośnego partnera, nie musimy na czas odosobnienia rezygnować z
kochania się, lecz możemy dzielić się z nim lub z nią naszymi doświadczeniami.
Stajemy się dzięki temu bardziej ludzcy - takie otwarcie wiele nas uczy. Dobrze
jest, gdy towarzyszy nam przez cały czas myśl: "Jeżeli ja nie pomogę istotom,
może nikt tego nie zrobi? ". Podobne nastawienie - że każdy nasz krok ku oświeceniu
powinien przynosić pożytek innym - jest bardzo skuteczne.
Buddhismus Heute
: Komu polecasz odosobnienia grupowe,
a komu samodzielne? Jakie są wady i zalety jednego i drugiego rozwiązania?
Lama Ole
: Można powiedzieć, że wszystko jest sztuką
możliwego lub też, że najlepszy gwóĄdĄ to taki, który jest pod ręką. Oba sposoby
są dobre. Zbiorowe odosobnienia mają u nas często całkiem otwarty charakter
- takie są na przykład kursy poła, nyndro i njungne. Ciężka i naprawdę potrzebna
praca w ośrodku też jest formą zbiorowego odosobnienia - pozwala zebrać olbrzymie
ilości dobrych wrażeń dzięki swojej jednoznaczności i towarzyszącemu jej altruistycznemu
nastawieniu. Wrażenia te pozwalają umysłowi na nabranie zaufania do samego
siebie i w ten sposób prowadzą do wewnętrznego spokoju i wglądu.
Samodzielne odosobnienia będą prawdopodobnie częstsze
póĄniej - na Zachodzie będą bardziej luksusowe, a we Wschodniej Europie bliższe
natury.
Buddhismus Heute
: W niektórych ośrodkach odbywają
się zbiorowe odosobnienia nyndro lub medytacji VIII Karmapy. Niekiedy bierze
w nich udział 70, 80 osób. ..
Lama Ole
: To bardzo dobrze, jeśli ludzie potrafią
i chcą brać w nich udział. Dobrze jest korzystać z takich okazji do wspólnej
medytacji, przede wszystkim wtedy, kiedy podobne kursy prowadzą nasi zdolni
nauczyciele. Jest to pożyteczne nawet jeżeli możemy praktykować w ten sposób
tylko przez kilka dni albo godzin - dzięki temu uczestniczymy w budowaniu
pól mocy i rozprzestrzeniamy póĄniej ich błogosławieństwo. Wiele dni lub miesięcy
przeznaczamy na samotną praktykę wtedy, gdy zamierzamy pracować z medytacjami
oczyszczającymi umysł lub z tymi, które są bardzo rozbudowane - wtedy jakiekolwiek
zakłócenia z zewnątrz są rzeczywiście niepożądane. Tego typudłuższe odosobnienia
są pożyteczne w przypadku niektórych części nyndro lub też wtedy, kiedy identyfikujemy
się z jakąś określoną formą buddy, przejmując i urzeczywistniając jej szczególne
właściwości.
Wykorzystujemy też odosobnienie po to, by lepiej
poznać własny umysł. Coraz więcej ludzi chce po oszałamiającym bogactwie środków
stosowanych w nyndro wykonywać przede wszystkim medytacje bezforemne - szine
i lagtong. Jest to jednak o wiele trudniejsze i dlatego radzę zawsze zaczynać
tę praktykę od przyjęcia Schronienia i krótkiej fazy budowania, po której
następuje stopienie z wybranym buddą. Chodzi o to, aby medytować jako budda,
a nie jako Jan Kowalski.
Buddhismus Heute
: Jak częste i jak długie odosobnienia
poleciłbyś tym, którzy już długo praktykują?
Lama Ole
: To również w dużym stopniu jest sztuką
możliwego. Każdy ma też swoje własne potrzeby. XVI Karmapa był zadowolony,
gdy jego uczniowie spędzali na odosobnieniu jeden lub dwa miesiące w ciągu
roku. Ja też myślę, że byłoby to wspaniałe, jednak na Zachodzie w większości
przypadków ten czas trzeba podzielić pomiędzy kursy i "medytacyjne"weekendy.
Osobną sprawą jest pogodzenie tego z ilością urlopu, sprawami rodzinnymi i
innymi rzeczami, które mamy do zrobienia.
Jak wspomniałem wcześniej, praktyczny i głęboki
rozwój dokonuje się wtedy, gdy nieprzerwanie utrzymujemy pogląd Wielkiej Pieczęci
w codziennych sytuacjach. Kto z tego poziomu patrzy na świat, będzie się naprawdę
rozwijał. Będzie działał z czystym nastawieniem, które przejął od Lamy - dzięki
mechanizmowi sprzężenia zwrotnego sytuacje w jego życiu będą się rozwijały
właściwie, będzie również w stanie przynosić rzeczywisty pożytek innym. Dobrze
wykonane odosobnienia mogą bardzo wzmocnić ten czysty pogląd. Jednak ich rezultaty
trzeba potem wypróbować na ulicy, sprawdzić, na ile są trwałe - przede wszystkim
w codziennym życiu poddawani jesteśmy wpływom, które mogą nas wytrącić z równowagi.
Buddhismus Heute
: Dla wielu osób cztery tygodnie
urlopu w roku oznaczają konieczność wyboru między kursami i odosobnieniami.
..
