PIEŚNI MILAREPY
Tłumaczenie: Wojtek Tracewski
Milarepa jest chyba najsłynniejszym joginem Tybetu. Już za życia stał się kimś na kształt ludowego bohatera- wędrowni bajarze najdalszych zakątkach Tybetu opowiadali historie o jego niekonwencjonalnym życiu. Niemały wpływ na jego popularność miały zebrane pieśni wadżry, znane również jako "Sto tysięcy pieśni Milarepy".
Pieśni te są spontanicznym wyrazem jego bezpośredniego wglądu w prawdziwą naturę zjawisk, przekazują nauki Milarepy i inspirują praktykujących również dzisiaj, dzięki swemu pięknu i poetyckiej mocy.
Poniższa pieśń pochodzi z rozmowy Milarepy z demonicą Drangsinmo, która zaatakowała go pewnej nocy w jaskini koło Linba. Jogin był pod wrażeniem jej mądrości, ona zaś rozwinęła głębokie zaufanie słuchając jego nauk. Wówczas złożyła ślubowanie, że od tej chwili będzie chroniła medytujących. Następnego dnia wróciła ze swoimi wieloma braćmi i siostrami, by poprosić Milarepę o dalsze nauki. Jogin zaśpiewał jej wówczas pieśń:
Mistrzu, buddo w postaci człowieka,
tłumaczu o imieniu trudnym do wymówienia,
przed Tobą, łaskawy ojcze, skłaniam się !

Nie jestem co prawda wedyjskim pieśniarzem,
lecz ty, demonico, mówisz:
zaśpiewaj pieśń, zaśpiewaj pieśń!
Dlatego śpiewam te wiersze o naturze rzeczy.

Grzmoty, błyskawice i chmury pojawiają się na niebie,
również na niebie się rozpuszczają.

Tęcze, mgły i opary wyłaniają się z przestrzeni
i w niej znikają.

Nektar, ziarna i owoce przychodzą
z ziemi i również do ziemi powracają.

Lasy, kwiaty i liście wyrastają na wzgórzach,
wzgórza też przyjmują je z powrotem.

Prądy, piana i fale pojawiają się w morzu,
w morzu również się rozpuszczają.

Samoprzytomność, samoświetlistość i samowyzwolenie
przychodzą z natury umysłu,
także w niej znikają.

Wszystko jest nienarodzone, wolne od przeszkód i niewyrażalne;
wyłania się z absolutnej natury umysłu
i w jego absolutnej naturze się rozpuszcza.

Postrzeganie demonów, lgnięcie do tego i obawa przed nimi
- to pojawia się w joginie i w nim rozpuszcza się z powrotem.
W ten sposób wszystkie demony są sztuczką umysłu.

Jeśli jogin nie rozpoznaje, iż owe projekcje są puste i otwarte
i uważa demony za rzeczywiste, wówczas pada ofiarą złudzenia.
Jednak korzeń złudzenia tkwi w umyśle.
Jeśli rozpozna się prawdziwą naturę umysłu,
będzie się w stanie dostrzec, iż jest on promiennie przejrzysty,
wolny od przychodzenia i odchodzenia.

Umysł błędnie postrzega zjawiska jako zewnętrzne obiekty.
Jeżeli jednak zbada się ich prawdziwą esencję,
okaże się, iż przejawienia i otwartość są od siebie nieoddzielne.
Medytacja jest koncepcją, jest nią również nie-medytacja,
medytacja i nie-medytacja są od siebie nieoddzielne.

Dualistyczne postrzeganie jest podstawą złudzenia,
podczas gdy ostateczna prawda
leży poza jakimkolwiek sposobem postrzegania.

Jeśli chcecie zrozumieć naturę umysłu, weźcie za przykład niebo,
wówczas sens absolutnej natury stanie się dla was jasny.
Patrzcie na to, czego nie sposób ogarnąć rozumem
- to jest pogląd Mahamudry.
Bądźcie wolni od rozproszenia, to jest medytacja.
W działaniu nie unikajcie niczego,
przyjmujcie wszystko tak, jak przychodzi.
Porzućcie oczekiwania i obawy, oto owoc.
Ku temu zmierzajcie w swej praktyce, demony!

