Droga MahamudryAutor: Kunzig Szamar RinpoczeTłumaczenie: Wojtek Tracewski
Tekst ten został opracowany na podstawie wyjaśnień udzielonych przez Rinpocze w K.I.B.1. w kwietniu 1994 roku.
Medytacja jest wyjątkowo głęboką praktyką, im dłużej się ją stosuje tym staje się głębsza. Radziłbym wam abyście zaczynali
w prosty sposób - tak prosty, jak to tylko możliwe. Muszę szczerze powiedzieć, że z powodu ograniczeń językowych nie czuję
się kompetentny do przekazania doświadczeń z podstawowymi formami medytacyjnymi. Zasób słów każdego języka, przez sam fakt,
że jest on ludzkim wynalazkiem, jest oparty na wspólnych wszystkim doświadczeniach. Język nie jest w stanie wyrazić transcendentalnego
poziomu osobistych doświadczeń. Jest to istotą problemu przed którym stoimy. Kiedy na przykład dotykacie filiżanki z gorącą
herbatą, czujecie gorąco - tak samo odczuwacie zimno, kiedy dotykacie sopla lodu. Każdy doświadczył zarówno jednego jak też
drugiego poprzez bezpośredni fizyczny kontakt. A więc pojęcia takie jak gorąco i zimno mają dosyć łatwe do zdefiniowania znaczenie,
z którym wszyscy mogą się zgodzić. Jak jednak możemy sprawdzić rzetelność przyjętych przez nas terminów, używanych do przekazania
nie dających się opisać doświadczeń - na przykład stanów świadomości doświadczanych w medytacji?
Faktem jest, że w poprzednich stuleciach powstał w Tybecie język filozoficzny składający się z różnych terminów Dharmy przyjętych
przez medytujących. Zrozumienie jego rzeczywistego znaczenia wymaga znacznej wiedzy i pewnego zasobu doświadczeń. Mówi się
na przykład, że w praktyce Mahamudry pojawia się doświadczenie "po czig", co tłumaczy się niezbyt dokładnie jako "jeden smak".
Mahamudra oznacza dosłownie "Medytację Wielkiej Pieczęci". Oznacza to, że podobnie jak dokumentu opieczętowanego odbitą w
miękkim wosku twardą pieczęcią nie można już zmienić - tak samo wszystkich rzeczy doświadcza się jako posiadających tę samą
wartość w swej esencji. "Po czig" jest jednym z wielu poziomów urzeczywistnienia, które można osiągnąć dzięki praktyce Mahamudry.
Trudno jest powiedzieć dokładnie i trafnie do czego odnosi się ów termin. Słowo "smak" jest tylko analogią do pewnego rodzaju
duchowego doświadczenia; nie chodzi tutaj o smak, który odczuwamy językiem. Ktoś kto doświadczył świadomości "jednego smaku",
może stosując to słowo zrozumieć inną osobę, która również przeżyła to doświadczenie. Jednak dla tych, którzy dopiero osiągną
ten poziom, pojęcie to jest nieuchwytne i abstrakcyjne. Jak pokazuje ten przykład, terminologia Dharmy może służyć za doskonale
narzędzie porozumiewania się pomiędzy dwojgiem ludzi dzielących ze sobą ten sam medytacyjny wgląd. Używana powszechnie, może
być niejasna i niezrozumiała. Będzie w stanie przekazać pożądane znaczenie tylko w bardzo ogólnym sensie. Niezależnie jednak
od moich poglądów na naturę języka chciałbym spróbować przekazać wam kilka refleksji o medytacji.
Najgłębsza medytacja zaczyna się bardzo prosto: medytacja "spokojnego spoczywania" zwana po tybetańsku "szine" a w sanskrycie
"siamatha") jest bardzo skuteczną techniką. Jest "odświeżająca" i nieskomplikowana w praktyce. Istnieje wiele różnych metod.
U podstaw wszystkich z nich leży ten sam cel: chodzi o to, by umysł uzyskał zdolność uspokojenia i stabilnej jednoupunktowionej
koncentracji przez dłuższy czas. Zaczynamy od nauczenia się siedzenia w ciszy w ciągu dziesięciu, dwudziestu lub trzydziestu
minut, stopniowo wydłużając czas medytacji. Umiejętność spoczywania w stanie pełnego wchłonięcia uważana jest za bardzo zaawansowany
poziom. Już na pierwszych sesjach można nauczyć się siedzieć spokojnie i być świadomym swego umysłu obserwując, strumień pojawiających
się i przepływających myśli, podobnych do obłoków przepływających po przejrzystym niebie. Początkowo umysł medytującego zachowuje
się jak dziki koń. Dzięki stałej praktyce "spokojnego spoczywania" zostaje stopniowo okiełznany. Wreszcie staje się przejrzysty
i wolny od jakiegokolwiek niepokoju. Aktywność umysłu przypomina najpierw wodospad, później łagodnie płynącą szeroką rzekę
i wreszcie staje się podobna do spokojnego czystego górskiego jeziora.
