Tłumy ludzi pełnych zaufania ...
Autor: Rafał Olech
Pamiętam uczucie jakie towarzyszyło mi, gdy czytałem fragmenty o XVI Karmapie, w "Mojej drodze do Lamów" Lamy Ole: "Ole to ma szczęście, mógł być przy takim mistrzu!!!". I oto okazało się, że Lama Ole był w stanie, nie tylko dać nam przekaz Karmapy, ale również doprowadzić do tego, że mogliśmy się z nim spotkać. A wszystko to działo się oczywiście w nieco szalonym stylu Kagyu...

Oficjalnie zaprosiliśmy Karmapę do Polski już w Dusseldorfie. O tym, że wizyta dojdzie jednak do skutku, dowiedzieliśmy się na miesiąc przed jej rozpoczęciem. Dwie inicjacje w Kucharach! Wielka radość! Od razu pojawiło się też pytanie, jak możemy podzielić się obecnością Karmapy z całą Polską, nie tylko z buddystami. Informacja w mediach o inicjacjach nie wchodziła w grę - przekazy mocy przeznaczone są raczej dla praktykujących, z wielu względów zależało nam jednak na tym, żeby z tego historycznego wydarzenia mogło skorzystać jak najwięcej osób. Wtedy ktoś wpadł na pomysł, żeby Karmapa wygłosił w Warszawie wykład publiczny. Rozdzwoniły się telefony do TCHO i z powrotem. Po kilku dniach negocjacji i niepewności przyszła dobra wiadomość - mamy wykład w Warszawie!
Wyzwanie było konkretne. O ile Misiek i team Kuchar są niekwestionowanymi specjalistami w organizowaniu wielkich kursów i przygotowania "na wszelki wypadek" zaczęły się tam już w marcu, o tyle sanga warszawska miała przygotować tak dużą imprezę po raz pierwszy. Na szczęście udało się zewrzeć szeregi i organizacją wielu rzeczy zajęli się buddyści z całej Polski. Ale po kolei.
Nadszedł czas dotarcia do mediów w reprezentatywny, rzetelny i przekonujący sposób.
Sztab najtęższych głów zajął się przygotowaniem pakietu informacji dla prasy - powstała efektowna, kolorowa broszura, zawierająca wszystkie podstawowe informacje, przedstawiające buddyzm jako pełną zdrowego rozsądku propozycję rozwoju dla inteligentnych i normalnych ludzi. Trafiła ona do wszystkich większych gazet, radiostacji, programów telewizyjnych.
Za nią podążyła witryna internetowa: www.buddyzm.pl w nowej szacie graficznej z dopracowanym tekstem, która doskonale prezentuje Związek Buddyjski Karma Kagyu. (Nota bene czasopismo internetowe "WWW" opublikowało naszą stronę na CD-romie, dołączonym do wrześniowej edycji, wśród ich zdaniem najciekawszych stron).
Oczywiście nie zapomnieliśmy o tradycyjnej formie przekazywania informacji: plakatach. Nakład 3000 sztuk trafił na słupy ogłoszeniowe, mury i płoty w całej Polsce.
Nowością były stojące tablice informacyjne, które wszyscy mieli okazję obejrzeć w Warszawie i Kucharach. Teraz będą one towarzyszyć wszystkim wykładom Lamy Ole i większym imprezom organizowanym przez nasz Związek.
Równocześnie trwały poszukiwania dostatecznie dużej i reprezentacyjnej sali w Warszawie. Założyliśmy obecność 3000 osób, bo wiadomo już było, że Karmapa nie pojedzie do Rosji. Szybko okazało się, że jedynie Sala Kongresowa w Pałacu Kultury i Nauki spełnia nasze wymagania. Zaczęły się negocjacje cenowe, druk biletów, zapraszanie gości...
