EmocjeAutor: Lama Ole NydahlTłumaczenie: Ewa Zachara
Swobodna gra nieograniczonej przestrzeni przejawia się na zewnętrznym poziomie jako światy, zdarzenia albo istoty - jako obiekty,
o których informują nas zmysły czy też badania naukowe. Na poziomie wewnętrznym są to myśli i uczucia, które nieustannie pojawiają
się i zmieniają - rozpoznajemy je i rozwijamy, po czym powracają one do obszaru potencjalności, z którego się wyłoniły. Jednocześnie
wszystkie dualistyczne sposoby myślenia oddzielają umysł od tego, co w nim powstaje i w ten sposób sprawiają, że nasze życie
staje się pełne ograniczeń.
Najbardziej znane z nich to materializm i nihilizm. W starożytnej Grecji, kilkaset lat po czasach Buddy, pewne ważne osobistości
poczuły się zaniepokojone tymi kierunkami w myśleniu, które podawały w wątpliwość wszelkie wartości. Ludzie ci uważali, że
teoretyczna możliwość dzielenia materii aż do poziomu, na którym ostatnie jej cząstki znikną w przestrzeni, jest szkodliwa
społecznie i z tego powodu uznali, że istnieje ostateczna, niepodzielna "cegiełka" rzeczywistości - "atomos". Było to czyste
przypuszczenie, którego nie można było uzasadnić, chroniło ono jednak przed groźbą niebytu. Założenie, że cząstki od pewnej
określonej wielkości nie mogą się już dalej dzielić, dawało autorom tej idei przyjemne poczucie solidności i rzeczywistości
zjawisk. Jednak ich sukces nie był trwały. Miłośnicy niczym nieograniczonego myślenia pojawiali się uparcie i ciągle od nowa
- nihilistyczny pogląd nigdy tak naprawdę nie wymarł. Na przestrzeni ostatnich 2300 lat, te światopoglądowe przemiany można
było obserwować w sztuce niespokojnego i nieprzekupnego Zachodu - w czasach popularności materializmu pełna była ona namalowanych
barwami ziemi wyobrażeń kobiet z imponującym biustem, otoczonych dziećmi i owocami.
Jednak już wkrótce nawet najzagorzalsi orędownicy czystej materii odkryli straszącego w ich raju upiora - przemijalność. Im
więcej się posiada, tym więcej trzeba pozostawić za sobą w chwili śmierci. W dodatku, jeśli zjawiska są prawdziwe, prawdziwe
są również starość, choroba i śmierć. Wiara w rzeczywiste istnienie rzeczy, czyni automatycznie rzeczywistym również cierpienie,
które staje się jeszcze bardziej niepokojące.
Zewnętrzną oznaką tego rozczarowania było pojawienie się poglądu mającego ograniczyć szkody. Miał on uchronić ludzkość przed
wpadnięciem w sidła powabów życia. Dobór słów w literaturze stał się bardziej ostrożny i staranny, na obrazach pojawiły się
osobliwe, często chude i mizerne postacie, a ich kolorystyka nabrała odcienia zieleni lub błękitu. Szybko jednak zdrowy rozsądek
unicestwił tę próbę osiągnięcia bezpieczeństwa za pomocą jednostronnego poglądu. Uczynienie wszystkiego szarym i pozbawionym
znaczenia, nie chroni przed cierpieniem. W dodatku trzeba się z nim wówczas zmagać z poziomu braku radości, co zmniejsza szansę
na zapanowanie nad wydarzeniami.
Tak, jak należałoby tego oczekiwać od myślących niezależnie Europejczyków, z czasem pojawiły się również inne obserwacje rzeczywistości
- powstały takie wyjaśnienia natury zjawisk, jak egzystencjalizm, transcendencja (Platon) czy immanencja (Arystoteles). Jeżeli
chodzi o umysł, wyobrażenia na jego temat zmieniały się równie często, jeżeli tylko pozwalały na to oficjalne poglądy państwa
i Kościoła. Do czasu kiedy kochający wolność, a obecnie także wykształcony Zachód, poznał nauki Buddy, wiedza na temat samego
przeżywającego była w naszej kulturze dosyć skromna. Różnorodność stanów wewnętrznych wydawała się przez to oszałamiająca.