By stworzyć podstawę dla rozwoju zdolności koncentracji, będącej sercem medytacji "szine", powinniśmy zacząć od zbadania natury
rozproszeń; z czego się składają i w jaki sposób powstają. Istnieją dwie główne kategorie rozproszeń: wewnętrzne i zewnętrzne.
Zewnętrzne rozproszenia to zakłócenia w otoczeniu fizycznym, (na przykład dźwięki przerywające koncentrację) . Czasami mogą
się pojawiać takie, których w ogóle nie dostrzegamy. Łatwo możemy pogrążyć się we wszystkich możliwych myślach, nie będąc
ich w ogóle świadomym. Początkowo trudno jest powstrzymać własną uważność od wędrowania dookoła, ale stopniowo zewnętrzne
rozpraszające wpływy zostają pokonane. Czasami zaawansowani praktykujący używają dodatkowych technik, by wzmóc swoją dyscyplinę
medytacyjną: stawiają sobie na przykład szklankę pełną wody na głowie. Wewnętrzne rozproszenia przyjmują wiele form - niektóre
sprawiają wrażenie pozytywnych, inne negatywnych. Negatywne obejmują wszelkie rodzaje zaciemniających emocjonalnych stanów.
Są to np. gniew, zazdrość i lęk. Może się nam wydawać, że intensywne emocje stają się na skutek praktyki medytacyjnej jeszcze
silniejsze, bardziej przytłaczające. Dzieje się tak, ponieważ nasz umysł, w codziennym życiu zwykle przemieszcza się niespokojnie
i przypadkowo od jednego obiektu do drugiego. Nieustannie jest rozgadany i zajęty działaniami duchowymi. Z tego powodu najczęściej
nie postrzega klarownie i właściwie swych stanów emocjonalnych. W pustej przestrzeni umysłu spoczywającego w uspokojeniu,
obsesyjna sila emocji i nawyków jest wyraźnie widoczna. Wewnętrzne rozproszenia związane z pozytywnymi uczuciami są subtelniejsze
i bardziej zwodnicze. Pojawiają się jako cudowne, przyjemne stany umysłu wyłaniające się z urzeczywistnienia medytacji szine.
Towarzyszy temu nasze niezwykle dobre samopoczucie i silne uczucie zadowolenia. Przywiązanie do nich staje się przeszkodą,
utrudniającą rozwijanie dalszych poziomów świadomości.
Gdy jesteśmy wolni od wewnętrznych i zewnętrznych rozproszeń, spontanicznie powstaje w nas uczucie radości, przejrzystości
i intuicyjnego wyczuwania pustki. Jeśli jednak w tym momencie, na skutek naszych nawyków myślowych, przerwiemy medytację i
zaczniemy przyglądać się filiżance stojącej przed nami na stole, przestaniemy dostrzegać te pierwotne właściwości umysłu.
Nawet jeśli koncentrując się na jakimś przedmiocie moglibyśmy zachować stan przytomnej uważności, przypominałoby to trzymanie
dzikiego konia na końcu lassa. Kiedy jednak będziemy coraz bardziej zaawansowani w medytacji, umysł będzie coraz bardziej
opanowany, wreszcie ukierunkujemy koncentrację na samych sobie. Pojawi się uczucie wielkiej radości, przejrzystości i rozległe,
przenikliwe odczuwanie pustki. To ostatnie doświadczenie charakteryzuje się nieobecnością zwyczajnych nawykowych tendencji
sprawiających, że postrzegamy zjawiska jako rzeczywiste, posiadające własną przedmiotową i niezawisłą naturę.
Na tym poziomie niezbędny jest nauczyciel, przewodnik. Trudno na własną rękę rozpoznać i zinterpretować to, co się wówczas
wydarza, gdyż jest się całkowicie "wchłoniętym" przez owo doświadczenie. Nie wiemy, czy jest ono prawdziwe, czy też zostało
umyślnie sfabrykowane przez subtelne duchowe skłonności powstałe z oczekiwań. Nie będąc wyczulonym na niuanse sposobu w jaki
pracuje umysł możnaby sądzić, że doświadczenie jest rzetelne. Jednak tylko ktoś znający wszystkie poziomy praktyki może właściwie
ocenić co rzeczywiście się wydarza. Wybierając nauczyciela pamiętajmy, że on lub ona musi być fachowcem. Powinien być cierpliwy
i dojrzały. Musi być bezpośredni i zręczny, nie może być szorstki lub zniechęcać ucznia praktykującego z zapałem. Znaczenia
posiadania takiego nauczyciela nigdy nie można przecenić.
Jeśli powstanie w nas radość, przejrzystość i wolność od chwytania się koncepcji, oznacza to, jak już powiedziałem, że urzeczywistniliśmy
medytację "spoczywania w uspokojeniu". To z kolei sprawia, że w naturalny sposób wzrasta w nas zdolność do jednoupunktowionego
trwania w tym doświadczeniu. Kiedy na przykład pojawi się w nas uczucie radości i jednocześnie będziemy w stanie w jednoupunktowiony
sposób się na nim skoncentrować, wówczas w którymś momencie doświadczenie to stanie się stabilne i trwałe. Dualistyczna natura
ludzkich myśli utrudnia nam urzeczywistnienie czystego, swobodnego uczucia radości. Umysł ma skłonność do stwarzania uczuć
przeciwdziałających niewygodnym i przeszkadzającym myślom. Dlatego możliwe jest, że pełne radości doświadczenia są po prostu
tylko duchową projekcją opierającą się na oczekiwaniach, zamiast na prawdziwym, powstałym naturalnie postrzeganiu. W takim
samym stopniu dotyczy to doświadczenia przejrzystości - również ono może zostać łatwo wypaczone.