Lama Ole
: Można starać się więcej medytować w czasie
kursu, wtedy jednak nawiązuje się mniej kontaktów w obrębie Dharmy. Z pewnością
najlepsza jest proporcja pół na pół. Teraz na ogół
radzę naszym aktywnym przyjaciołom, by raczej brali udział w kursach i budowali
ośrodki. Większość wielkich starych lamów już zmarła, więc musimy dalej przenosić
pola mocy tych, którzy jeszcze żyją. Ponieważ młodzi lamowie najwyraĄniej
nie mają takiej mocy jak starzy mistrzowie, powinniśmy przejmować na nasze
idealistyczne zachodnie barki jak najwięcej odpowiedzialności. Tego życzą
też sobie Kunzig Szamarpa i Lobpyn Tseczu Rinpocze. Inaczej przekaz Kagyu
będzie się wkrótce nadawał tylko do muzeum.
Buddhismus Heute
: Sam bardzo intensywnie praktykowałeś
na odosobnieniu - robiłeś cztery tysiące pokłonów dziennie, przez szesnaście
godzin medytowałeś na Diamentowy Umysł itd. Czy każdy powinien do tego dążyć,
czy raczej znaleĄć swoją własną miarę?
Lama Ole
: Każdy powinien sprawdzić, co mu najbardziej
odpowiada. Hannah i mnie praktykowanie w ten sposób sprawia przyjemność. Przy
podstawowych praktykach wolno się trochę zmuszać do wysiłku, jednocześnie
codzienne, ogólne wchłonięcia medytacyjne należy kontynuować tylko tak długo,
jak długo czujemy, że jest to dobre czy też rozsądne. Jeśli kończymy medytację
wtedy, kiedy jest jeszcze przyjemna, wkrótce będziemy mieli ochotę na następną
sesję.
Jak już wspomniałem, nyndro jest tutaj wyjątkiem.
Praktykując je możemy naprawdę pracować aż do wyczerpania, poczuć własną moc
i traktować się dosyć surowo, tak jak w czasie treningów bokserskich pozostaje
się na ringu przez trzy i pół minuty, aby potem trzyminutowe rundy wydawały
się krótkie.
Musi temu jednak towarzyszyć zrozumienie, jak cenna
jest możliwość stosowania tych metod. Powinniśmy również na zakończenie medytacji
czynić mocne i szczere życzenia, byśmy byli w stanie zastosować to czego się
nauczyliśmy, dla dobra innych.
Buddhismus Heute
: Mało kto spośród nas wykonuje
obecnie naprawdę długie, wieloletnie odosobnienia. Jednak dawni, wielcy mistrzowie
medytowali na odosobnieniach przez wiele lat - był to częsty styl praktyki.
Czy nie pasuje on do ludzi Zachodu, czy też w naszym przypadku jest na to
jeszcze za wcześnie? Być może brakuje nam podstaw?
Lama Ole
: Marpa medytował bez długich odosobnień,
Naropa niewiele medytował - pozbył się sztywności umysłu w wyniku dwunastu
dużych i dwudziestu czterech małych, pełnych mocy doświadczeń. I jeszcze jedno
- wiele z rzeczy, których Tybetańczycy uczą się na odosobnieniu, znamy już
ze szkoły. Nasza zdolność koncentracji, umiejętność abstrakcyjnego, analitycznego
myślenia oraz sposób widzenia świata są w istocie znacznie bardziej rozwinięte,
niż ma to miejsce w innych kulturach. Wiele dojrzałości, którą gdzie indziej
osiąga się dzięki medytacji, my gromadzimy po prostu żyjąc w przejrzystym,
humanistycznym i przyjaznym społeczeństwie. To, że uczymy się współpracować
ze sobą, mamy zwykle bardzo dobre wykształcenie, pomagające skutecznie pozbywać
się przesądów, oraz pracujemy wiele z umysłem w codziennym życiu, daje nam
mocną podstawę do medytacji i jest w stanie zastąpić długie okresy siedzenia.
Na krótko przed śmiercią Kalu Rinpocze sam publicznie
powiedział, że nie wie, ile z działań, które praktykujący podejmują na odosobnieniach,
rzeczywiście prowadzi do osiągnięcia stanu buddy. Dysponując idealizmem, wzajemnym
zaufaniem, wiedzą i zapleczem w postaci otwartej kultury, możemy już stosunkowo
wcześnie pomagać ludziom. Musimy się jedynie nauczyć zwyczajnego zdrowego
rozsądku, rozwinąć większą elastyczność umysłu i zdolność do cieszenia się
z dobrej karmy, która prowadzi do odrodzenia się na Zachodzie. Ludzie Zachodu
często przeżywają świat jako ciasny i zbyt rzeczywisty. Tymczasem w praktyce
Dharmy chodzi o świadomy rozwój własnych możliwości - o przestrzeń i samodzielność.
W tradycji Karma Kagyu spadkobiercy linii często wysyłali swoich uczniów,
żeby samodzielnie pomagali innym, zanim jeszcze otrzymali oni pełne wykształcenie.
Mistrz nieustannie utrzymywał jednak ucznia w strumieniu swojego błogosławieństwa
- w ten sposób mógł on odnaleĄć własny styl i urzeczywistnić moc, którą posiadał.
Można doskonale uczyć się, nauczając innych - funkcjonuje to tak długo, jak
długo utrzymujemy związek z nauczycielem i potrafimy rozwijać się bez dumy
w obrębie podanych środków. Jest to dziś z pewnością szybka metoda dla wielu
ludzi. Oczywiście zadaniem nauczyciela w Diamentowej Drodze jest sprawdzenie,
czy uczeń dysponuje wystarczającą ilością dojrzałości, by poradzić sobie z
tym zadaniem.
W większości przypadków odosobnienia nie były również
rygorystycznie dotrzymywane - niewielu medytujących wpatrywało się nieprzerwanie
w jedną ścianę przez trzydzieści lat. Przychodzili do nich w gości krewni
i przyjaciele, ktoś przynosił im jedzenie itd. Praktykujący w ten sposób przebywali
jednak przez cały czas trwania odosobnienia mniej więcej w tym samym miejscu,
jak na przykład nasz stary przyjaciel, chiński jogin Czen.
