Śpioch MilarepaTłumaczenie: Wojtek Tracewski
Od czasu do czasu, Milarepa, oświecony poeta i pieśniarz, opuszczał swe górskie samotnie. Pewnego dnia poprosił o nocleg w
jednym z klasztorów. Ponieważ jednak wyglądał jak dziki asceta i najwyraźniej nie należał do żadnej uznanej tradycji, lamowie
wskazali mu wystawiony na wiatr kąt, przed drzwiami jednej z mnisich cel i nie troszczyli się więcej o nic nie znaczącego
gościa.
Wieczorem, mnich mieszkający w celi położył się spać, a Milarepa przykucnął na zewnątrz pod drzwiami i również zamknął oczy.
Mnich jednak nie mógł tej nocy zasnąć ponieważ był skarbnikiem klasztoru. Całą noc myślał o tym, ile mógłby zarobić na krowie,
która miała zostać zarżnięta nadchodzącego ranka. W umyśle przeprowadzał inwentaryzację, wyobrażał sobie każdą nadającą się
do użytku część zwierzęcia i kalkulował ewentualne zyski, od których należało następnie odjąć koszty własne. Do świtu mnich
przemyślał już wszystkie ewentualności, nie wiedział jednak dokładnie, ile może zażądać za krowi ogon. Zmęczony i rozdrażniony
zerwał się z pryczy, wymamrotał obowiązkowe modlitwy, zapalił lampki maślane i kadzidło na domowym ołtarzu, i wyszedł na zewnątrz,
nadeptując przez nieuwagę na Milarepę.
Potrząsając głową mnich spojrzał na obdartą postać jogina leżącego na progu i drzemiącego w najlepsze. "Słońce podnosi się
coraz wyżej a ty śpiochu leżysz tu ciągle jeszcze bezczynnie, nie medytując ani nie modląc się o powodzenie ludzi, którzy
cię z takim poświęceniem karmią i troszczą się o twoje przetrwanie", burczał niezadowolony. "I coś takiego nazywa się joginem...
duchowym nauczycielem?! Nie rozumiesz zupełnie, na czym polega dawanie i branie?" "Zwykle nie śpię w ten sposób", odparł Milarepa.
"Jednak ostatniej nocy nie mogłem się ani uspokoić, ani odpocząć, bo przez cały czas myślałem o obliczaniu zysków z krowy
mającej dzisiaj dla mnie umrzeć."
Mnich zamilkł głęboko poruszony. Jego twarz oblał rumieniec wstydu, pokłonił się jednak przed Milarepą i podziękował mu, gdyż
rozpoznał w nim posłańca buddy, który przybył, by udzielić mu ważnej lekcji.