Dziś nie musi już tak być - zdolność do zrozumienia, że umysł jest w swej esencji podobny przestrzeni, świadomy swojej natury
oraz nieograniczony, rośnie często samoistnie już po pierwszym świadomym zetknięciu z nim. Bez tego ponadczasowego klucza
do wszechogarniającej nieustraszoności, radości, która powstaje sama z siebie i aktywnego współczucia, które pogłębiają się
wraz z rosnącym wglądem, nie moglibyśmy uniknąć niezliczonych, ślepych uliczek oraz przemijających i pomieszanych uczuć. Pomieszane
stany umysłu, od heroicznych po łzawe, mogą opanować życie tych, którzy nie wzbogacili go o żadną trwałą podstawę dzięki buddyjskiemu
poglądowi i medytacji. Te, często rzeczywiście przeszkadzające, emocje prowadzą do niezliczonych słów i działań, które z kolei
ograniczają nasze przyszłe szczęście i możliwość wyboru. Dlatego powinniśmy je dokładnie zbadać.
Co stanowi źródło uwarunkowanych radości i cierpień świata? Biorą one swój początek z podstawowej niewiedzy umysłu - z faktu,
że nie potrafi on dostrzec swojej prawdziwej natury. Ktoś przyzwyczajony do pławienia się na przemian w poczuciu winy i uldze
przebaczenia, które religie wiary oferują wraz z usługami osobowych bogów, nie będących jednak z jakichś tajemniczych powodów
w stanie zapanować nad własnym stworzeniem, może uznać to wyjaśnienie za podejrzane. Jest ono jednak przynajmniej logiczne.
By się przejawić, zjawiska nie potrzebują w rzeczywistości żadnej zewnętrznej siły, która byłaby od nich oddzielona - to umysł
grając sam ze sobą sprawia, iż w jego przestrzeni pojawiają się wewnętrzne i zewnętrzne światy. Rozpoznawszy to, ktoś kto
szczerze praktykuje, będzie starał się doświadczyć natury samego przeżywającego, a tym samym źródła wszystkich zjawisk. Jest
to szczególna postawa, ponieważ większość istot poszukuje przyczyn wydarzeń w zewnętrznym świecie - prawdopodobnie dlatego,
że koncentracja na tym, co dzieje się dookoła, zawsze była warunkiem przetrwania.
Doświadczenie samego przeżywającego nie jest jednak łatwe, ponieważ nieoświecony umysł funkcjonuje tak jak oko, które nie
jest w stanie zobaczyć samo siebie. W jaki sposób powstają nieoświecone strumienie doświadczeń, które składają się na zwyczajne
życie? Od nie mającego początku czasu, niezdolność istot do doświadczania, że przeżywający, to co jest przeżywane i sam proces
przeżywania są częściami tej samej całości, powoduje powstawanie głównych przeszkadzających uczuć - przywiązania i niechęci.
Nie pozostają one długo same. Ich piękne dzieci to chciwość i żądza posiadania, a także nienawiść i gniew. Jednocześnie niewiedza
dodatkowo wydaje na świat niepotrzebną, zubożającą dumę, na skutek której uważamy samych siebie za lepszych od innych. W istocie
oznacza to, że znajdujemy się zawsze w kiepskim towarzystwie i to uczucie z powodzeniem odbiera nam radość życia. Tak, jak
cząsteczki, mogą osiągać tylko określone wielkości, również nawarstwienia uczuć zdają się rozpadać na pojedyncze elementy,
kiedy nadmiernie się rozrosną. Budda powiedział, że przeszkadzające uczucia mogą tworzyć ze sobą 84000 różnych kombinacji.
Mimo, że same są uwarunkowane, potrafią przesłonić nie uwarunkowany umysł i uniemożliwić przejawienie się zarówno jego spontanicznej
radości, jak też bezpośrednie doświadczenie wglądu. W ten sposób niweczą świeżość i moc Tu i Teraz. Ten kto rozwinął dojrzałość
pozwalającą widzieć przemijające i zmienne stany umysłu takimi, jakimi są w istocie, może się nimi doskonale bawić. Jeżeli
potrafimy przeżywać je jak interesujące rewie widoczne na naszym wewnętrznym "ekranie telewizyjnym" lub jako opuszczający
nas ogród zoologiczny, możemy w dowolny sposób zmieniać kanały, albo studiować zabawne zwierzęta pod lupą.
Zdolność do unikania przeszkadzających uczuć, osłabiania ich, czy też przekształcania przy pomocy wglądu lub dzięki współczuciu,
a nawet rozpoznania umysłu poprzez obserwację ich wybryków, jest niezwykle cennym podarunkiem.