Nie mam czasu na śpiewanie nic nie mówiących pieśni,
nie zadawajcie wielu pytań, lecz spoczywajcie w milczeniu!
Ponieważ wy, demony, chciałyście usłyszeć pieśń, zaśpiewałem ją
, oto są moje szalone słowa.
Zobaczcie, czy będziecie w stanie
zastosować je w praktyce, demony !
Niech wielkie szczęście będzie waszym pożywieniem,
a czysty nektar waszym napojem.
Wykonujcie swą pracę pomagając joginom.

Tak śpiewał. Drangsinmo i jej orszak rozwinęli do niego głębokie zaufanie. Pokłonili się i wielokrotnie okrążyli go z szacunkiem, podziękowali mu i wreszcie zniknęli rozpuszczając się w tęczę. Tak jak nakazał im Dzietsyn, demony nie szkodziły już nikomu, lecz służyły pomocą wszystkim wielkim medytującym tych okolic.

Następną pieśń Milarepa zaśpiewał w pobliżu miejsca zwanego Pagma. Gdy tam przybył, znowu na początku został zaatakowany przez demony, które jednak, usłyszawszy jego nauki, rozwinęły do niego głębokie zaufanie i obiecały nikomu więcej nie szkodzić. W jakiś czas później do chaty Milarepy przyszedł pewien człowiek, przyniósł mu drewno na opał i trochę jedzenia. Pomimo tego, iż sam był bardzo biedny, chciał podarować Milarepie futrzany płaszcz. Jednak jogin odmówił przyjęcia go, podziękował i zaśpiewał tę pieśń:
Moja świadomość, dziecko złudzenia
wędruje wśród sześciu światów, państw iluzji
i doświadcza wielu karmicznych snów.

Czasami przeżywam złudzenie głodu,
jem wtedy wyżebrane pożywienie;
kiedy indziej, jak asceta, żywię się kamieniami;
bywa, że jako strawę przyjmuję otwartość;
potem znów próbuję, tak dobrze, jak to tylko możliwe, znosić głód.

Czasami doświadczam złudzenia pragnienia;
piję wtedy niebieską wodę spływającą z gór;
kiedy indziej gaszę pragnienie swą własną wodą;
bywa, iż piję wodę współczucia,
potem znów nektar błogosławieństwa dakiń.

Czasami doświadczam złudzenia zimna;
noszę wtedy bawełnianą szatę jako okrycie;
kiedy indziej bucha błogi żar tummo.
Potem znów próbuję, tak dobrze, jak to tylko możliwe, znosić chłód.

Czasami doświadczam złudzenia tęsknoty za przyjaciółmi;
wtedy odnajduję oparcie w pierwotnej świadomości, jako w przyjacielu,
praktykuję dziesięć dobrych działań,
spoczywam w czystym poglądzie
i badam głęboko samoprzytomny umysł.
Ja, jogin, jestem lwem wśród ludzi;
moją gęstą, turkusową grzywą jest doskonały pogląd;
moimi pazurami i kłami jest doskonała medytacja.
Praktykuję na szczytach śnieżnych gór,
pragnąc osiągnąć owoc wraz z jego wszystkimi
dobrymi właściwościami.

Ja, jogin, jestem tygrysem wśród ludzi;
w pełni rozwinięta oświecona postawa jest moją mocą,
moje roześmiane wąsy to metoda i mądrość, nierozdzielne;
promienna przejrzystość to dżungla pełna leczniczych ziół
w której mieszkam;
przynoszenie pożytku innym, oto mój cel.

Ja, jogin, jestem orłem wśród ludzi;
przejrzysta wizualizacja to moje silne skrzydła;
stabilność w metodach prowadzących do spełnienia
to niezawodność moich lotek.
Jednocząc obie, żegluję w przestrzeni absolutnej natury;
śpię na skale prawdziwego znaczenia
i pragnę, jako owoc, osiągnąć oba cele.