W Tybecie znane też były szczególne odosobnienia
- niektórzy ludzie kazali się zamurować, spędzali długi czas bez światła itd.
Na ogół odosobnienia miały jednak luĄny charakter - praktykujący nie siedzieli
w nieprzerwanym wchłonięciu medytacyjnym, jak sobie to na Zachodzie wyobrażamy.
Wiele zależało od ich życzeń - także na Zachodzie podczas trzyletniego odosobnienia
niektórzy medytujący wykonywali prawie wyłącznie jedno ćwiczenie, a i to ostrożnie,
żeby nie nadwyrężyć umysłu.
Buddhismus Heute
: Czytając biografie dawnych mistrzów
można sobie pomyśleć, że nie sposób jest dojść do czegokolwiek bez siedzenia
w jaskini przez dwadzieścia lat. ..
Lama Ole
: To nieprawda - powody wymieniłem przed
chwilą. Marpa i Naropa w znacznym stopniu uczyli się z życia, mając co prawda
za podstawę - tak jak my dzisiaj - najwyższe nauki. Jednak bardzo dobrze byłoby,
gdyby więcej ludzi miało więcej czasu z dala od wyścigu szczurów. Choć ponadosobiste
doświadczenia uzyskane w wyniku utrzymywania czystego poglądu i krótkich odosobnień
stają się trwałe jak skała, gdy wprowadza się je w życie, to jednak każdemu
człowiekowi czynu przydałoby się trochę więcej czasu na sięganie wgłąb. Nie
mam co do tego żadnych wątpliwości.
Buddhismus Heute
: Co każdy powinien koniecznie
wiedzieć, zanim pójdzie na odosobnienie?
Lama Ole
: Być może przede wszystkim to, jak mocno
i trwale kształtują nas doświadczenia z poprzednich żywotów. Po odosobnieniu
w otworze jaskini ukaże się ten sam człowiek, który w nim przedtem zniknął.
Oczywiście, będzie miał za sobą silne doświadczenia, będzie bardziej świadomy
tego, co zakłóca jego funkcjonowanie, miejmy również nadzieję, że usunie niektóre
z tych przeszkód i będzie mógł potem więcej zrobić dla innych. Jednocześnie
podstawowe tendencje umysłu - otwartość lub zamknięcia wobec świata, radosne
lub zgorzkniałe nastawienie do zjawisk - prawdopodobnie nie zmienią się w
znaczący sposób. Zaobserwowałem to u setek ludzi odbywających trzyletnie odosobnienie,
przede wszystkim u tych, którzy przechodzili je u Kalu Rinpocze. Celem tego
długiego, połączonego z celibatem okresu jest przede wszystkim wykształcenie
lamów, którzy, w dużym stopniu wspólnie, uczą się stosowanych w ich tradycji
pudż, formuł, rytuałów i mantr. Sztywne wzorce zachowań na przemian rozluĄniają
się nieco w samotności, a następnie ponownie utrwalają na skutek oczekiwań
grupy. Bycie samemu przez dłuższy czas lub - chciałbym to bardzo mocno podkreślić
- z odpowiednią partnerką lub partnerem, w których towarzystwie można się
w pełni otworzyć, może być bardziej pożyteczne dla pracy z własnym wnętrzem.
Buddhismus Heute
: W jaki sposób początkujący powinien
zorganizować swoje pierwsze odosobnienie?
Lama Ole
: Już sama w sobie możliwość przerwania
związków ze zwykłą codziennością jest bardzo wyzwalająca. Ponieważ urządzenie
najbliższej nadającej się do zasiedlenia jaskini mogłoby się okazać bardzo
pracochłonne, na weekend czy kilka wolnych tygodni dobrze jest pojechać do
najbliższego ośrodka odosobnieniowego. Bardzo ciekawe miejsca znajdują się
w surowej Eurazji - w górach Ałtaju i w pobliżu jeziora Bajkał - opłaca się
jednak odwiedzić je tylko wtedy, gdy ma się do dyspozycji przynajmniej kilka
tygodni. Jeżeli mamy mniej czasu, możemy skorzystać z oferty naszych krajowych
ośrodków (w Polsce odosobnienia można odbywać w ośrodkach w Kucharach i Ropkach
- przyp. red.). Nasi europejscy nauczyciele Diamentowej Drogi są godni zaufania
i mają dużo życiowego doświadczeni, natomiast ten kto może i chce sobie pozwolić
na luksus wieloletniego odosobnienia, powinien porozmawiać z Walli i Henrykiem.
Wielu bardzo zdolnych ludzi żyje w wielkim napięciu
z powodu oczekiwań i konieczności działania. Wprawdzie sami wpędzili się w
to położenie, ale nawet gdy to dostrzegą, niełatwo im jest zmienić nastawienie.
Już dlatego czas, w którym można pozwolić sobie na spokój, jest bardzo cenny.
Mądrze jest dobrze go wykorzystać. Niektórzy praktykujący wolą ograniczyć
ilość kontaktów podczas odosobnienia do minimum. Krótka wymiana zdań jest
jednak możliwa - rozprasza natomiast patrzenie ludziom w oczy. Jeżeli jednak
ma się na to ochotę, można raz dziennie zjeść wraz z innymi krótki posiłek.
To jest zupełnie w porządku. Krótkie spacery doskonale dopełniają doświadczenia
medytacyjne.
Buddhismus Heute
: Co z programem dnia na odosobnieniu?
Lama Ole
: Plany są pożyteczne, ale nie należy się
ich trzymać za wszelką cenę. Jeżeli chętnie posiedzielibyśmy trochę dłużej,
a w brzuchu burczy nam tylko umiarkowanie, możemy kontynuować praktykę. Kiedy
jednak w brzuchu burczy nam bardzo, możemy zjeść coś już godzinę wcześniej.
