TASZI OZERTłumaczenie: Mira Boboli
Oby niedościgniony doskonały przewodnik,
którego łaskawa natura jest uosobieniem Trzech Schronień
nieodłączny ode mnie, Rdzenny Lama,
zawsze spoczywał pośrodku ośmiopłatkowego lotosu mojego serca,
na dysku słońca i księżyca
współczucia i mądrości, które są pięcioma esencjami.
Jedyny Ojcze, niepojęte współczucie Twojego doskonałego umysłu
jest uosobieniem wszystkich Buddów,
a tajemna amrita głębi Twojej mowy świętą Dharmą dwóch prawd.
Odziane w mnisią szatę Twoje łagodne ciało
jest ucieleśnieniem sangi, jej mądrości i wyzwolenia.
Który dajesz mi wszystko, Rdzenny Lamo, myśl o mnie.
Wielu Buddów, którzy posiedli właściwości dziesięciu mocy
przebywa w absolutnie czystych wszechświatach
bogatych w zasoby nagromadzonych cnót.
W licznych cudach wskazują nieograniczoną wielość wrót do Dharmy,
ale przez niezrozumienie mej nieczystej karmy
nie mogę ich dosięgnąć ani nawet zobaczyć.
W tym świecie zapomnianym przez niezliczonych Zwycięskich,
w czasie najbardziej ponurej z pięciu mrocznych epok
powstałej z setek nieprawości,
ja, niegodziwy, wspominam zdumiewającego wojownika
o dzielnym współczującym sercu,
najwyższego przewodnika, Lamę, większego od tysiąca Buddów.
Kiedy myślę zaledwie o zwyczajnym przykładzie
jego ciała, mowy i umysłu
i badam niewłaściwe myśli i postępki
mojego ciała, mowy i umysłu
potęga mego oddania i smutek doprowadza mnie do płaczu.
Czasami myślę: "Rozpuszczam się w moim Lamie
w nierozłączną jedność",
ale wszechogarniające emocje łapią mnie w swe sidła
i jestem jak zwój, który sam na powrót się zwija.
Oddzielony od mojego Lamy trzema truciznami pozostaję
na swym poprzednim poziomie.
Mam wiele myśli nie do myślenia, robię wiele rzeczy nie do robienia.
Myśl o mnie, łaskawy Lamo.
Podstawą dla wszelkich zasług jest ziemia,
która wspomaga co żywe i nieożywione.
Polegam jedynie na dyscyplinie zachowania według praw winaja.
Trzymam żebraczą miseczkę i noszę szaty,
a nie dotrzymuję nawet pojedynczego wskazania.
Udaję, że jestem mnichem. Lamo, dlaczego mnie nie karcisz?
Śrawakowie i pratjekabuddowie wzrastają z Pana Mędrców,
a najdoskonalsi mędrcy rodzą się z rozległych
i znamienitych czynów bodhisattwów.
Pielęgnując samolubstwo w moim sercu gadam jedynie o pożytku innych.
Dlaczego mnie nie bijesz za pożądanie niezasłużonego owocu?
Dla ludzi postrzegających przeznaczona jest sekretna mantrajana,
szczególna Dharma z prostymi metodami.
Gdybym dotrzymując samaja, bez obłudy zagłębił się
w dwóch pełnych znaczenia fazach medytacji,
w tym życiu, w bardo, lub w ciągu nie więcej niż szesnastu żywotów
osiągnąłbym stan Wadżradhary.
Ale moja praktyka nie jest przejrzysta.
Zwodniczo ukryty za mnisią szatą
miłuję osiem światowych Dharm tak drogo jak życie.
W swym jestestwie pozostałem twardy,
ale ogarnia mnie pycha, kiedy nazywają mnie lamą.
Jak osioł pokryty skórą pantery,
którego na końcu nie spotyka nic poza samozniszczeniem*.
Lamo, dlaczego mnie natychmiast nie wypędzisz?
Chociaż wiem, że trudno jest uzyskać ludzkie odrodzenie
wolne i urodziwe, nie korzystam jednak z tej okazji.
Wiem o przemijaniu i śmierci,
ale nie pamiętam, że przychodzi bez ostrzeżenia.
Wiem co ból i cierpienie, i że powstają z poprzedniej karmy,
ale nie chwytam cnót i nie porzucam negatywności.
Wiem to z pewnością, że samsara jest cierpieniem,
ale nie dopuszczam do wyrzeczenia.
Kyi hu! Szarlatani mnie podobni potrafią przedstawić dobre widowisko
i z łatwością zwodzić innych, którym los równie sprzyja,
o czym rozsądni ludzie powinni wiedzieć.
Nie spoglądaj na tych, którzy mówią uczenie i zachowują się miło.
Ta z serca płynąca rada snuje postronnemu wewnętrzną opowieść
odsłaniając co i tak zapewne nie jest prawdziwe.
Kye ma! Mój Jedyny Obrońco, Panie Mądrości, Współczucia i Mocy!
Skoro Twa mądrość jest nieograniczona,
poznaj proszę mój ukryty umysł.
Skoro Twe współczucie jest bezstronne,
nie lekceważ proszę, mnie pełnego błędów.
Skoro Twoja moc jest potęgą,
przełam proszę szybko tę złą istotę.
Jeśli pozwolisz mnie zmarnować, Najwyższy Mahasattwo,
mimo że prowadzisz wszystkie istoty do wyzwolenia
będziesz musiał dla mnie, nieposkromionego, przejść przez wiele udręk,
bo nie będzie łatwe wyciągnięcie mnie z dna najgłębszego z piekieł.
Więc nie dopuść, by Twoje współczucie było małe.
Nie mam poza Tobą innej nadziei,
więc wołam Cię gorliwie pełen tęsknoty.
Jestem bezsilny, moc mojej praktyki nie dojrzała,
a z powodu wpływu mych emocji jestem obarczony działaniem
skierowanym ku obiektom pięciu zmysłów.
Ma siła fizyczna zanika i jestem przez siebie zniewolony.
Pomóż mi proszę, swoją ochroną i dyscypliną przywróć mnie do zdrowia.
Jeśli podasz mi broń wojownika, miecz mądrości,
dam moje słowo, że go użyję. To nie są puste słowa obłudnika.
Przyrzekam teraz sobie działać tylko w ten sposób.