Taką wolnością cieszą się jednak tylko praktykujący, którzy w tym, lub w przeszłych żywotach stali się świadomi przestrzeni
wokół wydarzeń. Ludzie zwykle uważają pomieszane uczucia za prawdziwe, mimo że nieustannie się one zmieniają. Są unoszeni
ich nurtem, co prowadzi do niezręcznych lub szkodliwych słów i działań, które powodują trudności w zewnętrznym świecie i wprowadzają
negatywne wrażenia do własnej podświadomości. Kiedy nasiona te dojrzewają jako zewnętrzne i wewnętrzne trudności, niezręczni
ogrodnicy zazwyczaj zapominają, że sami posadzili kaktusy, na których teraz siedzą. Myślą, że to inni spowodowali ich cierpienie,
znowu mówią i czynią coś niemądrego i tak koło uwarunkowanych i budzących niezadowolenie doświadczeń toczy się dalej przez
kolejne żywoty.
Nie musi tak jednak być. Fakt, że teraźniejszość istot została uwarunkowana przez ich przeszłość oznacza, że można kierować
własną przyszłością. Istnieje wiele poziomów, na których jest to możliwe, a najwspanialsze z nich znajdują się w naszym umyśle.
Przeszkadzające uczucia zdecydowanie nie są czymś nieodwracalnym i strasznym - jeżeli staramy się zręcznie i odważnie z nimi
pracować, stają się surowcem dla urzeczywistnienia. Wyrażają nasze karmiczne tendencje i spotykając się z nimi twarzą w twarz
stajemy się dojrzali. Nasze społeczeństwa, z konieczności spoglądające do wewnątrz, chętnie zajmują się uczuciami. Buddyjscy
nauczyciele opisują je zwykle w oparciu o tradycyjne teksty, dlatego chciałbym przedstawić tutaj nieco inne spojrzenie - podejście,
które pozwala dojrzałemu człowiekowi usiąść za kierownicą własnego życia. Skuteczna praca z przeszkadzającymi uczuciami przypomina
umiejętne prowadzenie wojny lub grę w szachy. Wymaga dokonania dokładnej oceny sił przeciwnika i uczciwego oszacowania własnych.
Następnie trzeba przewidująco zaplanować zarówno dalekosiężne, jak też bliskie, cele - w taki sposób, by wykorzystać dla własnego
pożytku możliwie wiele sił wroga. Ponieważ opanowanie umysłu oznacza ponadczasowe szczęście, a w wypadku klęski pomieszaniu
nie będzie końca, warto w batalii z emocjami odnieść zwycięstwo!
Ocena przeciwnika oznacza rozpoznanie jego natury. Czy szybkie jak błyskawica i nieopanowane uczucia ogarniają nas zazwyczaj
w jednej chwili i natychmiast wywołują żenujące lub szkodliwe zachowania, których nie potrafimy powstrzymać, czy też nasz
umysł przypomina raczej wylęgarnię, w której powoli przychodzą one na świat? Czy lgniemy do gniewu i wzmacniamy go aż do chwili,
w której zamieni się w prawdziwą wrogość, czy też mamy do niego dystans i potrafimy go przeczekać?
W pierwszym przypadku szybkie "pej!" - wypowiedziane w duchu lub po cichu - może rozpuścić wiele powierzchownych przeszkadzających
uczuć. Jeśli mamy prawdziwe zaufanie do lamy, możemy go sobie wyobrazić nad głową, stopić się z nim i po prostu nim być. Jeżeli
przeszkadzające uczucia piętrzą się wolniej, można bardzo skutecznie się ich pozbyć, pozwalając im ześliznąć się po wibracji
mantr, tak jak po ochronnej warstwie oleju. Mantry utrzymują dziwaczne emocje i zachowania z dala od umysłu i ciała, nie dopuszczając
do powstania przynoszących cierpienie nawyków. Ponieważ wszystko co przeszkadzające jest złożone i uwarunkowane, trudności
muszą w końcu utracić moc i zostawić nas w spokoju. Kiedy to rozpoznamy, w przyszłości nie będziemy się już im tak łatwo dawali
wodzić za nos. Świadomość własnej siły wymaga zarazem dojrzałego spojrzenia do wewnątrz - Jak mi się dziś powodzi? Na ile
poważnie świat nadwerężył ostatnio moją zbroję? Jakie wcześniejsze doświadczenia mogę teraz zastosować, by uporać się z obecnymi
nieprzyjemnymi stanami?