Jest wystarczająco dużo zewnętrznego przymusu, reguł i przepisów w codziennym
życiu. Dojrzały człowiek może pozwolić sobie na trochę wolności. Nie można
natomiast dopuścić do rozproszenia i lenistwa.
Buddhismus Heute
: Często jako wytyczne podajesz
cztery sesje medytacyjne dziennie. ..
Lama Ole
: Jest to ogólna rada, którą z Hannah dostaliśmy
od XVI Karmapy. Te okresy medytacji dostosowane były jednak do społeczeństwa,
które nie znało prądu. W ogólnym, ludzkim wymiarze mogłoby to wyglądać tak:
po przebudzeniu najpierw się o coś wygodnie opieramy i "nastawiamy się" na
dzień. W miarę jak stajemy się świadomi wyjątkowości swojego obecnego położenia,
wznosząca się energia stopniowo sprawia, że nasze plecy stają się proste.
W tym momencie warto przyjrzeć się czterem podstawowym rozmyślaniom - pod
coraz to nowym kątem. Kiedy je rzeczywiście zrozumiemy i z tego powodu świadomie
przyjmiemy Schronienie, staniemy się dojrzałymi ludĄmi i będziemy mogli dzięki
niewzruszonej podstawie przynieść duży pożytek innym i sobie samym. Dopiero
wtedy, gdy Schronienie mocno w nas "osiadło", stopniowo wkraczamy w następne
fazy medytacji, jednak zawsze pozostajemy blisko życia i pozwalamy sobie na
wiele przestrzeni. Kiedy czujemy, że gdzieś zalega jakaś stara przeszkoda,
możemy ją zręcznie usunąć i przeżytego bólu doświadczyć jako oczyszczenia,
kroku naprzód. Na odosobnieniu możemy sobie także pofolgować i pozwolić na
łzy wdzięczności, które czasami napływają nam do oczu w czasie przełomów.
W historii szkoły Kagyu doprowadziły one co prawda do powstania doskonałych
wierszy, takich jak na przykład pieśni Milarepy, ale poza jaskinią potrzebna
nam będzie przede wszystkim duża ilość wewnętrznej stabilności - dzięki niej
łatwiej będziemy mogli służyć za przykład światu, który tyle wagi przykłada
do stylu.
Buddhismus Heute
: Mówi się, że łatwiej jest wykonywać
odosobnienie w pobłogosławionym miejscu, jednak wiele osób robi je u siebie
w domu. Co jest tutaj naprawdę ważne?
Lama Ole
: Trzeba trzymać się z dala od telefonu
i internetu, a przyjaciele nie powinni móc "wpaść na chwilkę". W przypadku
naszych towarzyskich Kagyupów jest to w domu ciężkie do wykonania. Bez względu
na to, gdzie bym nie był, w każdym wypadku zawsze świadomie i we wszystkich
kierunkach dziękowałbym naszej wspaniałej linii. Także od początku codziennie
przywoływałbym Czarny Płaszcz i medytowałbym nad tekstem jego inwokacji w
ojczystym języku - on naprawdę wiele potrafi. Dobrze jest od samego początku
odosobnienia umacniać poziom Diamentowej Drogi - codziennie przyjmować Schronienie
i dziękować strażnikom. Dzięki temu będzie nam towarzyszyła ochrona i łatwiej
nam będzie rozwinąć wgląd.
Buddhismus Heute
: : Podobno powinno się również
podarować coś miejscowym energiom?
Lama Ole
: Dawanie szybko, dopóki jeszcze trwa przypływ
hojności, jest zawsze dobre, oczywiście o ile jest się trzeĄwym. Dotyczy to
zarówno istot ludzkich, jak i innych. Nie robiłbym z tego jednak żadnej wielkiej
sprawy, bo inaczej przypomina to nieco zabobony. Najważniejsza jest postawa
bodhisattwy - to że medytujemy dla dobra wszystkich istot bez wyjątku. Choć
zaoferowanie wszystkim obecnym czarki z wodą i czegoś do jedzenia wskazuje
na dobrą motywację, sam nie wykonywałbym całego tybetańskiego rytuału. Ani
buddowie, ani duchy nie mogliby go wziąć poważnie, ponieważ nie potrafiłbym
przy tym utrzymać powagi.
Ochronę mamy już i tak od samego początku praktyki.
Jeżeli medytujemy z pełnym nastawieniem bodhisattwy, muszą nam pomagać nawet
najzłośliwsze duchy - pracujemy przecież również dla nich.
Buddhismus Heute
: Czy wybierając się na odosobnienie
należy zapytać nauczyciela co o tym myśli i poprosić go o błogosławieństwo?
Lama Ole
: Tak, przy dłuższych odosobnieniach zrobiłbym
to. Można zadzwonić lub przysłać maila: " Mam czas wtedy i wtedy, zamierzam
praktykować to i to. " Tak powstaje pole mocy, nawet gdy lama czyta pocztę
dopiero póĄniej, bo podróżuje akurat przez rejony pozbawione telefonu. Pole
mocy aktywizuje się już w momencie, w którym wysyłamy e-mail albo list.
Buddhismus Heute
: Czy można wykonywać dłuższe odosobnienia
bez opieki, a więc bez regularnego kontaktu z nauczycielem?