Planowana liczba osób wymagała doskonałego przygotowania - trzeba było zadbać nie tylko o ochronę dla Karmapy, ale także o transport, informację oraz przepływ osób na sali w Warszawie i w namiocie w Kucharach. W oparciu o doświadczenia zebrane w miejscach, które Karmapa odwiedził wcześniej, został opracowany szczegółowy plan działania ekipy porządkowej - krótkim czasie doskonale zgrany zespół był gotowy do zapanowania nad każdą sytuacją w Sali Kongresowej i w czasie kursu w Kucharach. Udało nam się uniknąć zarówno zbytniego rozpasania, jak też za dużej sztywności - ludziom w czerwonych koszulkach z napisem "Karmapa service" nieprzerwanie towarzyszyły skuteczność i elegancja.
Tymczasem w Kucharach tempo prac budowlano-wykończeniowych nabrało prawdziwego rozmachu. Pokój Karmapy, pokój Lamy Ole, pokoje gościnne, łazienki, jadalnia - właściwie całe piętro w dworku, osiągnęło standard, jak się wyraziła Caty: "Całkowicie europejski". Podziwiając piękne kafle na schodach i w przedsionku, klomb z kwiatami rosnącymi w kształcie skrzyżowanego dordże, zadbany park, domek Tseczu Rinpocze z altaną i domki odosobnieniowe, naprawdę poczuliśmy, że oto Kuchary stają się perłą architektoniczną na mapie zachodniego buddyzmu. Najlepszym potwierdzeniem tego jest fakt, że lama Ole zostawił na stałe w swoim pokoju część rzeczy osobistych... Jednocześnie na wynajętym za parkiem polu, pojawił się imponujących rozmiarów, czteromasztowy namiot cyrkowy, w którym miały się odbyć inicjacje i wykłady - tym razem pomieścił on jeszcze wszystkich zainteresowanych, ale kto wie, kiedy trzeba będzie pomyśleć o nowych rozwiązaniach.
Dzień przyjazdu dostojnych gości zbliżał się coraz większymi krokami. W Warszawie trwał remont ośrodka na Zielonej, gdzie miał nocować Karmapa i jego otoczenie. Zespół pięknych i uzdolnionych kulinarnie dakiń wymyślał potrawy, mające pozostawić niezapomniane wrażenia na podniebieniach dostojnych gości. Bilety na wykład można było zamawiać na wiele dni przed wykładem przez internet i telefon, lista zaproszonych VIP-ów zbliżała się do setki, a flagi z napisem "Karmapa Czienno" czekały gotowe do zawieszenia przed wejściem do Sali Kongresowej.
Nagle, w przeddzień wykładu zadzwonił Tomek z pytaniem, czy nie można by go odwołać, bo Karmapa źle się czuje po niedawno przebytej operacji wyrostka robaczkowego. Wiadomość zmroziła nam krew w żyłach. I znowu rozdzwoniły się telefony do TCHO i z powrotem. W końcu zapadła decyzja - przez pół godziny mówił będzie Karmapa, potem zaś wykład poprowadzi dalej Lama Ole. Odetchnęliśmy z ulgą...
Wreszcie nastąpił wielki dzień. Na lotnisku przed wyjściem czekały lśniące samochody najlepszych marek i, nie dający nam podejść do drzwi, funkcjonariusze brygady antyterrorys-tycznej, wliczonej, jak się okazało, w usługę wynajęcia sali przylotów dla Bardzo Ważnych Osób. Odświętnie ubrani reprezentanci Zarządu Związku, zniknęli za lustrzanymi drzwiami. I oto są: XVII Karmapa Taje Dordże i trzech towarzyszących mu mnichów, Lobpyn Tseczu Rinpocze i Lama Kalzang, Lama Ole i Hannah, Caty i Tomek - tylu znamienitych gości naraz nasz kraj jeszcze nie widział. W ruch poszły kataki i kwiaty - po krótkim wywiadzie udzielonym przez Karmapę telewizji Polsat, kawalkada aut ruszyła do ośrodka na Zieloną.
Tu odbył się uroczysty obiad przeplatany wesołymi rozmowami. Lama Ole opowiedział Taje Dordże o sytuacji Dharmy w Polsce - na stole obok potraw pojawiły się książki, ulotki i Diamentowa Droga.