Ja, jogin, jestem przebudzonym wśród ludzi;
jestem Milarepa i nie lgnę do zjawisk.
Nie snuję planów, jestem bezdomnym joginem
bez jakiegokolwiek celu.
Jestem otrzymującym jałmużnę,
nagim ascetą nie posiadającym ubrania,
nie mającym niczego żebrakiem,
obojętnym na zewnętrzne zjawiska, wolnym od wyrachowania.
Jestem szaleńcem szczęśliwym, gdy przychodzi śmierć,
kimś, kto niczego nie ma i niczego nie potrzebuje.
Tylko z powodu przekonania,
iż musicie zaspokajać swoje potrzeby,
wy ludzie, wierzycie w cierpienia i trudności.
Nie potrzebuję dobroczyńcy, odejdź do domu.
Jogin przyjmuje wszystko, co przychodzi.

Myśl o tym, by być szczodrym
i działać z dobrym nastawieniem.
Obyś żył długo, wolny od chorób
i cieszył się cennym ludzkim ciałem.
Obyśmy w następnym życiu spotkali się znowu
- w Czystych Krainach,
obyśmy praktykowali prawdziwą naukę Dharmy
i działali dla dobra innych.

Tę ostatnią z trzech pieśni zaśpiewał Milarepa w jaskini koło Jolmo, gdzie przyszło do niego pięć mniszek, które zostały jego uczennicami. Niektórzy spośród uczniów z okolicy poprosili go, by odwiedził ich wieś, zamieszkał w niej i nauczał. Odpowiedział im, iż nie odgrywa już dla niego żadnej roli to, gdzie mieszka, jednak do tradycji joginów należy życie w górach. Na ich słowa, że potrzebuje przecież odpowiedniego pożywienia i domu, odpowiedział tą pieśnią:
Skłaniam się do stóp mego ojca,
Klejnotu spełniającego życzenia
Udziel swego błogosławieństwa,
By twe dzieci odnalazły odpowiednie warunki
i poprowadź nas ku pewności,
iż własne ciało jest pałacem bóstwa.

Ponieważ bałem się walących się domów,
zbudowałem dom otwartej rzeczywistości;
teraz nie muszę się więcej martwić, że się zawali.

Ponieważ bałem się zimna, zdobyłem szatę żaru tummo;
teraz nie lękam się już chłodu.

Ponieważ bałem się nędzy,
odszukałem skarb siedmiu szlachetnych bogactw;
teraz nie lękam się już więcej ubóstwa.

Ponieważ bałem się głodu,
odnalazłem pożywienie głębokiej medytacji
w ostatecznej rzeczywistości;
teraz nie lękam się już głodu.

Ponieważ bałem się pragnienia,
zdobyłem ambrozję uważności jako napój;
teraz nie lękam się już pragnienia.

Ponieważ bałem się smutku,
odszukałem szczęście otwartości jako stałego przyjaciela;
teraz nie lękam się już smutku.

Ponieważ bałem się zbłądzić,
znalazłem szeroką drogę jedności;
teraz nie lękam się już, że pomylę ścieżki.

Ja, jogin, mam wszystkie skarby,
których można by sobie zażyczyć
i jestem szczęśliwy wszędzie, gdziekolwiek mieszkam!
W jaskini Sengedong w Jolmo,
ryk tygrysów rozbrzmiewa budząc lek.
Zmusza mnie to mimowolnie do ścisłego odosobnienia.
Odczuwam współczucie dla baraszkujących małych;
już tylko to sprawia, że praktykuję oświeconą postawę.
Krzyki małp chwytają mnie za serce;
dzięki nim mimowolnie przychodzi wyrzeczenie.
Pisk młodych budzi śmiech;
już tylko to sprawia, że praktykuję oświeconą postawę.

Przyjemne głosy kukułek przepełniają mnie smutkiem,
sprawiają, że mimowolnie łzy napływają mi do oczu.
Śpiew skowronków jest miły dla ucha,
sprawia, że słucham go mimo woli.
Różne krzyki wron są przyjaciółmi joginów
- są dobre dla umysłu.
Jeśli się mieszka w miejscu takim, jak to,
jest się spontanicznie szczęśliwym,
szczególnie, jeśli nie ma się zupełnie
żadnych przyjaciół.

Oby dzięki tej melodii o radościach jogina
rozpuściło się cierpienie wszystkich istot.