Lama Ole
: To zależy od dojrzałości ucznia. Osoby
o niezbyt stabilnym umyśle powinny tak czy owak powtarzać tylko łagodne mantry
w przyjaznym towarzystwie, a nie medytować w samotności, czy też na ochronne
formy lub na buddów w zjednoczeniu. W przypadku ludzi bardziej zrównoważonych,
mających dużo życiowego doświadczenia i utrzymujących pogląd Wielkiej Pieczęci,
nauczyciel powinien przynajmniej być uchwytny. Tylko ktoś, kto jest naprawdę
doświadczony i dobrze zna swój umysł, może zasiadać do medytacji nie zapewniwszy
sobie dostępu do nauczyciela, do którego ma zaufanie. Nie jest to trudne.
Mamy już wielu nauczycieli z prawdziwym doświadczeniem. Znają oni metody,
a ich dobre poczucie humoru dowodzi, że pozbyli się już z umysłu wielu napięć
i problemów. Dlatego są w stanie naprawdę komuś pomóc. Wszyscy którzy nauczają
w moim imieniu słyszeli już tysiąc razy, że filmów nie należy brać poważnie.
Rozumieją, że liczy się tylko to, co pozostaje, to co ukazuje się poza oczekiwaniami
i obawami, poza przeszłością i przyszłością, przywiązaniem i niechęcią. Zdają
sobie sprawę z tego, że rzeczywiste znaczenie ma tylko inspiracja wolna od
jakichkolwiek obaw, spontanicznie powstająca radość i aktywna miłość, które
są naturą ponadczasowego umysłu.
Nauczyciele z doświadczeniem życiowym potrafią
przekształcać zarówno dobre, jak też nieprzyjemne przeżycia w kroki na drodze
do stanu, w którym przeżywający rozpoznaje sam siebie. Przekazują pogląd,
który najlepiej sprawdza się w życiu. Starają się postrzegać wszystko, co
się wydarza na świecie jako karmę istot, a ich zachowanie jako wyraz ich dojrzałości.
Wiedzą, że nie ma niczego, z czego nie można się czegoś nauczyć.
Buddhismus Heute
: Podobno zdarzyło Ci się przerwać
czyjeś odosobnienie?
Lama Ole
: Był taki przypadek w RNdby w połowie
lat siedemdziesiątych. Nasi dobrzy przyjaciele, jeszcze z czasów hipisowskich,
pomieszali środki pochodzące z różnych religii i terapii. Poza tym - i jest
to główna zasada - jeżeli ktoś zdrowy poszedł na odosobnienie, również zdrowy
je opuści, jeżeli prawidłowo stosuje metody. Strażnicy są bliżej niż nam się
wydaje, a w Wielkiej Pieczęci chodzi po prostu o to, żeby spoczywać w Tu i
Teraz, z radością i w rozluĄnieniu. Z tego poziomu możliwy jest przełom do
ponadosobistej przestrzeni wglądu. Na tym to polega.
Jeżeli natomiast zauważamy, że natrafiliśmy na
jakąś przeszkodę, istnieje cały szereg środków, które możemy zastosować. RozluĄniamy
się trochę, rozwijamy współczucie wobec tych, którym powodzi się jeszcze gorzej,
rozumiemy, że doświadczenie to jest uwarunkowane, a zatem przemijające, lub
też obserwujemy dokładnie cały proces z silnym życzeniem, abyśmy póĄniej byli
dzięki niemu w stanie pomóc innym, którzy znajdują się w podobnej sytuacji.
O ile wiem, wśród moich uczniów nie było takiego przypadku, żeby ktoś stał
się na odosobnieniu sztywny lub moralistyczny. Gdyby do tego doszło, musielibyśmy
go póĄniej codziennie porządnie łaskotać.
Buddhismus Heute
: Czy powinno się na odosobnieniu
wykonywać tylko jedną praktykę? Czy można je łączyć, np. robić pokłony i Diamentowy
Umysł lub medytację VIII Karmapy i Diamentowy Umysł?
Lama Ole
: Pokłony są zawsze pożyteczne, także po
tym, kiedy się ich już wykonało 111 111. Podnoszą biust i pomagają mięśniom
piwnym powrócić na ramiona. Jeżeli chodzi o praktykę wykonywaną na siedząco,
lepiej jest kopać głębiej w jednym miejscu, skupić się na jednej rzeczy. Zawsze
wykonywałbym jedno główne ćwiczenie, a wszystkie inne metody stosował jako
pomocnicze - zwracanie się do lamy z prośbą o błogosławieństwo i ochronę,
przywoływanie Kochających Oczu lub Wyzwolicielki w celu rozwinięcia współczucia,
czy wreszcie powtarzanie mantr Diamentowego Umysłu, gdy pojawiają się negatywne
wspomnienia. Czytałbym też codziennie jeden wers z Wielkiej Pieczęci, żeby
skierować umysł na na tory właściwego poglądu.
Buddhismus Heute
: Które z rzeczy odwracających
uwagę od medytacji należy zdecydowanie wyeliminować, a które są dopuszczalne?
Lama Ole
: Znowu zależy to od dojrzałości medytującego.
Jeżeli ktoś chce wzmocnić swoje pragnienie osiągnięcia oświecenia dla dobra
wszystkich istot oglądając piętnastominutowy dziennik, powinien to zrobić.
Jeżeli jednak obrazy i dĄwięki rozpraszają go do tego stopnia, że póĄniej
ma trudności z medytacją, lepiej będzie, jeśli z tego zrezygnuje. W takim
wypadku trzeba być dorosłym i uczciwym w stosunku do samego siebie. Rozproszeń
i tak mamy pod dostatkiem, sprytni i tak przez cały czas okpiwają głupich,
a przebywając na odosobnieniu i tak niewiele możemy zmienić.
Buddhismus Heute
: Co z joggingiem, spacerami? Czy
są dopuszczalne także przy zamkniętych odosobnieniach?
