Karmapa w Danii
Autor: Maria Przyjemska
Kiedy po wielu godzinach jazdy i bezsennej nocy dotarliśmy wreszcie z Kuchar do ośrodka w Kopenhadze, naszym oczom ukazała się wspaniała tęcza, rozpościerająca się nad ... gigantyczną butelką reklamującą piwo Tuborg - dokładnie w tym samym czasie Karmapa wylądował w stolicy Danii.
Przed ośrodkiem zgromadziło się wielu ludzi, w tym niezwykle malownicza reprezentacja tutejszych uchodźców tybetańskich w narodowych strojach, z katakami i kadzidłami. Wreszcie podjechała kolumna samochodów, z których wysiedli wyczekiwani goście - Karmapa, Tseczu Rinpocze, Lama Ole, Hannah, Caty, Tomek, kilku przyjaciół podróżujących w mandali Karmapy i grupka europejskich mnichów.
W lakangu duńscy praktykujący podarowali Karmapie symbole ciała, mowy i umysłu, a Lama Ole opowiedział mu o wizycie jego poprzednika w ośrodku, przepięknych malowidłach pokrywających ściany i pełnych mocy przedmiotach zgromadzonych na ołtarzu. Chociaż wkrótce potem oficjalna część spotkania się zakończyła, nikt nie ruszył się z miejsca. W niewielkim pomieszczeniu dla Strażników Karmapa i Lama Ole odśpiewali jeszcze długie przywołanie Czarnego Płaszcza - ich głosom towarzyszyła tradycyjna rytualna muzyka, grana przez tybetańskich mnichów. Był to naprawdę szczególny moment.
Rano następnego dnia w ogrodzie odbyła się sesja fotograficzna. Pozowali: Karmapa, Lama Ole i Hannah, która sama nieraz również stawała wśród fotografów - zawzięcie pstrykała także Caty. Przy takiej ilości błogosławieństw, nie mogło również zabraknąć oczyszczenia. Dla wielu z nas stał się nim pobyt w noclegowni, przypominającej pod wieloma względami więzienie, z tą różnicą, że za kratkami z pewnością przewiduje się więcej niż dwie toalety na trzysta osób. Ogromna, pozbawiona okien, za to oświetlona w dzień i w nocy jarzeniówkami hala, ozdobiona niezliczonymi zakazami, nakazami i ostrzeżeniami, pozwoliła nam z pewnością pozbyć się przynajmniej kilku eonów negatywnej karmy.
Wkrótce mieliśmy jednak dla równowagi znowu zaznać błogosławieństwa. W dość kameralnym, (w porównaniu z innymi wystąpieniami Karmapy w Europie) kilkusetosobowym gronie, Karmapa udzielił inicjacji Karma Pakszi, wieczorem natomiast odbył się wykład Lamy Ole - jak zwykle pełen inspiracji i siły osobistego doświadczenia.
Następnego dnia Karmapa udzielił przekazu mocy Kochających Oczu - na pożegnanie dodał, iż ma nadzieję, że w przyszłości będzie w stanie udzielić w Europie większej ilości nauk i inicjacji.
Wieczorem, po tym jak Ole odjechał już do Niemiec swoim BMW, podczas wieczornego spaceru spotkaliśmy ... Karmapę. Miał spędzić jeszcze tę noc w Kopenhadze i dopiero rano wyruszyć do R?dby - ośrodka odosobnień, oddalonego od stolicy Danii o około dwie godziny jazdy samochodem.
Jeszcze w latach siedemdziesiątych miejsce to odwiedził XVI Karmapa Rangdziung Rigpe Dordże i uznał je za szczególne. Przyśniło mu się, że po tamtejszym ogrodzie spaceruje Milarepa. Rano następnego dnia Karmapa stwierdził, że R?dby jest miejscem pobłogosławionym przez 1000 buddów i że w przyszłości 1000 joginów osiągnie tam wyzwolenie. Ta informacja wyjaśniła się zresztą ostatecznie dopiero na początku tego roku, w położonym na południu Niemiec Schwarzenbergu. Taje Dordże spotkał się tam z przedstawicielami zachodnioeuropejskich ośrodków i podczas prezentacji centrum w R?dby, Lama Ole poprosił go nagle o wyjaśnienie wątpliwości na temat wypowiedzi XVI Karmapy odnośnie tego miejsca. Poprzednio nikt nie był pewien, czy miał on na myśli obecność 1000 buddów, czy też wyzwolenie 1000 joginów. Wszyscy na chwilę wstrzymali oddech, nieczęsto bowiem można usłyszeć spontaniczne wyjaśnienia Karmapy, na temat nauk jego poprzednika. Taje Dordże odpowiedział bez zastanowienia - chodziło o obie rzeczy.
W Rodby XVII Karmapa obszedł dookoła wzniesioną na dziedzińcu stupę i cały teren należący do ośrodka; wchodził do każdego niemal pomieszczenia i wszędzie rozrzucał pobłogosławiony ryż. Potem wszyscy zgromadziliśmy się w przepięknym lakangu i po tradycyjnych życzeniach i ofiarowaniach, Karmapa udzielił nam przekazu na modlitwę Mahamudry. Przed wyjazdem zdążył jeszcze udzielić specjalnego błogosławieństwa pewnej duńskiej parze, po którym panna młoda wręcz słaniała się na nogach z przejęcia. Oczywiście nie mogło się również obyć bez śmiesznych wydarzeń - po długim i pełnym wzruszeń pożegnaniu, kolumna samochodów odjechała zapomniawszy o Hannah. Po chwili wszystkie auta wróciły po nią na wstecznym biegu. Jak na mistrza "tu i teraz" przystało, Karmapa okazał poczucie humoru i mrugając do kamery (niemiecka ekipa filmowa nigdy się nie poddaje!) pokazał dwa palce ułożone w znak zwycięstwa.
Wieczorem, po odjeździe gości, w ośrodku została jeszcze spora grupka ludzi. Obejrzeliśmy wspólnie świeżo nakręcony materiał z wizyty - zobaczyliśmy, jak gospodarze stremowani byli przebiegiem spotkań, a przyjezdni oszołomieni obecnością Karmapy. Na filmie było też wyraźnie widać, jak pewne - dla nas pełne napięcia - momenty, bawiły Taje Dordże i Hannah, która kilka razy musiała odczekać dłuższą chwilę, zanim mogła znowu tłumaczyć.