Po krótkim odpoczynku ruszyliśmy do wypełnionej po brzegi Sali Kongresowej. Wprowadzeni z honorami goście zajęli swoje miejsca na scenie, a nas Lama Ole poprosił, żebyśmy dla równowagi usiedli naprzeciwko mnichów i podkreślili w ten sposób jogiczny i nowoczesny charakter sangi.
Karmapa powitał wszystkich i wygłosił krótkie przemówienie. Podkreślił kilka razy znaczenie regularnej praktyki w życiu codziennym. Na końcu udzielił ślubowania bodhisattwy. Nawet nie zauważyliśmy, jak z obiecanych trzydziestu minut zrobiła się godzina, jednak chociaż Dostojny Gość uśmiechał się wychodząc z sali, jedną ręką trzymał się za brzuch, który najwyraźniej dał o sobie znać.
Kiedy wyjeżdżaliśmy spod Pałacu Kultury, przed naszym samochodem przebiegł czarny kot. Trzej mnisi i Karmapa jęknęli. Okazało się, że nawet w Tybecie, czarny kot przynosi nieszczęście Wymieniliśmy uwagi na temat przesądów i zrobiło się wesoło. Bardzo spodobały się naszym gościom flagi z mantrą - na Karmapie szczególne wrażenie zrobiła sama Sala Kongresowa. Stwierdził, że była najładniejsza ze wszystkich, w których miał okazję nauczać w czasie swej podróży po Europie.
Wielkim prezentem była dla mnie możliwość opowiedzenia Karmapie w drodze do ośrodka o Warszawie. Już na Zielonej Taje Dordże obejrzał dokładnie pokój, w którym medytujemy, a przed snem oddał się grze na komputerze. Gdy po wykładzie przybyli pozostali goście, na piętrze Karmapy panowała już cisza.
Następnego dnia, zaraz po śniadaniu, pojechaliśmy do nowego warszawskiego ośrodka przy ulicy Ożarowskiej. Lama Ole z wyraźnym zadowoleniem wprowadził gościa na plac budowy. Miejsce, imponujące od zewnątrz bryłą przypominającą kształtem stupę, od wewnątrz zaś otwartą przestrzenią pozostałą po usunięciu komina, zrobiło na wszystkich wielkie wrażenie. Zainteresowanie Taje Dordże wzbudziła też wystawa zdjęć, dokumentująca przebieg prac - po jej obejrzeniu Karmapa długo błogosławił tymczasową salę do medytacji. Na zakończenie udzielił wywiadu dla Radiostacji i I Programu Polskiego Radia - najwyraźniej kampania informacyjna przyniosła rezultaty.
Następnie kawalkada aut ruszyła do Kuchar i... zaraz za pierwszym zakrętem natrafiła na koparkę blokującą ulicę. Wszyscy kierowcy zgodnie i bez wahania wjechali na chodnik i jak burza pomknęli nim dalej. Wyraźne zdziwienie Karmapy rozwiał ze śmiechem Lama Ole: "Przepisy ustanawiają ludzie i dlatego ludzie mogą je łamać".
Wczesnym popołudniem, falujący tłum entuzjastycznie powitał głównego nauczyciela Karma Kagyu przed skąpanym w słońcu dworkiem. I znowu na pierwszym planie pojawiły się kataki, kwiaty i wybuchły owacje. Wieczorem Lama Ole wygłosił wprowadzający wykład - świąteczny nastrój udzielił się wszystkim.
Następne dwa dni poświęcone były inicjacjom Diamentu w Ręce i Buddy Mądrości na Lwie. Na zewnętrznym poziomie były to intrygujące rytuały, na wewnętrznym pojawiła się głęboka refleksja, a na tajemnym pełna mocy mandala.
Niekończące się błogosławieństwa, których Karmapa udzielił kolejno każdemu uczestnikowi inicjacji, pozwoliły nam odczuć, że nasz młody gość rzeczywiście reprezentuje ponadosobisty, pełen znaczenia przekaz, daleko wykraczający poza jakiekolwiek koncepcje.