Lama Ole
: Każdemu doradzałbym trochę ruchu. Mamy
go o wiele za mało. Jeżeli ktoś nie robi rano stu pokłonów, które bardzo polecam
i nie rozkoszuje się wieczorem radościami wspólnego odosobnienia, temu na
pewno dobrze zrobi piętnaście minut joggingu.
Buddhismus Heute
: Czy można się też spotykać z
ludĄmi?
Lama Ole
: Każdy powinien jasno zobaczyć, co rzeczywiście
dobrze wpływa na jego medytację. Zależy to też od rodzaju odosobnienia. Spotkanie
w celu pogodzenia się z kimś może działać na dłuższą metę kojąco, podczas
gdy plany wspólnego zarabiania pieniędzy na pewno będą przeszkodą. Z drugiej
strony kiedy się dużo medytuje, trudno jest się skupić na zwyczajnych sprawach,
jest się nieprecyzyjnym i niewiele można wskórać w uwarunkowanym świecie.
Dlatego, aby nie zrobić czegoś, czego musiałbym potem żałować, wykręciłbym
się jakoś od spotkania i porozmawiałbym o wszystkim dopiero po powrocie.
Buddhismus Heute
: Czy można wieczorami pić piwo?
Lama Ole
: Nie, to bym odradzał. Przy prawdziwych
odosobnieniach nie dopuszczałbym żadnych narkotyków i alkoholu. Rozpraszają
one umysł, podczas kiedy medytacja go skupia. Z natury swojej rzeczy te są
ze sobą nie do pogodzenia.
Buddhismus Heute
: Co z seksem przy odosobnieniach
we dwoje?
Lama Ole
: Oczywiście, jeżeli lubimy partnera. Ważna
jest przy tym chęć dawania sobie nawzajem szczęścia.
Buddhismus Heute
: Jak można uzyskać pewność, że
partner nadaje się do wspólnego odosobnienia?
Lama Ole
: Najlepiej to wypróbować. Jeżeli ludzie
się nie kochają, wspólne odosobnienie w końcu staje się męczarnią.
Buddhismus Heute
: Czy w czasie odosobnień para
powinna wykonywać tę samą praktykę, czy też można robić różne medytacje?
Lama Ole
: Chociaż wszyscy buddowie mają tę sama
esencję, prawdopodobnie najlepiej będziemy się czuli podążając jednoznacznie
tą samą drogą i wykonując podobne medytacje. Przede wszystkim ofiarowanie
mandali powinno się wykonywać z tymi, którzy też robią tę głośną praktykę.
W przeciwnym razie bardzo się sobie nawzajem przeszkadza. To samo dotyczy
bardzo głośnego powtarzania mantr.
Buddhismus Heute
: W jaki sposób "powrócić do świata"
po odosobnieniu? Czasami jest to dość trudne. ..
Lama Ole
: Tak, możemy się dziwnie czuć. Musimy
znowu "przestawić się" na sposób, w jaki postrzegają świat inni ludzie. Właśnie
pożegnaliśmy buddów, podarowaliśmy im wszystko co dobre, a tu nagle konduktor
jest nie w humorze albo kilku ludzi bije się na ulicy. Trzeba za każdym razem
bardzo szybko stać się silnym. Po prostu powinniśmy dostrzec, że dzięki medytacji
zdobyliśmy naprawdę dużo mocy, błogosławieństwo rzeczywiście działa i teraz
naprawdę możemy wiele dać innym. Ten kto wychodzi z odosobnienia jest po prostu
bogaty - to uczucie nadmiaru trzeba zachować i przekazywać je dalej.
Buddhismus Heute
: Co należy zrobić, jeżeli na odosobnieniu
pojawią się bardzo silne, wewnętrzne przeszkody?
Lama Ole
: Najlepiej jest zrobić szybką guru jogę,
medytację "stopienia z nauczycielem". Po prostu wyobrażamy sobie lamę nad
głową, stapiamy się z nim i następnie w nieustraszony sposób jesteśmy nim.
Bardzo też pomaga powtarzanie mantr - działają one jak warstwa oleju, po której
ześlizgują się wszystkie wewnętrzne trudności. Osobom, które chętnie posługują
się pojęciami, dobrze robi też rozmyślanie o przemijalności wszystkich rzeczy
i o tym, że są uwarunkowane - wtedy łatwiej jest im zrozumieć, że przeszkody
których właśnie doświadczają nie są niczym rzeczywistym.
Niektórym pomaga rozpuszczenie wszystkich przykrych
stanów w przestrzeni przy pomocy mantry OM GATE GATE PARA GATE PARA SAMGATE
BODHI SOHA. Jeżeli mimo wszystko przeszkody nie odchodzą, dobrze jest powtórzyć
100.000 razy OM MANI PEME HUNG. Jeżeli i to nie pomaga, trzeba przerwać odosobnienie
na jakiś czas. Nie powinniśmy dopuszczać do rozwijania złych przyzwyczajeń
w warunkach, które tak silnie nas kształtują. Zamiast tego lepiej jest przez
jakiś czas pomagać w ośrodku, a do medytacji na odosobnieniu wrócić póĄniej.
Jeżeli medytacja będzie zbyt trudna, ego zawsze znajdzie w przyszłości kilka
dobrych powodów, żeby nie medytować.
Buddhismus Heute
: Co można zrobić, jeżeli jest
się na odosobnieniu, ale umysł nie potrafi nie zajmować się tym, co dzieje
się na zewnątrz?
Lama Ole
: To znaczy, że odosobnienie trwa jeszcze
za krótko. W takiej sytuacji być może trzeba jeszcze popracować nad nastawieniem,
nad motywacją. Może przeczytać życiorys Milarepy. Jeżeli rozpraszające myśli
i uczucia pojawiają się szybko i są niewielkiego kalibru, dobrze działa dĄwięk
"PEJ" - odcina on skutecznie tego typu przeszkody.
