Czysto religijna sprawa
Autor: Detlev Gobel
Tłumaczenie: Wojtek Tracewski
Tło odnalezienia nowego Panczen Lamy
Panczen Lamowie uważani byli w politycznej hierarhii Tybetu za najbardziej wpływowych po Dalaj Lamach. Tę linię tulku rozpoczął Losang Czoki Gialtsen, nauczyciel V Dalaj Lamy, nosił on tytuł "Panczena" (Wielkiego Uczonego) i był opatem klasztoru Taszi Lunpo. Dalaj Lama uznał go za wypromieniowanie Buddy Amitaby i powiedział, iż jest on czwartym w linii tulku wywodzącej się od jednego z głównych uczniów Tsongkapy. Ponieważ to "wstecz ne potwierdzenie najwyraźniej nie zostało ogólnie uznane, ostatni Panczen Lama okreslany był czasem jako siódmy, a czasem jako dziesiąty. Położenie klasztoru Gelugpy Taszi Lunpo w pobliżu Szigatse, którego władcy związani z linią Kagyu, przez długi czas pozostawali praktycznie w stanie wojny z Lhasą, sprawiało, iż pozycja Panczen Lamy była politycznie bardzo trudna. Zawsze istniało niebezpieczeństwo, iż zostanie zatrzymany jako zakładnik. Przedostatni Panczen Lama został na początku tego stulecia wykorzystany przez Chińczyków, chcących po inwazji poróżnić między sobą Tybetańczyków: kiedy Dalaj Lama uciekł przed Chińczykami do Indii, pozwolili Panczen Lamie zamieszkać w letnim pałacu Dalaj Lamy i reprezentowali go w przy różnych oficjalnych okazjach.
Mimo, że to raczej jego administracja niż on sam kolaborowała z Chińczykami, stał się w Lhasie tak niepopularny, że w czasie jednego ze świątecznych pochodów został wraz z jednym z wysokich .kich urzędników obrzucony nieczystościami przez ludność Lhasy. Jego osobisty związek z Dalaj Lamą pozostał nienaruszony, ale nie udało się uniknąć wzajemnych antypatii między oboma urzędowymi aparatami. Kiedy Lhaski rząd po wypędzeniu Chińczyków potrzebował pieniędzy dla swojej armii, i z tego powodu podniesiono wysokość podatków płaconych przez klasztory, urzędnicy Taszi Liinpo odebrali to jako pewnego rodzaju karę za współpracę z Chinami. Panczen Lama przeniósł się w 1925 roku wraz z większością swego orszaku do Chin, gdzie został przyjęty z otwartymi ramionami. Kiedy w 1937 roku w skomplikowanej politycznie sytuacji - była w nią wplątana nawet Wielka Brytania - chciał wrócić do Tybetu, zmarł w drodze. Istniało trzech kandydatów do tytułu inkarnacji ostatniego Panczen Lamy. Dalaj Lama pisze w swojej książce "Moje życie i mój naród", że kandydat urodzony w Chinach musiał zostać uznany pod politycznym naciskiem, a także, iż wychowano go i wykorzystywano zgodnie z chińskimi, a potem komunistycznymi wzorami. Pewien napisany w jego imieniu telegram z życzeniami dla nowego chińskiego rządu został potem użyty propagandowo jako dowód, iż Panczen Lama zaprosił do Tybetu oddziały Mao Tse Tunga. W tym czasie kandydat na Panczen Lamę miał dziesięć lat. Dalaj Lama opisuje, jak w czasie osobistego spotkania z chińskim kandydatem na Panczen Lamę zaproponował, by obaj zapomniełi o dawnych niesnaskach pomiędzy swymi poprzednikami. Dodał również: "sądzę, że gdyby on lub jego następcy to zrobili, Tybet nie upadłby tak nisko. Chińczycy próbowali z naszym pokoleniem zrobić dokładnie to samo, czego .nie udało im się zrobić z poprzednikami. Teraz naturalnie mają z tego taką korzyść, iż trzymają w niewoli ważną w tybetańskiej hierarchii postać, w której to imieniu wydają swoje proklamacje". Po ucieczce Dalaj Lamy w 1959 roku Panczen Lama pozostał w Tybecie, potem przewieziono go do Pekinu, działał tam jako reprezentant narodu tybetańskiego. Z powodu wydania do Mao Tse Tunga pisemnej skargi o skutkach rewolucji kulturalnej w Tybecie został skazany na dziesięć lat więzienia. Później, za rządów Deng Xiao Pinga został zrehabilitowany. Od tamtej pory działał na rzecz kulturalnych i religijnych praw Tybetańczyków jako trzynasty wiceprezydent Chin. Wielu z nich widziało w nim jednak kolaboranta.
Do dziś wielu Tybetańczyków wątpi w jego autentyczność. O przynajmniej jednym z dwu innych kandydatów wiadomo, że jeszcze żyje. Kiedy pewnego razu w czasie jednej z podróży zagranicznych chińskiego kandydata na Panczen Lamę, pod nieobecność jego chińskich "opiekunów", zapytano go dlaczego dopuścił do władzy terror w Tybecie, rozpiął bez słowa koszulę pokazując blizny po torturach. Dopiero w styczniu 1989 roku w Szigatse powiedział, co naprawdę sądzi o chińskiej władzy: "chińskie panowanie w Tybecie przyniosło więcej szkody, niż pożytku". Po kilku dniach zarówno jego rodzice, jak też starszy wychowawca i on sam zmarli - otruci przez Chińczyków, jak twierdzi wielu Tybetańczyków. Jego śmierć była wielkim ciosem dla Chin, gdyż nastąpiła po niej fala niepokojów; poza tym nie miały już żadnego wysokiego Lamy, którego mogłyby wykorzystywać przeciwko Dalaj Lamie. Dlatego też w 1992 roku został intronizowany fałszywy Karmapa; w przyszłości miał on przejąć funkcję Panczen Lamy.
Wybrany przez Chińczyków został wówczas potwierdzony nawet przez Dalaj Lamę. Był to precedens, który miał wyjść na dobre prawu Dalaj Lamy do współdecydowania o wyborze nowego Panczen Lamy. Dla polityki tybetańskiego rządu na emigracji posiadanie wpływu na Panczen Lamę jest o wiele ważniejsze, niż wpływ na lamę takiego jak Gyalwa Karmapa, który nigdy nie chciał dać się wciągnąć w politykę i nie sprawował żadnych politycznych urzędów. Polityka i "tradycyjne" poczucie konkurencji urzędników Dharmasalskich wobec klasztoru Taszi Lunpo uważane są przez niektórych tybetańskich lamów za wyjaśnienie tego, iż "odnalezienie" nowego Panczen Lamy przebiegało dosyć niezręcznie: zamiast wywiezienia dziecka z Tybetu przed oficjalnym uznaniem, jak robi się to zwykle w przypadku tulku, zostało ono praktycznie wydane na łaskę i niełaskę Chińczyków. Chłopiec i jego rodzice zostali uprowadzeni w 1995 roku w nieznanym kierunku. Klasztor Taszi Lunpo poddano ciężkim represjom - uwięziono ponad czterdziestu mnichów. Przyszłemu Panczen Lamie niełatwo przyjdzie przejęcie w tym lub przyszłym życiu jego funkcji. Czysto religijna sprawa.......