Ścierając się z emocjami, możemy odeprzeć przeciwnika przy pomocy następujących działań:
A Wprawdzie rzadko czujemy się bohatersko ustępując przeszkodom pola, często zapobiega to jednak skutecznie niepotrzebnym
dramatom. Postępowanie takie daje nam też cenny czas na spacer, bez którego znaleźlibyśmy się w sytuacji, z której - jak wiemy
z doświadczenia - prawdopodobnie znowu nie potrafilibyśmy wyjść obronną ręką.
B Następnym krokiem jest wzrastająca świadomość, że przeszkadzające uczucia można przekształcić. W rzeczywistości nie są
tak prawdziwe, jakimi chcą nam się wydać. Możemy na przykład zobaczyć, że danego cierpienia nie było przedtem i dlatego za
chwilę będzie musiało odejść - zauważymy, że każde położenie zmienia się z chwili na chwilę. Dzięki rosnącemu zrozumieniu,
że również trudności są przemijające i nietrwałe, będziemy w stanie coraz skuteczniej je przekształcać. Najskuteczniejsze
sposoby, które to umożliwiają, to porównanie własnej sytuacji z położeniem innych i rozwinięcie współczucia. Ktoś kto uważa,
że żyje w złych warunkach, straci natychmiast ochotę do użalania się nad sobą, kiedy uświadomi sobie na przykład, jak traktują
się nawzajem mieszkańcy Afryki. Ten kto czuje się obco w opanowanym przez mężczyzn i pozbawionym miłości społeczeństwie, będzie
musiał rozwinąć ponadosobistą empatię, myśląc o niedoli muzułmańskich kobiet i zacząć szukać sposobów przyniesienia im pomocy.
Kiedy w jakimś gorącym momencie pomyślimy przez chwilę "czy chciałbym się z nim zamienić?" lub "spędzenie z nim kilku minut
jest straszne, a on nie może uciec od siebie ani w dzień, ani w nocy", pomoże nam to złagodzić wiele starć. Taka chwila zastanowienia
nawet najnieszczęśliwszym ludziom może dać doświadczenie pełnego współczucia sprzężenia zwrotnego. Powinniśmy zdawać sobie
sprawę z tego, że inni bywają trudni z powodu niewiedzy, a nie dlatego, że są źli. Ponieważ w rzeczywistości ci, którzy sprawiają
cierpienie innym, najwięcej szkód wyrządzają na przyszłość sobie samym, podczas gdy ich ofiary pozbywają się wcześniejszej
złej karmy, czynimy ze współczucia to, co tylko możliwe dla obu stron.
C Najskuteczniejszym sposobem pracy z przeszkadzającymi uczuciami pozostaje jednak wolność wyboru własnego sposobu postrzegania
zjawisk: żadne uwarunkowane doświadczenie nie powinno móc sprawić, że zapomnimy o ostatecznej prawdzie. Dążąc do tej świadomości,
ponadczasowej jak zwierciadło pod odbiciami, umysł który wszystko tworzy i wszystkiego doświadcza rozumie, że każdy posiada
naturę buddy, a wszystko co się wydarza jest bogactwem umysłu. Od chwili uzyskania tego wglądu możemy zachowywać się tylko
tak, jak budda pomiędzy przyszłymi buddami - świat nie przestaje wówczas być Czystą Krainą. Ponieważ na tym poziomie rozpoznajemy
wszelkie myśli, jakie by one nie były, jako wyraz psychologicznego nadmiaru umysłu i jego mądrości oraz słyszymy wszelkie
dźwięki jako pełne znaczenia i jako mantry, złodziej wchodzi do całkowicie pustego domu. W takiej sytuacji przeszkadzające
uczucia nie mogą liczyć na jakiekolwiek uznanie, ani wsparcie. Jeżeli w chwili w której się rozpuszczają, odczuwamy jedynie
samoistne wyzwalanie się umysłu i jesteśmy w stanie obserwować ich przebieg z bezpiecznego dystansu, jako jego swobodną grę,
rozpościera się przed nami prawdziwe morze spełnienia. Wewnętrzne stany, które tak długo zdawały się być naszymi niebezpiecznymi
wrogami, teraz są jedynie źródłami mocy. Obróbka sadzy doprowadziła do powstania najpiękniejszych diamentów, a z kokonów przeszkadzających
uczuć uwolniło się pięć mądrości buddy. Dokonamy tego!