Buddhismus Heute
: Jeżeli ktoś wiele praktykuje
na odosobnieniu, może stać się nieco sztywny, zacząć przypominać automat.
Jak temu przeciwdziałać?
Lama Ole
: Trzeba zrozumieć, że zarówno wyzwolenie
jak też oświecenie wyłaniają się ze spontanicznego rozluĄnienia, a także nastawić
się na radość i nauczyć dostrzegać we wszystkim coś nowego, fascynującego,
świeżego i pełnego znaczenia. Wiem, że brzmi to jak przymus, ale powszechne
chrześcijańskie dziedzictwo na Zachodzie sprawia, że czasami musimy zmuszać
umysł, by dostrzegł radość leżącą tuż przed nosem. Ten, kto ciągnie za sobą
niepotrzebny ogon cierpienia, niewiele może zrobić dla innych.
Buddhismus Heute
: W jaki sposób przejść na odosobnieniu
od ilości do jakości - medytować nie tylko dużo, ale również dobrze?
Lama Ole
: Najpierw należy rozwinąć właściwy pogląd
na temat istoty umysłu i jego bogactwa, które nieustannie gra samo z sobą
oraz na świat zjawisk, zarówno zewnętrznych jak też wewnętrznych. Są jak sen,
są uwarunkowane, nie mają rzeczywistego, trwałego znaczenia. jednocześnie
istnieje olbrzymia różnica pomiędzy dobrymi a złymi snami - te pierwsze wyzwalają
i prowadzą do oświecenia, podczas gdy te drugie ograniczają nas i zniewalają.
Powinniśmy mieć mniej oczekiwań i obaw. Zamiast kurczowo chwytać lub dramatycznie
odpychać, zamiast jutra i wczoraj, nadziei i niechęci, najlepiej jest z uporem
powracać do Tu i Teraz. Ten, kto często na chwilę utrzymuje silną koncentrację,
a pomiędzy tymi momentami głębokiego skupienia rzeczywiście się odpręża, unika
szkodliwego efektu "białej ściany", który kradnie wiele duchowej mocy. Potem
znów krótko i intensywnie jesteśmy świadomi umysłu, po czym jeszcze raz się
odprężamy. W ten sposób najskuteczniej możemy rozwijać ponadosobiste właściwości,
które w sobie nosimy.
Buddhismus Heute
: Jeżeli wykonujemy na odosobnieniu
medytację VIII Karmapy, powinniśmy przede wszystkim powtarzać wiele mantr,
czy też robić długą fazę spełniającą?
Lama Ole
: Zwykle sami czujemy, w jaki sposób możemy
się najłatwiej zbliżyć do esencji. Celem każdej medytacji jest stan zjednoczenia
wykraczający poza jakiekolwiek pojęcia. To Tu i Teraz spoczywa odprężony,
spontaniczny umysł, pełen nadmiaru, radości i zaufania do samego siebie. Powtarzanie
mantr może być bardzo przyjemne i odprężające, ale rzeczywistym celem jest
dojrzały, wszechogarniający wgląd Wielkiej Pieczęci.
Buddhismus Heute
: Na odosobnieniu jest się o wiele
bardziej świadomym procesów zachodzących w umyśle. Dajesz niewiele wyjaśnień
na temat tego, co przychodzi i odchodzi. Inni nauczyciele dokładnie opisują,
w jaki sposób można przedłużyć poszczególne fazy medytacji, na jakim jej stopniu
akurat się znajdujemy itd?
Lama Ole
: Nie sądzę, by trzeba było na nowo wynajdować
koło. Wielu nauczycieli potrafi dużo lepiej opisać przemijające doświadczenia,
gdyż biorą poważnie to, co się wydarza. Ja po prostu śmieję się lub krótko
zdumiewam tym, co wyczynia ciało i umysł, przeżywam wszystko z poziomu Wielkiej
Pieczęci. Kiedy przeżywa się umysł jako nieograniczoną, promienną przestrzeń,
wszystko co może się w nim pojawić przypomina oglądanie klejnotu z różnych
stron. Jeżeli przychodzi wiele myśli, ma się po prostu dużo energii. Jeżeli
jest ich niewiele, jaśniej promieniuje sama świadomość. Wszystko jest grą
umysłu. To on decyduje, co chce postrzegać. Zwracając czyjąś uwagę na wewnętrzny
Disneyland, który ta osoba przeżywa sprawiamy, że bierze go bardziej serio
i inwestuje w niego energię. Jeżeli po prostu pozwala się wrażeniom przepływać
i nie traktuje ich poważnie oraz stosuje metody z zaufaniem i wdzięcznością,
prawie wszystkie blokady rozpuszczają się same. Pogląd Wielkiej Pieczęci potrafi
tego dokonać.
Milarepa robił to przez cały czas. Kiedy jego uczniowie
zaczynali rozwodzić się nad myślami, które wydawały im się bardzo ważne, mówił:
"Jeżeli widzisz, jak wielka jest góra, jak może przeszkadzać ci kilka porastających
ją krzaków? Jeśli doświadczasz głębi oceanu, jak może niepokoić cię kilka
fal na jego powierzchni? ". Sami decydujemy, czy jesteśmy mocni czy słabi.
Ponieważ wszystko, co się wydarza jest, tak czy owak, swobodną grą umysłu,
można się nią po prostu cieszyć! Jeżeli spróbujemy, wówczas ten sposób widzenia
stopniowo będzie się coraz bardziej potwierdzał - jeżeli robimy po prostu
to, co wydarza się przed naszym nosem, wszystkie zjawiska stają się coraz
bardziej fascynujące i coraz piękniejsze. Jeżeli mimo wszystko ktoś nadal
zbyt poważnie traktuje uwarunkowane doświadczenia, udzielam mu kilku dodatkowych
wskazówek. Pierwsza z nich mówi, że umysł powinien przypominać słonia, w którego
skórę wbiły się ciernie: ciernie wprawdzie kłują, ale słoń ma grubą skórę.