Zanim jeszcze bliżej się temu przyjrzymy, powinniśmy najpierw zdefmiować samą przejrzystość. Przejrzystość umysłu nie jest
niczym innym jak świadomością świadomą samej siebie. Czasami nazywa się to przejrzystym światłem, co wiąże się z żywością
i promiennością świadomości; posiada ona zdolność rozjaśniania, ale tylko w tym znaczeniu, że to co nieznane staje się znane.
"Przejrzyste światło" nie oznacza promieniowania w dosłownym znaczeniu, tak jak np. latarnia uliczna. Jest to tylko termin,
sposób wyrażania tego doświadczenia. W codziennym życiu nie jesteśmy świadomi natury umysłu. Stanowiąca jego esencję natura
przejrzystego światła jest zwykle zalana morzem myśli. Powstaje ono na skutek stymulacji fizycznych i duchowych aspektów różnego
rodzaju świadomości zmysłów - dzięki pojawiającym się drugorzędnym "warunkom wspierającym". Są one wzajemnym oddziaływaniem
na siebie zewnętrznych zjawisk i waszych zmysłów, a także procesem łączącym wrażenia zmysłowe z duchowym zmysłowym postrzeganiem.
Ten zwyczajny, zagubiony wśród myśli stan umysłu jest rodzajem otępienia, ospałości i opiera się na podobnej do mgły niewiedzy
pozbawionej samoprzytomności. Jest pojawiającym się automatycznie nieustającym następstwem akcji i reakcji, bez oparcia w
samoprzytomnym aspekcie świadomości. Krótko mówiąc, ta odzwierciedlająca zdolność umysłu jest podstawą dla prawdziwej inteligencji.
Wszystkie powierzchowne działania duchowe niezwiązane z przenikającą, ostateczną, uważną świadomością umysłu są po prostu
pełnymi niewiedzy duchowymi działaniami - rodzajem hałasu oddzielającego nasz umysł od jego prawdziwej natury. Kiedy strumień
myśli już raz się uspokoi, pojawia się niezwykła przejrzystość. Jak już wspomniałem, przez przywiązanie do tego uczucia może
pojawić się sztuczny stan duchowy, blokujący w nas właściwe doświadczenie przejrzystości. Nasz umysł jest znowu zwyczajny
i samsaryczny. To co jest prawdziwe w odniesieniu do radości i przejrzystości, dotyczy także pustki. Zwykle z powodu niewiedzy
nie doświadczamy natury naszego umysłu jako pustki. Jeśli uważamy umysł za trwały i rzeczywisty, nie uda nam się uniknąć napięć
i neuroz - będziemy fałszywie uważać je za naprawdę istniejące. Kiedy uspokoimy już pojęciowe myśli, pojawi się tym samym
podstawa autentycznego rozpoznania pustki. Podobnie jak w przypadku radości i przejrzystości, również tutaj konieczne jest
porzucenie pragnienia stworzenia tego stanu ponownie, przedłużenia go i zatrzymania. Wtedy nasze postrzeganie pozostanie czyste
będziemy mu mogli zaufać.
Praktyka medytacji "spoczywania w uspokojeniu" prowadzi do osiągnięcia zrównoważenia i spokoju. W stanie uspokojenia umysł
jest świadomy swej własnej prawdziwej natury jako radosnej, przejrzystej i wolnej od chwytania się błędnej koncepcji, że istnieje
jako coś prawdziwego i substancjonalnego. Wraz ze stałą praktyką właściwości te stają się coraz bardziej nieograniczone i
wreszcie wkraczamy w promieniujący i przejrzysty stan - podobnie do gąsiennicy, która wykluwając się z kokonu przeobraża się
w motyla. Świadomość osoby na tym poziomie jest w pełni wyzwolona od wszystkich światowych i egoistycznych zainteresowań.
On lub ona są zajęci wyłącznie dalszym rozwojem duchowej koncentracji, mimo że naturalnie ciągle jeszcze muszą jeść, by utrzymywać
przy życiu ciało.
Niezależnie od tego w jak wspaniały sposób przejawią się te stany medytacyjne, nie wykraczają one poza samsaryczną egzystencję
i nie przynoszą ostatecznego wyzwolenia. Nie można ich porównać z oświeceniem Buddy. Kluczem do osiągnięcia głębokiej świadomości
charakterystycznej dla stanu oświecenia i do uzyskania wolności od samsarycznych stanów świadomości, jest połączenie medytacji
"spoczywania w uspokojeniu" (szine) z medytacją "głębokiego wglądu" (lagtong).
Ciąg dalszy o lagtong w następnym numerze.