Lama Ole w Paryżu Północy
Autor: Bartek Kozłowski
Przed wojna w naszym mieście rządzili Niemcy - działało w nim około 30 domów schadzek, tyleż samo kawiarenek, wszędzie pełno było zieleni, cichych zaułków, uliczek, mostków i fontann. Potem przyszła wojna, a z nią Armia Czerwona, po niej, dzięki akcji "Wisła", z dalekich kresów przywędrowaliśmy tu my, a 26 lipca 2000 roku przybył do nas Lama Ole.
Czy domyślacie się już o jaką krainę chodzi?
Obiad ucieka ze stołu
Zaplanowaliśmy, że poczęstujemy Lamę tradycyjną potrawą regionu słupskiego. Pół godziny przed obiadem nasz zwiad pojawił się w lokalu i z goryczą stwierdził, że miejsce jest, mówiąc delikatnie, przygotowane niezgodnie z naszymi oczekiwaniami. Zaczęliśmy negocjować, niestety karczmarz, tłusty jegomość o małych, wieprzowych oczkach, okazał się niezdolny do rozmów - jego nalana... twarz pobladła z irytacji i na pół godziny przed przybyciem Lamy nie mieliśmy nagle ani lokalu ani obiadu. Buddyjski zwiad naprędce zmienił się w sztab kryzysowy. Po 15 minutach znaleźliśmy nową restaurację. Jej przyjemny nastrój przywodził na myśl czasy przedwojenne, kiedy Słupsk był jeszcze niemieckim Stolpch - nawet ceny okazały się przystępne, a potrawy smaczne. Po obiedzie Ole wraz z przyjaciółmi z Gdańska, Warszawy, Opola, Hamburga i Tarnowskich Gór pojechał na wykład.
Buddyzm w synagodze
Spotkanie odbyło się w dawnej Synagodze, w której obecnie działa awangardowy teatr. Miejsce to znane jest słupskiej młodzieży, która - przyciągnięta dobrą sławą Teatru Rondo i zainspirowana bojowa sylwetką Lamy Ole na plakatach - przybyła rzeczywiście licznie. Ole był bardzo zadowolony, że po tym, jak blisko 60 osób przyjęło Schronienie, na medytacji nadal było obecnych wiele z nich, a kilka nowych, ciekawych twarzy pojawiło się również następnego dnia na śniadaniu w ośrodku.
"Wypasiony" wieczór
Po wykładzie pojechaliśmy z Lamą do willi za miastem, która miała stać się tej nocy Kwaterą Główną - przygotowane dla niego poddasze bardzo mu się spodobało. Wspaniałe Damy ze słupskiej sangi przygotowały poczęstunek, przy którym tradycyjnie do 3.00 w nocy popijaliśmy czerwone winko... Ole był w doskonałym nastroju - opowiadał wiele o zaawansowanych planach otworzenia w okolicy Kassel w Środkowych Niemczech Ogólnoeuropejskiego Ośrodka Kagyu, który rozlokowany byłby na 40 hektarowym terenie, w chwili zakupu dysponowałby od razu bazą ok. 100 gotowych miejsc noclegowych, bardzo dużym pomieszczeniem na salę do medytacji i wieloma wolnostojącymi budynkami, w których mogłoby rozlokować się hospicjum buddyjskie, tworzone obecnie z inicjatywy Lamy Ole przez niemiecką sangę. Rano, czekając aż Lama zejdzie na śniadanie, piliśmy kawę i kątem oka oglądaliśmy w TV polskie kino moralnego niepokoju. O dziwo, przekaz ów, zamiast pobudzić nas do głębszej etycznej refleksji, wywołał jedynie salwy okrutnego buddyjskiego śmiechu - w pewnej chwili nasz cyniczny chichot wyrwał ze snu jednego z joginów z Gdańska, który był właśnie słabszego zdrowia. Kiedy otworzył oczy, z jego ust popłynęło dobitne: "Ależ to był wypasiony wieczór...".
Sanga zaprasza
Po zajęciu Słupska czerwonoarmiści dokonali ważnego odkrycia egzystencjalnego - doświadczalnie udowodnili, że: "Magazyn spirytusu odmienia szarość codzienności." W efekcie połowa ówczesnego Stolpch poszła z dymem: domy schadzek, kawiarenki, ciche zaułki, mostki i fontanny... Miano "Paryża Północy" jest więc uzasadnione tylko w połowie. Braki te rekompensuje radość słupskiej sangi. Na medytacjach pojawia się od 15 do 25 przyjaciół. Nasza społeczność przeżywa lub przeżywała standardowe rozterki grup buddyjskich: "Jak zachować równowagę pomiędzy medytacjami a imprezami? Czy sex w lakangu jest grzechem, czy też właściwym, twórczym działaniem? Co zrobić z tymi, którzy nie płacą składek i dlaczego tylko 4 osoby płacą? Czy TCHO to Czwórca Święta, czy też przyjaciele, dzielący się z nami swoim doświadczeniem?" Po wizycie Lamy Ole proporcje pomiędzy młodością, a dojrzałością oraz męskością a żeńskością w naszym centrum wyrównały się - powstała grupa przyjaciół, którzy świetnie się z sobą czują. Mamy dużo miejsca (ośrodek to 70 m2, podzielonych na kilka pomieszczeń), na najbliższą nadmorską plażę jedzie się 15 minut...
Nasz adres i telefon znajdziecie na ostatnich stronach tego numeru DD. Zapraszamy!