Drukpa Kunlej błogosławi obrazTłumaczenie: Wojtek Tracewski
W Tybecie istnieje zwyczaj, iż świeżo wykonane dzieła sztuki zanosi się do lamy, który błogosławi je posypując ryżem. Któregoś
dnia pewna stara Tybetanka wyruszyła z dopiero co namalowaną tanką do najbliższego klasztoru, by poprosić opata o pobłogosławienie
jej zgodnie z tradycją: obraz przedstawiał Demczoga i można go było zwinąć. Klasztor był położony na wzgórzu, kobieta zaczęła
się więc na nie wspinać myśląc jednocześnie o tym, że opat jest człowiekiem godnym największego zaufania, czego jednak niestety
nie można było powiedzieć o jego bracie, nieobliczalnym Drukpa Kunleju, który właśnie ostatnio pojawił się w okolicy. Ledwie
zdążyła o tym pomyśleć, kiedy zza jednej ze skał wyłonił się jak duch sam legendarny dziki mistrz i zagrodził jej drogę.
Nieoczekiwanie grzecznym tonem zapytał, dlaczego pragnie odwiedzić klasztor.
"Tam na górze panoszy się jak książę mój brat wraz ze swymi kamerdynerami", powiedział - "poza tym jednak nic godnego uwagi
się tam nie dzieje".
Tak jak każdy człowiek w Tybecie, stara kobieta wiedziała bardzo dobrze, co Drukpa Kunlej sądził o religijnych organizacjach.
Zawahała się więc, lecz płynąca od niego siła zmusiła ją do wyjawienia celu wizyty. Rozwinęła więc tankę i pokazała mu obraz
przedstawiający Demczoga.
"I to wyobrażenie chcesz pobłogosławić? ", wykrzyknął Drukpa Kunlej, jakby nie był w stanie tego pojąć.
"Oczywiście", odparła kobieta. Powiedziałaby jeszcze niejedno, gdyby nie to, iż Drukpa Kunlej nagle uniósł szatę by spryskać
obraz strumieniem swego moczu.
"Oto ktoś taki jak ja błogosławi wszystkie wyobrażenia jakichś tam rzeczy", oznajmił i poszedł sobie.
Przerażona kobieta ze wstrętem zrolowała z powrotem swą drogocenną tankę i znowu zaczęła wspinać się pod górę. Kiedy dotarła
już do klasztoru, bez tchu podeszła do opata i opowiedziała mu o strasznym czynie jogina.
Lama jednak tylko głośno się roześmiał. Nie mógł się powstrzymać, gdyż wystarczająco dobrze znał swego niekonwencjonalnego
brata, by wiedzieć co skłoniło go do dokładnie takiego a nie innego działania.
"Rozwiń swoją tankę", powiedział czcigodny opat łagodnym głosem i kobieta zrobiła to z ciężkim westchnieniem. Gdy obraz był
już rozwinięty zobaczyła, że wewnętrzna strona zwoju jedwabiu pokryta była lśniącym złotym pyłem.
"Sam Demczog pobłogosławił twoją tankę", powiedział brat Drukpy Kunleja, "mnie już do tego nie potrzebujesz".
Zamyślona kobieta zeszła z powrotem do doliny i swoją spryskaną złotem tankę powiesiła nad domowym ołtarzem, gdzie cała wieś
mogła czcić ją jako relikwię.