Umysł jest otwartą przestrzenią i nie sposób go zniszczyć również wtedy, gdy
przeszkadzają nam szczególnie natarczywe myśli lub z podświadomości wyłaniają
się wyjątkowo przykre wrażenia.
Ego będzie często stawać dęba w obronie swojego
terytorium, często piętrzyć się będą przed nami również zewnętrzne przeszkody,
utrudniając nam patrzenie w głąb. W takim wypadku pomocne jest zrozumienie,
że poprzez opór stajemy się silni i rzeczywiście pozbywamy się wiele ciężkiego,
zbędnego bagażu. Dobrze jest wtedy również czytać pieśni Milarepy. Można też
sobie przypomnieć znaną tybetańską historię:
Przed jaskinią, w której medytował pewien jogin,
stał ciernisty krzak. Zawsze gdy jogin przechodził przez próg jaskini, wyrywał
on parę nici z jego ubrania. Na początku jogin myślał za każdym razem: "Powinienem
pójść do wioski po siekierę", póĄniej jednak zastanawiał się: "A jeżeli właśnie
w tej chwili miałby nastąpić przełom w mojej medytacji? " Krzak podobno rośnie
tam po dziś dzień, za to człowiek ów osiągnął oświecenie. I jeszcze jedna
ogólna wskazówka - z medytacją należy postępować tak, jak ze splataniem sznura.
Nie możemy skręcać go zbyt mocno, bo pęknie lub się zasupła, jeżeli jednak
w ogóle nie będziemy go skręcać, nigdy nie otrzymamy liny.
Chętnie mówię różnym moim uczniom, na co powinni
szczególnie uważać - znam ich. Na ogół mają jednak przy sobie na odosobnieniu
"Wielką Pieczęć", a pogląd tej książki jest najlepszą możliwą ochroną. Nauczyciel
nie powinien dopuszczać do tego, aby przemijające doświadczenia uczniów stawały
się zbyt rzeczywiste. Wówczas często myślą: "Teraz zrealizowałem to i to,
jestem tym i tym itd. " To ich ogranicza.
Zbyt często i zbyt wiele oceniamy w życiu. Z powodu
obrazów i fal prawie nie przeżywamy niezmiennej mocy oceanu i blasku samego
zwierciadła. Zmienne uczucia ważne są w poezji i filmach, jednak w doświadczaniu
umysłu pomagają dopiero dużo póĄniej na ścieżce. Ludzie którzy potrafią zdobyć
się na odwagę i ufają przestrzeni zarówno na zewnętrznym, jak też na wewnętrznym
poziomie, dostają spełnienie w prezencie - ostatecznie doświadczają umysłu
"tak po prostu".
Buddhismus Heute
: Istnieją obszerne objaśnienia
na temat pozycji medytacyjnej. O tym także nie mówisz.
Lama Ole
: To wszystko wyjaśniają nasi podróżujący
nauczyciele i przyjaciele w ośrodkach. Znają siedem pozycji Naropy i pozycje
Marpy. Lotos, półlotos i pozycja bodhisattwy stosowane są wszędzie. Moim zadaniem
jest przekazywanie poglądu na temat świata i umysłu.
Ponadto można samemu doświadczyć, jaki sposób siedzenia
jest najlepszy. Każdy czuje, że łatwiej jest medytować, jeżeli plecy są proste
- taka postawa jest w oczywisty sposób pożyteczna dla ciała i umysłu. Istnieje
na ten temat historyjka pochodząca z buddyzmu zen: kiedy Budda powrócił po
kilku latach do Bodhgaja - miejsca w którym osiągnął urzeczywistnienie - biegało
tam wiele oświeconych małp. W międzyczasie naśladowały jedynie jego sposób
siedzenia!
Czasami mówię też, że lewa strona ciała odpowiada
w buddyzmie mądrości, podczas gdy prawa przyporządkowana jest aktywności.
Dlatego praktykując metody Diamentowej Drogi mamy lewą nogę i lewą rękę pod
spodem, a prawą nogę i prawą rękę na górze.
Przez pewien czas pokazywaliśmy również z Hannach
przyjaciołom ćwiczenie stosowane przed tumo i pozwalające odciążyć plecy,
lecz wiele osób, które wykonywały je ze zbytnim entuzjazmem, skarżyło się
potem na łokcie. Tymczasem, gdy nastawimy się na najwyższy wgląd, ciało na
ogół samo przyjmuje właściwą pozycję. Niewiele daje wznoszenie wielkiego gmachu
nauk, gdy potem trzeba pojedynczym ludziom szeptać do ucha, że nie powinni
się trzymać większości wskazówek. Tak czy owak w każdym wypadku jest inaczej.
I poza skrajnymi przypadkami osób naprawdę niezrównoważonych, do dojrzałości
moich uczniów można zwykle mieć zaufanie.
Buddhismus Heute
: W medytacji pojawia się czasem
bardzo krótko właśnie ta chwila - chwila pomiędzy dwiema myślami. Trwa jednak
bardzo krótko. ..
Lama Ole
: Jeżeli przestaniemy jej pragnąć, będzie
przychodzić coraz częściej, bo pojawia się tylko w stanie rozluĄnienia. Przypomina
to zawieranie znajomości z piękną kobietą - parkujemy przed nią nasze porsche,
kładziemy na dachu książeczkę czekową, a ona. .. przychodzi sama. Jeżeli będziemy
za nią gonić, wezwie policję.