Między sesjami, ekipa dokumentalistów kręciła film - przy okazji Karmapa udzielił filmowcom długiego wywiadu. Podkreślił znaczenie pracy Lamy Ole w Polsce i na Zachodzie, powiedział też, że bardzo się cieszy, iż Dharma trafia w Europie do coraz większej ilości osób. Po pytaniu, czy nie brakuje mu zabaw jakie mają jego rówieśnicy, głównym tematem rozmowy stał się internet i komputery. Okazało się, że w prywatnym rankingu Taje Dordże najwyższe notowania wśród gier komputerowych ma "Unreal". Na sugestię, że tak pełne przemocy gry mogą być szkodliwe, Karmapa z pewnym zdumieniem przypomniał, że wirtualna rzeczywistość jest całkowicie nierealna i nie można przecież traktować jej poważnie! Przyjemnie było obserwować, jak z pewnością, zdrowym rozsądkiem, a nawet pewnym rozbawieniem, odpowiada na często podchwytliwe pytania.
Również Lama Ole udzielił ekipie wywiadu, nakreślając panoramę naszych czasów i wyjaśniając rolę, jaka ma w nich do odegrania buddyzm. Przedstawił to w tak fascynujący sposób, że filmowcy - szczególnie zaś dźwiękowiec - musieli co chwila uciszać towarzystwo przysłuchujące się nagraniu.
W tym samym czasie Tseczu Rinpocze został oblężony w swoim domku przez armię niestrudzonych "łowców blesingów" przez jego ręce przeszły ponownie głowy przynajmniej połowy ludzi zgromadzonych na kursie.
W dworku serwowano doskonałe posiłki. W niezwykły sposób była w stanie najeść się nimi wciąż zmieniająca się i rosnąca liczba osób - na szczęście nie składały się tylko z chleba i ryb. Szczególnie malowniczy był obiad, na który zaproszono miejscowych Strażników - przybył burmistrz, dyrektor szkoły i komendant policji w galowym mundurze. (Proboszcz niestety wyjechał akurat na urlop). Rozmowy, choć na początku dosyć oficjalne, szybko nabrały luźniejszego charakteru. Dowiodły, że mimo pewnej odmienności światopoglądowej, zajmujemy jednak poczesne miejsce w regionalnym krajobrazie tej pięknej części Mazowsza - tak ważny w buddyzmie zdrowy rozsądek okazał się być skuteczną płaszczyzną porozumienia ponad podziałami kulturowymi i religijnymi. Było to bardzo przyjemne spotkanie.
Kurs zakończył wykład Lamy Ole. Wiele pytań dotyczyło stylu i aktywności XVII Karmapy. Pełen radości i mocy XVI Karmapa przepowiedział, że jego następna inkarnacja będzie przede wszystkim bardzo łagodna, ponieważ świat w naszych czasach będzie jeszcze bardziej pomieszany.
Wiele osób pytało o mnisie ślubowania Taje Dordże. Ku rozpaczy wszystkich dam Lama Ole powiedział, że chociaż Karmapa nie był zachwycony, że tak wcześnie musiał je przyjąć, nie zanosi się na to, by miał je szybko oddać.
Pożegnania przebiegły w równie podniosłym nastrój, co powitania. Wszyscy czuli, że wydarzyło się coś bardzo istotnego. Polska stała się dla Karmapy konkretnym miejscem na mapie świata, miejscem gdzie zawsze oczekują go tłumy ludzi pełnych zaufania i otwartości.

Trudno podsumować znaczenie tej wizyty. Z jednej strony było to wydarzenie historyczne, z drugiej wielkie przeżycie duchowe. Mieliśmy okazję skonfrontować nasze wyobrażenia z rzeczywistością, spotkać Mistrza, który będzie nam towarzyszyć i przewodzić na drodze do oświecenia. Mogliśmy zobaczyć też, że Karmapa jest jeszcze bardzo młody i nie rozwinął w pełni swoich mocy. Nie otrzymał również na razie wszystkich nauk, w tym "Wielkiej Pieczęci". A mimo to wyraźnie odczuliśmy siłę jego błogosławieństwa, współczucie i głęboki wewnętrzny spokój. Nikt nie ma wątpliwości, że Taje Dordże zrobi wszystko co potrzebne, by ponownie osiągnąć poziom, z którego będzie w stanie poprowadzić nas do ostatecznego celu.